Kiedy
pierwszy szok minął jego palce zaczęły sunąć po mojej talii. Bardzo spokojnie,
ale zarazem brutalnie muskały delikatny materiał mojej bluzki. Drugą ręką dalej
przytrzymywał moje nadgarstki, jakby bał się, że zaraz odepchnę go i zacznę
krzyczeć. A ja? Ja nie zrobiłam nic, patrzyłam mu głęboko w oczy, a w mojej głowie
myśli obijały się o siebie i nie dawały mi spokoju. Cały czas rozmyślałam o Paryżu,
o tym jak Damond prawie wyznał mi miłość, o sytuacji spod bloku, kiedy widziałam
go w objęciach tej dziewczyny, jakby tego było mało cały czas wracała do mnie sytuacja,
kiedy spotkałam Charlesa i to, że teraz mogłabym być szczęśliwą mamą z uroczym
synkiem, kochającym mężem przy boku i domkiem, który miałby mały ogródek z
kolorowymi krzewami i gdzie mały mógłby szaleć a ja patrzyłabym na niego
czytając jedno z czasopism. Czy byłam aż tak beznadziejna? Czy moja mama miała
racje mówiąc mi, że nigdy nie osiągnę swoich marzeń i nie zrealizuję planów? Nie
mogłam odpowiedzieć sobie na te pytania, ale w tej chwili coś we mnie pękło i
przypomniałam sobie słowa mojej byłej szefowej i pierwszej znajomej tutaj,
kiedy zaczynałam prace, jako menager: „Teraz
poznasz naprawdę ten biznes. Szalony, pozbawiony granic i z wielkimi
możliwościami, o których ci się nigdy nie śniło”. Jednak czy o takie szaleństwo
jej chodziło … Z zamyślenia wyrwał mnie delikatny głos Brada:
-Claudia …
Halo Claudia!! – Popatrzyłam na niego nieprzytomnym wzrokiem i uświadomiłam sobie,
że leży obok mnie i wnikliwie obserwuje moją twarz – Wiesz … przepraszam, nie
powinienem wykorzystywać twoich gorszych dni, chyba troszkę się zapędziłem ….
Umm ja nie ukrywam, że jesteś bardzo atrakcyjna i pociąga mnie twój charakter
i… - nie dokończył, bo moje usta mocno przywarły do jego miękkich pełnych warg,
językiem badając każdy ich centymetr. Poor chyba zrozumiał moje zamiary i mimo
jego lekkiego szoku pociągnął mnie tak, że leżałam na nim, a jego dłonie ślepo błądziły
po moich plecach. Kiedy nasze języki toczyły ze sobą dziki taniec, mężczyzna zręcznie
pozbawił mnie bluzki, która wylądowała gdzieś na podłodze obok łóżka, chwilę później
jej los podzielił mój biustonosz. Ja również nie pozostałam mu dłużna i tak oto
po chwili byliśmy zupełnie nadzy. Nasze ciała rozgrzewały się wzajemnie. Poor
wchodząc we mnie był bardzo delikatny jakby bał się, ze może zrobić mi krzywdę.
Mój język błądził po jego lewym obojczyku, wędrując niewidzialna ścieżką po
szyi aż do linii jego szczęki, natrafiając w końcu na swój cel, którym były
usta. Co chwilę z naszych gardeł wydobywały się ciche jęki i pomruki
zadowolenia, byliśmy jednością. Po jakimś czasie, kiedy każde z nas spełniło
swoje pragnienia, zmęczeni opadliśmy obok siebie, tonąc w mocno pomiętej, ale
dalej delikatnej, satynowej pościeli i próbując ustabilizować nasze nierówne
oddechy. Nagle Brad objął moją talię i delikatnie przysunął do siebie:
-Byłaś cudowna,
dziękuję- powiedział i złożył czuły pocałunek na moim czole.
-Ty również-
uśmiechnęłam się i lekko musnęłam jego usta. Po chwili usłyszałam jak chłopak
spokojnie oddycha a jego idealnie wyrzeźbiona klatka piersiowa unosi się w
równych odstępach czasu. Delikatnie wyślizgnęłam się z jego szczelnych objęć i sprawdzając
jeszcze czy się nie obudził udałam się do łazienki. W mojej głowie cały czas przewijały
się momenty z Bradem… Bałam się, ze to, co się dzisiaj stało nigdy nie powinno zaistnieć,
postąpiłam bardzo nieprofesjonalnie uprawiając seks z moim szefem, ale z drugiej
strony muszę przyznać, że poczułam coś, czego nie czułam od bardzo dawna ….czułam
się piękna i pożądana tak jak kiedyś przy Charlsie. Co do Damonda nie miałam siły
o tym myśleć, zbyt wiele w moim życiu wycierpiałam, żeby złamał mnie widok osoby,
na której mi zależy z jakaś wytapetowaną lalą …
Ciepła woda otuliła
delikatnie moje ciało a aromatyczny zapcha żelu pod prysznic ukoił moje skołatane
nerwy i pomógł mi podjąć jedną z najważniejszych decyzji w moim życiu. Otóż właśnie
tu, w tym hotelu postanowiłam, że stanę się jeszcze silniejsza i już nic, ale
to nic mnie nie złamie. Nie będę zmieniać się w szarą myszkę dla jakiegoś gościa,
przy którym muszę potulnie udawać głupszą słabszą, niedowartościowaną kobietę, żeby
on czuł się dobrze. Przelotny sex –tak, długie miłosne związki – zdecydowanie nie!
Z takimi postanowieniami wyszłam spod prysznica, dokładnie osuszyłam swoje
ciało a następnie nasmarowałam balsamem o zapachu brzoskwini, po wykonaniu toalety
udałam się z powrotem do łóżka, gdzie wtulając się w klatkę piersiową Brada zasnęłam.
***
Wiem, że troszkę długo czekałyście, ale już się spięłam i zaczynam pisać :) Rozdział taki sobie , wczoraj wydawał mi się lepszy, ale myślę , że do najgorszych też nie należy. Dajcie znać czy wam się podoba czy coś zmienić :P Chyba tyle więc buziaki i miłej nocy :D
Niepoprawna romantyczka :)