Po
chwili w słuchawce telefonu usłyszałam przerywany dźwięk. Nogi
ugięły się pode mną.
-Co
powiedziała? -Max usiadł na łóżku, czekając na wyjaśnienia.
-To nie
ona. -powiedziałam wpatrując się w wyświetlacz smartfona. Max
spojrzał na mnie, czekając na wyjaśnienia.
-To
był... ktoś... nie wiem kto.
-Może
to ona, tylko nie wiedziała co powiedzieć. Też bym się teraz bał
zadzwonić na jej miejscu.
-Max,
ale to nie była ona! A jeżeli Natalia naprawdę zdradziła Nath'a?
-Tak, a
teraz kochanek dzwoniłby do niego, żeby mu to powiedzieć?! No
proszę Cię.- Max zabrał mi telefon Nath'a i wyszedł z pokoju. -To
ich sprawa. -rzucił chwilę przed tym jak drzwi z hukiem zatrzasnęły
się za nim. Stałam pośrodku hotelowego pokoju analizując każdą
minutę od przyjazdu siostry do Londynu. Przecież gdyby miała
jakiegoś lovelasa na boku, a nawet gdyby, ktoś się jej podobał z
pewnością nabąknęła by mi coś nie coś. A Eric? Kto to w ogóle
jest? Może mieć coś wspólnego z tym dziwnym zdarzeniem? Czy on
mógł rozkochać w sobie tą młodą blondyneczkę? Za dużo jest
niewiadomych, by móc osądzać Natalię.
Z samego
rana pojechaliśmy do radia. Ponad cztery godziny spędzone na
wywiadach, zdjęciach i opowiadaniu o dalszej karierze zespołu.
Wykończeni wróciliśmy do hotelu, by odpocząć przed podróżą.
Wszyscy chodzili jak struci. Z wielką ulgą udaliśmy się na
lotnisko i usadowiliśmy się w wygodnych fotelach klasy biznesowej.
Po kilku godzinach byliśmy już w Londynie z nadzieją, że lada
chwila wszystko się wyjaśni, że zaraz zobaczymy Natalię w
drzwiach, rozpromienioną i podekscytowaną. Każdy chciał, by to
właśnie tak się skończyło.
Siva
nacisnął klamkę dużych, białych drzwi, które prowadziły wprost
do naszego salonu. Z kuchni wyszły Amy i Sharl. Nikt się nie
uśmiechał, nikt nic nie powiedział. Nathan pobiegł do swojego
pokoju, a my, nie wiedząc co robić, usiedliśmy w salonie i w
milczeniu odliczaliśmy sekundy.
-Jak do
jutra rana jej nie będzie, nie zadzwoni, nie da żadnego znaku życia
to idziemy na policję. -powiedziałam, siedząc po turecku na
kanapie.
-Zgoda.
-wszyscy przytaknęli. Po chwili każdy rozszedł się w swoją
stronę. Postanowiłam, że przejdę się trochę, by odpocząć od
tej całej atmosfery jaka panowała w domu. Włożyłam adidasy,
bluzę i zabrałam niewielką torebkę przez ramię.
-Gdzie
idziesz? -Max schodził ze schodów.
-Idę
się przejść.
-Samej
cię teraz nie puszczę. -chłopak ściągnął z wieszaka skórzaną
kurtkę i razem opuściliśmy dom.
Szliśmy
w milczeniu, trzymając się za ręce. Nic więcej nie było nam
potrzebne. Przemierzaliśmy kolejne metry uliczek, które
rozświetlone były ulicznymi latarniami. Wszędzie panowała cisza,
głęboka cisza. Niebo nad miastem tego wieczoru było rozświetlone
tysiącami, nie, miliardami gwiazd. Spojrzałam w górę na tą,
która wydawała mi się najjaśniejszą na całym niebie i
uśmiechnęłam się pod nosem. Z moich zamyśleń wyrwał mnie
odgłos zbliżającego się samochodu. Jechał za nami, zbliżał
się. Uścisnęłam mocniej dłoń Max'a. Spojrzałam do tyłu. Moim
oczom ukazał się czarny jeep.
-Kocham
Cię...-powiedziałam do Max'a spoglądając w jego oczy, które
teraz były tak bardzo smutne. Czułam jakiś dziwny niepokój. Tak,
wiem. Ostatnio słowo „dziwny” pojawia się za często w moim
życiu.
-Ja...-Max
zatrzymał się i pogłaskał mój policzek.
-Kocham,
rozumiesz, kocham. -ze łzami w oczach pocałowałam go. Samochód z
piskiem opon zatrzymał się obok nas. Drzwi auta otworzyły się, a
naszym oczom ukazało się trzech mężczyzn z kijami w rękach...
Siedząc
pomiędzy dwoma wyrostkami na tylnej kanapie samochodu ze związanymi
rękami i odjeżdżając nie wiadomo dokąd, spojrzałam przez szybę
na Max'a, który leżał bez ruchu, zwinięty w kłębek na środku
chodnika. Łzy spływały po moich policzkach, ale powstrzymywałam
się od szlochania, chodź miałam ochotę wybuchnąć płaczem jak
małe dziecko. Próbowałam zapamiętać każdą nazwę miejscowości,
którą wyczytałam z tablic informacyjnych, wiedziałam, gdzie jadę,
wiedziałam jak daleko jestem od domu, wiedziałam wszystko dopóki
moje oczy bezwiednie się nie zamknęły. Z tą chwilą odebrano mi
przywilej „wiedzenia”, „bycia”, „słyszenia”,
„obserwowania” i „czucia”. Zabrano mi wszystko to, co jeszcze
dawało mi jakąś nadzieję... niestety, moją matką okazała się
naiwność.
Nie wiem
czy to był poranek czy może środek nocy, ale w pewnej chwili
poczułam wielki ból. Każda część mojego ciała była obolała,
spuchnięta i posiniaczona. Nie pamiętałam co działo się ze mną
przez te godziny, dni... Obudziłam się na drewnianej podłodze, w
kącie ogromnego pokoju, z podkulonymi nogami leżałam bez ruchu.
Miałam związane ręce i zaklejone usta. Było mi zimno,
przeraźliwie zimno. Poczułam na sobie szorstki materiał, był to
koc. Postrzępiony, sztywny i brudny od krwi i kurzu. Zorientowałam
się, że mam na sobie jakąś męską koszulę, która była równie
nieprzyjemna jak koc oraz męskie shorty. Powoli otworzyłam oczy.
Dopiero teraz dostrzegłam siostrę przykutą kajdankami do rur,
które znajdowały się po drugiej stronie pokoju. Ona siedziała w
swoich ubraniach, lekko przybrudzonych, z poczochranymi włosami i
kilkoma sinikami na twarzy i rękach. Podniosłam się do pozycji
siedzącej, jednak najmniejsze drgnięcie mojego ciała zadawało mi
wielki ból.
-Czego
chce...- wymamrotałam z głową w kolanach.
-On chce
pieniędzy, pieniędzy Max'a i twojego ojca. -Natalia załamanym,
nieco zawstydzonym głosem powiedziała.
-Ile?
-Cztery
miliony... euro. -powiedziała. -Nie pamiętasz? Mówił ci, mówił
ci bijąc cię i rzucając po całym tym pokoju. -Natalia zaczęła
płakać.
-Nie
pamiętam. -siedziałam z zamkniętymi oczami i do głowy nie
przychodziły mi nawet przebłyski tych wszystkich wydarzeń.
-Jemu
chodzi tylko o ciebie...przepraszam. -Natalia spojrzała na mnie,
czułam wyraźnie jej spojrzenie, ale nie miałam siły unieść
głowy do góry. W tym momencie drzwi pokoju otworzyły się. Do
środka weszło trzech mężczyzn. Nie spojrzałam na nich, nie
interesowali mnie. Ścisnęłam ręce na sznurze, który oplatał
moje ręce.
-Witam
pannę Claudie Sorth, dziedziczkę jednego z najpotężniejszych
bogactw w tym kraju. -jeden z nich kucnął przede mną. -Nie
humanitarnie byłoby się nie podzielić takim majątkiem z biednymi,
czyż nie? Ah, no i na dodatek twój chłoptaś, on też ma ładną
sumkę na koncie. Jednak, szczerze powiedziawszy nie umie cię
obronić...-zamknęłam mocniej oczy, przywołując Max'a, leżącego
na chodniku. -No więc... jaką decyzję panienka podjęła po tych
dłuugich naradach...?
-Naradach!?
Torturach chyba! Ona nic nie pamięta! -Natalia zaczęła krzyczeć.
-Ty się
gówniaro nie wtrącaj, bo i twojego kolesia załatwimy. -drugi z
mężczyzn odezwał się.
-To jak,
dajesz kasę czy może zrobimy powtórkę z rozrywki? -poczułam na
swoim udzie mocny uścisk męskiej dłoni.
-Muszę
mieć laptopa, internet i kamerę. -wymamrotałam.
-Ha!
Myślisz, że jestem taki naiwny?! Chcesz żeby nas namierzyli, tak?
Niezbyt to sprytne.
-Wszystkie
konta są zabezpieczone ciągiem haseł, weryfikują odcisk palca
osób uprawnionych, rysów twarzy i ciągu kodu, inaczej tego nie
zrobisz. -przetarłam dłońmi twarz.
-Zobaczę
co da się zrobić... -po chwili znów zostałyśmy same. Nie
chciałam z nią rozmawiać, nie chciałam słuchać żadnych
wyjaśnień czy opowiadań co działo się tutaj, ile tu jesteśmy.
Nie obchodziło mnie nic.
_______________________________________________________
Zawalone w szkole na całego. Pozostawię to bez komentarza ...
zaskoczyłaś mnie tym O_o
OdpowiedzUsuńkurcze, mam mętlik w głowie, ale mi się to podoba ^^
zapraszam do sb : http://alltimethewanted.blogspot.com/
O.O!
OdpowiedzUsuńże co.?!
O mój Boże.!
Ale.! Jak to.?!
Ja pierdziuuu. xd
No to ostro jest.
Czekam na nexciora. :D
Wpadnij do mnie(nowyy) ^^
http://ifoundyou-twstory.blogspot.com/
Jaka miła niespodzianka:D codziennie zaglądałam z nadzieją na kolejny rozdział i dziś proszę bardzo bach!!! jest:D:D:D swoją drogą wszystko świetnie opisane! aż ciarki mnie przeszły:)
OdpowiedzUsuńczekam na cd;)
Aż mnie zatkało!!! taki rozwój akcji...
OdpowiedzUsuńNiesamowite! Nie mogę się doczekać następnego:D
genialny rozdział!!! nic dodać nic ująć:D
OdpowiedzUsuńczekam na next:D
Cholera. Dzieje się, oj dzieje ;p
OdpowiedzUsuńA to niby u mnie same komplikacje ;p
Czekam na nexta ;* ;)
czytałam ten rozdział z szeroko otwartymi oczami... takiego obrotu rzeczy się nie spodziewałam...
OdpowiedzUsuńa przerwane w takim momencie... weny i następny:D