Czyżby
nasze życie nagle się uspokoiło? Wpadliśmy w rutynę? Chyba nie,
ale jest inaczej. Rozpoczął się rok szkolny. Ja, Natalia, Amy i
Sharl wróciłyśmy na uczelnię. Przybyło mi nowych obowiązków:
szkoła, firma, zespół. W naszym życiu pojawili się nowi ludzie.
Lee stał się naszym dobrym przyjacielem, Jason był częstym
gościem w naszym domu, przez co było zamieszanie w domu, Xavier co
jakiś czas przychodził do nas po treningu i wygłupiał się z
chłopakami. No właśnie, nasi chłopcy zaczęli pracować nad nowym
krążkiem.
-Musisz
zrobić to tak... -Nathan po raz setny powtórzył, jego zdaniem,
banalny krok Jay'owi.
-Nathi,
wolniej! -Loczek zawzięcie powtarzał kroki, jednak z marnym
skutkiem.
-Panowie,
jedziemy do Berlina! -weszłam na salę i wyłączyłam muzykę.
-Berlin?
- chłopaki podeszli do mnie.
-No tak.
Wytwórnia zasponsorowała nagrania do nowego teledysku w najnowszym
studio w Berlinie. - w tym momencie po pomieszczeniu rozległ się
wielki okrzyk radości.
-To
kiedy wyruszamy?!
-Jutro z
samego rana. - zadeklarowałam.
-Jak
dobrze, że jedziesz tam ze mną. -Max przyciągnął mnie do siebie,
obejmując w pasie.
-Jestem
waszym menadżerem i jadę tam z WAMI. -uścisnęłam mocniej dłoń
chłopaka.
-Ale i
tak będziesz przy mnie... nie wytrzymałbym bez ciebie nawet
godziny...minuty...sekundy...-zaczął całować moją szyję i kark.
Leżałam i czekałam na jego dalszy ruch, niestety ktoś ośmielił
się zapukać do naszych drzwi.
-O tej
porze? -spojrzałam na Max'a i na zegarek. Otworzyłam drzwi. -Co się
stało?! -Nathan zdyszany wpadł do pokoju. Usiadł na łóżku i
zasłonił twarz dłońmi. Przez chwilę siedział nieruchomo, ale po
kilku sekundach po pokoju rozległ się cichy szloch.
-Coś z
Natalią?! Gdzie ona jest?! -kucnęłam przed chłopakiem. Nath
pokręcił przecząco głową.
Przez
chwilę zrobiło mi się słabo. Kolejne problemy, kłopoty, nie ma,
jej nie ma. Wszyscy zastygliśmy. Ona, młodziutka, piękna
blondyneczka, która nie do końca zna to miejsce, nie do końca zna
ten język, gdzieś, tu, może blisko, może daleko jest... sama. Ale
dlaczego!? Uciekła? Może po prostu wyszła, tak, z pewnością
wyszła na spacer, tak, jak to robiłyśmy we dwie. No właśnie.
Przyszłaby, wyciągnęłaby i mnie. Dlaczego jej nie ma?
-Po
zajęciach miała pojechać do biura. Była taka zadowolona, bo miała
organizować jakiś obóz. Biuro zamykają o 17, a teraz jest 1.30!
Co ja mam robić? Byłem już wszędzie, we wszystkich klubach,
parkach i ulicach, wszędzie, gdzie kiedykolwiek byliśmy. Przecież
nie mogła się rozpłynąć! Dzwoniłem, pisałem! Kamień w wodę!
-Policja...-wymamrotałam
w zamyśleniu.
-Na nich
nie mamy co teraz liczyć. 48 godzin i dopiero się nią
zainteresują. Nawet nie mam numeru telefonu do kogoś z tego biura,
nie wiem...- chłopak wbił swój wzrok w zdjęcie Natalii na
telefonie.
Przecież
to nie w jej stylu, by wyjść i nikomu nic nie powiedzieć. Gdyby
chociaż pokłóciła się z Nath'em, ok'ej, rozumiem, to dałoby się
wytłumaczyć, ale...
-Chyba
nie będziemy tak siedzieć...-Max włożył bluzę i spodnie.
-Bierz
kluczyki. -Nath poszedł do pokoju po kurtkę.
-Gdzie
jesteś...?-usiadłam na łóżku i uniosłam głowę do góry. W
głowie miałam tysiące myśli. Jakoś nie mogłam uwierzyć, że to
wszystko dzieje się naprawdę. Chłopaki pojechali na miasto,
jeszcze raz, a ja postanowiłam znaleźć jakiś numer do szefa tego
biura, by dowiedzieć się czy Natalia w ogóle była w pracy.
-Mam! -
krzyknęłam sama do siebie, gdy w jej laptopie znalazłam prywatny
numer do kobiety, która była właścicielką biura podróży.
Pierwsze trzy próby połączenia był nie udane, za czwartym razem w
słuchawce usłyszałam damski, zaspany głos. Wytłumaczyłam
kobiecie o co chodzi, w odpowiedzi usłyszałam: „Umawiała się z
Eric'em na wieczór, ale nie wiem gdzie mieli iść i co robić”.
Uzyskałam numer telefonu do owego „Erica”. Nie odbierał. Po
kilku godzinach wrócili chłopcy.
-Dzwoniłam
do biura, rzekomo umówiła się na wieczór z jakimś Eric'em.
-powiedziałam, załamującym się głosem. Nathan opadł bezsilnie
na fotel. Jego oczy wydawały się puste, bez emocji, bez … życia.
-Poszła
na randkę...? Zdradziła mnie? Poszła się zabawić? To nie
możliwe. -Nath po chwili w furii opuścił pokój. Bezsilnie
spojrzałam na Max'a, który tak jak ja, nie pojmował o co w tym
wszystkim chodzi.
Na
niebie już zaczynało wschodzić słońce. Dopakowałam walizkę z
ubraniami i zeszłam na dół, by zrobić jakieś śniadanie.
Wszyscy
w pośpiechu jedli kanapki i w podekscytowaniu oczekiwaliśmy na
przyjazd taksówki. Dziewczyny ze łzami w oczach żegnały nas. W
końcu pojechaliśmy na lotnisko.
-Claudia,
ja muszę, muszę się dowiedzieć dlaczego to zrobiła. -Nathan stał
w bramce do odprawy i chciał się wycofać, jednak nie mogłam
pozwolić mu na to, by został w Londynie.
-Wiesz
ile wysiłku włożyłam w ten projekt, teraz chcesz tak po prostu
zrezygnować?! Przylecisz za trzy dni i wtedy ją sobie
„przesłuchasz”, teraz do odprawy! -chwyciłam chłopaka za
ramiona i lekko nim wstrząsnęłam. Poprawił swoją grzywkę,
odwrócił się i powłóczywszy nogami udał się do jednego z
celników. Gdy samolot wzbił się w powietrze, wiedziałam, że ich
problemy muszą poczekać, niestety.
Berlin
to cudowne, nietuzinkowe miasto. Wszędzie pełno ludzi, ale każdy
może znaleźć swoją oazę spokoju gdzieś na uboczu, obserwując
tłum zabieganych, ale rozpromienionych ludzi. Siedzieliśmy w naszej
ulubionej kafejce, gdzie omawialiśmy ostatnie szczegóły teledysku.
Po południu zrobiliśmy sobie wolne, by zregenerować siły na
kolejny, pełny wrażeń dzień.
-Poproszę
o Wasze telefony, smartfony i te wszystkie inne pierdoły. -
wyciągnęłam w stronę chłopaków swoją torebkę. Panowie bez
większych oporów oddali swoje gadżeciki i posłusznie udali się
do wizażystki. Rolę dowódcy przejął reżyser, a ja w spokoju
siedziałam na kanapie i przyglądałam się poczynaniom chłopaków.
Godziny mijały w nieubłagalnym tępie. Ledwo rozpoczęli zdjęcia,
a pojawiła się telewizja, która chciała nakręcić materiał o
nowych dokonaniach zespołu. Pracę na planie zakończyliśmy późnym
wieczorem. Na ostatni dzień zostawiliśmy wywiad w radio i telewizji
śniadaniowej.
-Pójdę
oddam to chłopakom. -Max wyciągnął z mojej torebki telefony
chłopaków.
-Zapomniałam
zupełnie o … -na wyświetlaczu telefonu Nathan'a pojawiło się
zdjęcie Natalii i rozbrzmiał dźwięk melodii.
-Odbierzesz?
-To moja
siostra, chyba należą mi się jakieś wytłumaczenia.
-Cioteczna
siostra.
-Ale
jednak siostra. -nacisnęłam zieloną słuchawkę i niepewnie
przyłożyłam telefon do ucha. Max za pomocą gestów pokazywał mi,
bym nie krzyczała na nią i starała się zachować spokój. Nie
dało się. -Gdzie ty się podziewasz?! Myślisz, że jak już twoich
rodziców nie ma przy tobie to możesz sobie hasać gdzie tylko
chcesz i z kim chcesz?! Halo...halo! -w słuchawce słyszałam czyjś
oddech, ale nikt się nie odezwał. Z zaniepokojeniem spojrzałam na
Max'a.
________________________________
Proszę i nie krzyczcie, bo właśnie finalizuję przeprowadzkę do domu ;) kupa sprzątania i wgl