Witam Was na moim blogu
- niegdyś - story-the-wanted.blogspot.com !
W archiwum znajdziecie opowiadanie o The Wanted (rozdziały 1-59).
Zapraszam do czytania i komentowania!
Claudia Xyz

poniedziałek, 25 lutego 2013

36


Razem z Amy postanowiłyśmy wybrać się do sklepu z artykułami dziecięcymi i kupić coś dla dzieciaczka Thoma jako taki symbol tego, że akceptujemy całą tą sytuację. Wybrałyśmy śpioszki w beżowym kolorze i kilka grzechotek, i gryzaczków. Wróciłyśmy do domu. Chłopaki właśnie wrócili ze studia.
-Jak na próbie? -pocałowałam Max'a.
-Spoczko na maroczko. -Siva objął Amy w pasie.
-Thomas, to dla ciebie, to znaczy dla … twojego dziecka. -przełknęłam głośno ślinę. Sama nie wierzyłam w to wszystko.
-Nie trzeba było. -chłopak zabrał torbę, wyjął z lodówki zgrzewkę piwa i poszedł do swojego pokoju. Wszyscy popatrzeliśmy po sobie, przecież powinien się cieszyć.

Leżałam na łóżku wtulona w Max'a, ale żadne z nas nie mogło usnąć, bo po całym domu roznosiła się głośna muzyka. Wyszłam na korytarz. Okazało się, że to z pokoju Thomasa. Pukanie nie miało najmniejszego sensu, weszłam i zobaczyłam chłopaka, leżącego na łóżku z butelką wódki w ręce.
-Coś ty z siebie zrobił. -powiedziałam, odstawiając flaszkę na komodę. Przykrywałam go kocem, gdy na podłogę spadło zdjęcie usg. Podniosłam je i jeszcze raz przyjrzałam się danym wypisanym w rogu kartki. Imię, nazwisko...itp. -Zaraz, zaraz...- powiedziałam sama do siebie. Wyłączyłam muzykę i po cichu wyszłam z pokoju.
-Max, kiedy poznaliśmy Lily i Sharlotte? -weszłam do pokoju i od razu zaczęłam szukać w tablecie mojego terminarza.
-No to było... w drugi dzień pobytu na wyspach? Jakoś tak... -chłopak zaspany usiłował przypomnieć sobie.
-Mam cię... -powiedziałam sama do siebie.
-A co?
-Jutro zobaczysz. -schowałam usg do kieszeni spodni, które wisiały na krześle i położyłam się do łóżka. Kamień spadł mi z serca!

-Moi drodzy parafianie! -stanęłam na pufie w salonie, gdzie zebrała się cała nasza gromadka. -Proszę o skupienie! Szczególnie ty się powinieneś ogarnąć. -wskazałam na brata, który skacowany leżał na oparciu kanapy. -Ostatnimi czasy okazało się, że nasz BigBrother zostanie ojcem. I cóż, no jakoś się pogodziliśmy, nieprawdaż? -spojrzałam na resztę zainteresowanych, którzy przytaknęli.- Niestety jak widać, a może było słychać dzisiejszej nocy, sam zainteresowany czyli Thom z tego „entuzjazmu” postanowił utopić swoje szczęście w wódce. Dlatego też wczoraj poszłam do niego, by go jakoś ogarnąć i przez przypadek to dostało się w moje ręce. -wyciągnęłam z kieszeni usg. -Powiecie, hmmm usg jak usg, no nie? Ale, ale! -trycnęłam brata nogą. -tutaj pisze imię i nazwisko pacjentki oraz tydzień ciąży. I co? 8 tydzień... Ha! -stałam tryumfalnie nad całą gromadką.
-Czyli co? Bo ja nic nie kumam. -Jay zabrał mi kartkę.
-Czyli to nie jego dziecko. - powiedziałam schodząc z podwyższenia.
-Jak nie moje, jak moje, no co jest, teraz to już moje, no nie?! -Thomas zerwał się na równe nogi.
-Ej, faktycznie. Przecież 8 tygodni temu to my jej jeszcze nie znaliśmy. -Max błyskotliwie zauważył.
-Mówiłam wam, że z nią są zawsze same kłopoty? -Sharl zawstydzona siedziała obok Jay'a.
-Thomas! -wrzasnęłam na brata. -To nie jest twoje dziecko! Rozumiesz to?! -złapałam go za ramiona.
-Moje, nie moje... ja już ku.wa chyba wariuję. -usiadł na fotelu, łapiąc się za głowę. -Nie moje... -ciągnął pod nosem.
-Nie -twoje. -powiedziałam jeszcze raz.
-Napijmy się z tej podniosłej okazji! -Thomas pobiegł do kuchni po piwo.
-Ty powinieneś TERAZ z nią porozmawiać. -odwróciłam chłopaka w stronę drzwi i wcisnęłam kluczyki od auta w jego dłoń. -Boże, dom wariatów. -zakręciłam się na nodze i usiadłam na oparciu kanapy.
-A gdybyśmy my może tak...-Max usiadł obok mnie i uścisnął moją dłoń. -O takiego małego dzieciaczka...
-A w mordę to ty chcesz? -spojrzałam w jego czekoladowe oczyska.
-No, ale skarbie!
-Śpisz na kanapie. -powiedziałam i poszłam do kuchni.

Następnego dnia obudziłam się sama w łóżku. Zeszłam na dół i zobaczyłam jak Max śpi na kanapie. Uśmiechnęłam się pod nosem. Wślizgnęłam się pod koc, pod którym spał chłopak i włączyłam telewizor.
-Cześć królewno. -powiedział pod nosem.
-No hej Łysol. -poklepałam go po tyłku. Chłopak usiadł, spojrzał na mnie złowieszczo i zaczął mnie całować. Jego ręce bardzo szybko znalazły się pod moją koszulką.
-Już nie macie, gdzie się kokosić... - z góry zeszła Amy. Odepchnęłam chłopaka, poprawiłam koszulkę i wróciłam do oglądania porannych wydarzeń.
-Świeże gazetki! -do domu wpadł zdyszany Siva i Nathan. Rzucili na kanapę stertę kolorowych pisemek. Właśnie dzisiaj miała się odbyć premiera ich nowego singla. Ja niestety byłam odsunięta od tych spraw z wiadomych powodów, od teraz zajmowałam się bardziej formalnymi kwestiami. Z zaciekawieniem przeglądałam pisemka. Jak zwykle tysiące plotek, ploteczek. Nie chciało mi się nawet wierzyć. Moją uwagę przykuł artykuł o Sivie i jakiejś modelce. Nie znałam tej dziewczyny, ale rzekomo gra w nowym teledysku chłopaków. Max nie mówił nic o jakiejś nowej znajomej, ale cóż... ze wszystkiego spowiadać mi się nie musi. Były tam różne zdjęcia zespołu z restauracji i studia, gdzie Siva i owa laska stoją obok siebie, uśmiechają się, a nawet tańczą razem. Ileż to można wyssać domysłów z głupich zdjęć. Przejrzałam resztę pisemek, tematy w sumie się powielały.
O 10.15 wszyscy zebraliśmy się przed telewizorem, gdzie za 5 minut miał zostać puszczony premierowo teledysk The Wanted. Wszyscy z niecierpliwością oczekiwaliśmy na zapowiedź prezentera.
-Jest! -Jay wydał z siebie pisk jak mała dziewczynka. Przyglądaliśmy się z zapartym tchem. Chłopaki nucili sobie swoje kwestie pod nosem. Sceneria była dosyć prosta. Panowie byli ubrani w ciuchy w stylu retro. Wszystko odbywało się na czarnym tle. Każdy z nich odgrywał krótką scenkę z ową dziewczyną, jak wyczytałam miała na imię Tina. Była to wysoka blondynka, z nogami niemalże do szyi. No fakt, piękna to ona była. Dobra, chodzący ósmy cud świata.
-I jak się podoba? -Nathan stanął przed plazmą.
-Megaaa. Kawał dobrej roboty! -powiedziałam.
-Musimy to oblać! -Max zerwał się z kanapy i popędził do telefonu. Zadzwonił do klubu i zarezerwował dla nas logie.

Byłam już ubrana w sukienkę, ale w mojej głowie zrodziły się pewne wątpliwości, czy to nie za wcześnie imprezować po śmierci przyjaciela. Usiadłam na podłodze, opierając się o łóżko, wszystko wróciło. Z szafki wyciągnęłam tabletki i połknęłam podwójną dawkę. Siedziałam z głową uniesioną do góry i czekałam aż leki mnie uspokoją.
-Wychodzimy. -Amy weszła do pokoju, dopinając pełną torebkę.
-Idę, idę... -podniosłam się z podłogi. Zakręciło mi się w głowie, ale szybko złapałam równowagę. -Wszystko w porządku? -zapytałam przyjaciółki, która miała czerwone oczy, jakby płakała.
-Jasne. Chodźmy. -szybko zbiegła ze schodów.

W klubie było mnóstwo ludzi. Siedzieliśmy w zarezerwowanej loggi i wszyscy pochłaniali ogromne ilości alkoholu, ale oczywiście tylko ja siedziałam o soczku. Byłam poirytowana faktem, że wszyscy świetnie się bawią i co najlepsze, swoich wygłupów jutro rano nie będą pamiętać, a ja z niesmakiem muszę na to wszystko patrzeć. Nie wiadomo skąd, w klubie pojawił się Eric z producentami i całą resztą ludzi odpowiedzialnych za klip. Pośród nich była Tina. Szczerze powiedziawszy bardzo fajna dziewczyna. Polubiłyśmy się jakby od pierwszego wejrzenia. Hm, może tak bardzo mi przypadła do gustu, ponieważ ona tylko wypiła jednego drinka, więc jakby nie patrzeć również była trzeźwa jak ja.
-Widziałaś gdzieś Amy? -Siva przysiadł się do mnie i do Tiny.
-Nie... -przeciągnęłam, przyglądając się jego błędnym oczom. -Stało się coś?
-Yh, pokłóciliśmy się... no nie ważne. -chłopak machnął ręką i chwiejnym krokiem opuścił klub w poszukiwaniu dziewczyny.
-Oni i kłótnia? -zakręciłam szklanką z sokiem po swoim kolanie. -Dziwne...

Dochodziła jakaś 3.30, gdy opuściliśmy klub. Szczerze powiedziawszy bardzo fajnie spędziłam te kilka godzin w towarzystwie Tiny. Na nikogo innego nie mogłam liczyć. Nawet Max nie był w stanie odpowiedzieć mi na pytanie typu: ile masz lat. Wróciliśmy do domu i jak małe dzieci bardzo szybko usnęliśmy.
____________________________________________
Jutro się wszystko okaże. Aż dziw bierze, że jedno spotkanie może zadecydować o całej Twojej przyszłości. Czuję się jakbym miała poznać swój dalszy los w kryształowej kuli... Coś mi się wydaje, że tysiące pytań tej nocy nie dadzą mi zasnąć. To będzie jedyna korzyść dla ponad 100 czasowników z angielskiego, sprawdzianu z niemieckiego i zadań z fizyki.

6 komentarzy:

  1. Bardzo się cieszę że ta sprawa z dzieckiem tak się rozwiązała... błyskotliwa ta nasza claudia;)
    ciekawe co wyniknie z wątku Tiny...nie powiem bardzo ciekawy:D
    czekam na next:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały rozdział
    Czyli to nie dziecko Toma O.o
    Czekam na kolejny
    P.S czyli jtr masz egzaminy? szczescia życze =D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. heh, nie egzaminy. idę na rozmowę w sprawie wyjazdu do pewnego kraju. jak uda mi się wszystko załatwić i dostać na uczelnie to się pochwalę, wolę teraz nie zapeszać ;p a szczęście się jutro przyda

      Usuń
  3. masz rację lepiej nie zapeszać:D oczywiście powodzenia życzę:*
    a rozdział jak zwykle 'the best'!!!:D

    OdpowiedzUsuń
  4. jak sie uda to opowiesz? powodzenia ! :)
    swietnie napisane wyjasnienie `ojcostwa` ^^ jak dobrze ze to nie TomTom :p
    czekamy na next :*

    OdpowiedzUsuń
  5. dzień się co prawda kończy ale mam nadzieję że wszystko poszło po Twojej myśli:D
    ogromnie mnie ucieszyło że to jednak nie tom jest ojcem:D
    martwię się trochę o Amy i Sivę ale mam nadzieję że wszystko będzie dobrze...
    weny!

    OdpowiedzUsuń