„Jest 6.00.
Piątek. Słoneczny poranek, po południu przelotny deszcz, wiatr
południowo- zachodni, temperatura 19 stopni, temperatura wody w
basenie 23 stopnie.” Otworzyłam oczy i rozejrzałam się dookoła.
Rolety odsłoniły się, ukazując piękny widok za oknem. „Kawa z
mlekiem już gotowa, samochód będzie czekał na podjeździe za 30
minut. Życzę miłego dnia.” Głos kobiety zamilkł - to komputer,
który steruje całym domem. Siedziałam na ogromnym łóżku pośród
satynowej pościeli zmęczona i nadal śpiąca. Przetarłam dłońmi
twarz. Byłam cała obolała po wczorajszym spacerze, po wylanych
łzach i wszystkich emocjach, które towarzyszyły mi minionego dnia.
Nie gramotnie zeszłam z łóżka i udałam się do łazienki. Moje
odbicie w lustrze było dosyć smutne. Opuchnięte oczy,
zaczerwienione policzki, potargane włosy i resztki makijażu gdzieś
na skroniach i szyi. Zrzuciłam męską koszulkę i spodnie z siebie,
po czym weszłam pod prysznic. Struga zimnej wody szybko mnie
pobudziła, dała chwilowe ukojenie i relaks. Zapach owocowego
balsamu unosił się w całej łazience. Chwyciłam włochaty ręcznik
i owinęłam się nim. Na komodzie leżały moje ubrania, włożyłam
je. Uczesałam włosy.
-Witaj.-
powiedziałam sama do siebie, wciąż przyglądając się swojemu
odbiciu w lustrze. Ono odpowiedziało mi to samo.- Pora wziąć się
w garść. Racja.- moje odbicie miało to samo zdanie. O dziwo nigdy
się ze mną nie kłóciło, wręcz przeciwnie, przytakiwało mi. Nie
czekałam już dłużej, złożyłam koszulkę i spodnie Brad'a w
staranne kosteczki i odłożyłam na półkę pod ręcznikami.
Zaścieliłam łóżko i zabrałam kluczyki od swojego mieszkania z
komody, które ulokowałam w kieszeni siwych, dresowych spodni.
Zeszłam na dół. Brad właśnie wkładał swoją walizkę do
bagażnika samochodu.
-Jak się spało?-
uśmiechnął się i zamknął bagażnik.
-Świetnie.- szkoda
tylko, że tak krótko. Niestety, sama sobie byłam winna całemu,
wczorajszemu zajściu.
-Więc jedziemy
teraz do ciebie po twoje rzeczy i od razu ruszamy na północ.
Zgoda?- otworzył mi drzwi limuzyny.
-Chyba nie mam
innego wyjścia.- powiedziałam i wsiadłam do samochodu.
Nie byłam
spakowana, więc wrzucałam do torby pierwsze, lepsze rzeczy, które
wpadły mi w ręce. Szybko zapełniłam walizkę, zabrałam jeszcze
laptopa, kilka teczek z dokumentami, telefon i byłam gotowa już do
drogi.
-Tylko tyle?!- Brad
spojrzał rozbawiony na walizkę i setki mniejszych walizeczek.
-No chyba...
-Jedziemy tylko na
trzy dni!
-To nie moja wina,
że muszę wozić za tobą wszystkie dokumenty, zachcianki i tysiące
innych niepotrzebnych rzeczy.
-Zachcianki?-
spojrzał na mnie roześmianymi oczami.
-A kto chce nowo
wydrukowany scenariusz na każdy rozpoczęty plan zdjęciowy?
-No, ale po jednym
dniu to wszystko jest tak pomazane...
-Albo zapasowy
dysk?
-No nigdy nie
wiadomo co się wydarzy... Ale ty wcale jesteś nie lepsza!-
naburmuszył się jak małe dziecko. Spojrzałam na niego złowrogo.-
Dobra, już nic nie mówię. Będę twoim tragarzem. Jakoś to
zniosę.- z obrażoną miną chwycił walizki i udał się z nimi do
samochodu. Ja wzięłam dwie mniejsze torby, zamknęłam drzwi i
dołączyłam do niego.
-Może ci
pomóc?-Brad stał przed schodami i przyglądał się, jak
nieumiejętnie usiłuję walczyć z drzwiami i dwiema niewielkimi
torebkami.- Jak ty sama sobie dajesz radę?- podszedł do mnie
rozbawiony i zabrał mi walizeczki.
-Daję sobie daję.-
uniosłam ręce jakbym się broniła.- O nie! Zapomniałam notesu!-
uderzyłam ręką o czoło i udałam się z powrotem na schody.
-O nie, nie, nie.-
Brad złapał mnie za rękę.- Poradzimy sobie i bez tego. Wsiadaj
już, bo nigdy stąd nie wyjedziemy.- Objął mnie w pasie. Tak
rozbawieni w końcu mieliśmy wsiąść do samochodu. Nagle z
kamienicy naprzeciwko wyszedł Damond w towarzystwie tajemniczej
blondynki, którą widziałam poprzedniego dnia. Wszystko jakby się
zatrzymało. Wbiłam swój wzrok w jego postać. Przed oczami miałam
nas na przedmieściach Paryża, stojących pośród zakochanych ludzi
i właśnie on chciał wyznać mi
miłość. A teraz? On stał u boku
wyidealizowanej, boskiej blondynki, a ja? W objęciach, według
nowojorskiego, prestiżowego magazynu i kilku innych gazet,
najprzystojniejszego aktora i biznesmen'a. Czy to był jakiś
szczególny moment? Czy to chwila, którą będę wspominała jako
kolejny, nowy rozdział w moim życiu? Tak po prostu, bez słów
pożegnałam Damond'a? Ale jeszcze nie tak dawno... kochałam go?
Nie. To nie możliwe, to bolałoby bardziej. On spojrzał na mnie, na
nas, nic nie powiedział, nie przywitał się. My wsiedliśmy do
samochodu i minęliśmy ich. Siedziałam otępiała i usiłowałam
przypomnieć sobie jego głos, kolor oczu i uśmiech- nie mogłam.
-To ktoś...
ważny?- Brad spojrzał na mnie.
-Nie.-
odpowiedziałam szybko i bez namysłu. Spoglądałam na mijane za
oknem kamieniczki, sklepy i ludzi, spieszących się o tej porze do
pracy. Gdzieś pośród nich szedł on z boską blondynką i być
może rozmawiali o upojnej nocy, którą razem spędzili, może tylko
uśmiechali się do siebie porozumiewawczo, może umawiali się na
kolejne spotkanie, może zatrzymali się gdzieś pomiędzy goniącym
tłumem i zastygli w namiętnym pocałunku, może... może rozstali
się tuż za pierwszym rogiem i poszli, każde w swoją stronę, może
już zapomnieli o sobie, może już o sobie nie pamiętają...
Ukradkiem otarłam łzę, która spływała po rozgrzanym policzku.
Jednak boli. Rozdziera moje serce i powoduje dreszcze na całym
ciele. A jednak. Kocham go? W jednej chwili przed oczami widziałam
jego twarz, oczy z płonącymi iskrami, czułam zapach perfum i
dotyk. Wszystko w jednej chwili powróciło. Nagła fala rozpaczy
trafiła prosto w moją głowę, w moje serce. Czułam, że coś
straciłam, kogoś. To dzięki niemu nie zagubiłam się w nowej
rzeczywistości, w obcym kraju, w obcym mieszkaniu, w łóżku. Był
moim wsparciem, codziennym elementem, który nie nazywał się
rutyną, lecz elementem dzięki któremu czułam się bezpiecznie i
pewnie. To prawda, że ludzie doceniają kogoś, coś dopiero wtedy,
gdy to stracą. Właśnie teraz zdałam sobie sprawę jak wiele dla
mnie znaczył... znaczy.
Nasza podróż była
bardzo męcząca i niesamowicie długa. Zrobiliśmy sobie tylko kilka
postoi, by rozprostować kości, a nasi dwaj kierowcy dosyć sprawnie
pokonywali kolejne kilometry. Z każdą godziną krajobraz za oknem
przybierał inną postać. Dopiero późnym wieczorem dotarliśmy do
niewielkiego miasteczka nad samym wybrzeżem. Mimo że było to dosyć
kameralne miejsce znalazło się miejsce na ekskluzywny hotel z
raczej domową atmosferą. Większa część ekipy była już na
miejscu i wszyscy świetnie się bawili w barze, popijając drinki i
zajadając się koreczkami z serem i oliwkami.
-Jutro zdjęcia
zaczynamy o 9 na plaży!- producent krzykną, gdy niektórzy zaczęli
rozchodzić się do pokoi. My tylko przywitaliśmy się i poszliśmy
do recepcji, by dostać klucz do pokoi.
-Zacznijmy od
pokoju dwuosobowego na pierwszym piętrze. Proszę bardzo.-
sympatyczna pani wręczyła jednemu z kierowców kartę do pokoju.
-Jakby co, jesteśmy
w 203, albo dzwońce.- drugi z nich przyłożył palce w złożone w
a'la telefon do ucha i pomachał nam, wchodząc do windy.
-Dla państwa mam
apartament na ostatnim piętrze.
-Miał być
apartament i jeden jednoosobowy pokój.- zerknęłam do smartfona, w
którym miałam potwierdzenie rezerwacji na dwa pokoje.
-Na nazwisko pana
Cooper'a widnieją dwa pokoje: jeden dwuosobowy i apartament.- pani
podała nam kartę i wskazała drogę do windy.
-Nie patrz tak na
mnie!- Brad uniósł ręce w geście obrony.- Przecież apartamenty
zawsze mają co najmniej dwie sypialnie.- pokój okazał się
przepiękny i przytulny. Był urządzony w bardzo nowoczesnym stylu,
ale jego domowemu charakteru dodawały kwieciste zasłony i poduszki
poukładane w setkach ilościach na kanapie i łóżku. Jedynym
mankamentem tego pokoju był fakt, że nie był to standardowy
apartament o jakich wspominał Brad. Zawsze taki pokój składa się
z salonu, sypialni, czasami nawet z dwóch sypialni i przestronnej
łazienki. Tym razem było inaczej. Zupełnie inaczej. Ten apartament
to jeden duży pokój z kanapą, kawowym stolikiem, biurkiem i dwoma
krzesłami, plazmowym telewizorem na ścianie, dużą łazienką z
prysznicem i wanną, i jednym jedynym łóżkiem małżeńskim.
-Nie no, nie jest
tak źle.- Brad usiadł na łóżku.
-Ty chyba oślepłeś!
-Och damy radę!
Mogę spać na kanapie.- położył się na niej, jakby chciał mi
udowodnić, że będzie mu tam bardzo wygodnie. Jednak okazało się,
że była tak mała, że nie był wstanie się tam nawet porządnie
wyciągnąć.
-I co? Jak ci tam?-
leżałam w poprzek łóżka i spoglądałam na Brad'a, który
walczył z poduszkami i usiłował ułożyć je w dogodnej pozycji
względem jego głowy.
-Cudnie...-
wymamrotał zażenowany tym, że nie był wstanie dać sobie rady z
głupimi poduszkami.- Claudia... ja ci dopłacę tylko błagam,
pozwól mi się z tobą przespać!- klękną przed łóżkiem z miną
a'la kot z scherek'a. Wybuchnęłam śmiechem, zdając sobie sprawę,
że nikt mi nie uwierzy, że jeden z najprzystojniejszych mężczyzn
chodzących po tym globie, klęcząc przede mną błagał mnie o to,
bym się z nim przespała.
-No wiesz, ale to
cię będzie bardzo dużo kosztowało.
-Pieniądze nie
grają roli.
-Nie chodzi o
pieniądze.- chwyciłam jego koszulę i rozpięłam kilka guzików.
On klęczał tak przede mną nieco osłupiały i mocno zdziwiony.
-Wiedziałem,
wiedziałem!- nagle chwycił mnie za nadgarstki i teraz siedział na
mnie okrakiem, i patrzył mi prosto w oczy. Pomyślałam, że to z
pewnością będzie wyjątkowa i dziwna noc.
__________________________________________________________
Opowiem Wam co działo się u mnie ostatnio. Zwątpiłam. Zwątpiłam we wszystko, we wszystkich, a co najgorsza, zwątpiłam w samą siebie. Przez cały tydzień nie chodziłam do szkoły, bo nie potrafiłam się pozbierać. Wszystko co robiłam nie przynosiło żadnych rezultatów, było dobrze, ale wiedziałam, że mogę dać z siebie więcej. Nie chęć do wszystkiego opanowała mnie od stóp po czubek głowy. Miałam chwilę, gdy wszystko było mi obojętne, ale wiecie co? Przeszukując internet w poszukiwaniu ciekawej muzyki natrafiłam na pewien filmik, na całą serię filmików, które sprawiły, że głos mówiący z głośnika laptopa stał się wysportowanym, napakowanym, czarnoskórym człowiekiem, moim trenerem, który stoi tuż obok mnie i wykrzykuje mi te słowa, gdy ja, po zdobyciu i osiągnięciu tak wielu rzeczy w życiu, teraz chcę się poddać. Zamknęłam oczy i czułam oddech tego mężczyzny na swojej szyi, każde jego słowo docierało do mojej głowy z siłą. Po moim ciele przechodziły setki dreszczy. On krzyczał, gestykulował. Za wszelką cenę chciał bym się nie poddała, ale wiedział, że to wszystko zależy tylko ode mnie i właśnie te słowa mają sprawić, że podniosę się, otrzepię i stanę do kolejnej walki. Płakałam. Mało powiedziane. Wyłam. Wyłam tak głośno, tak rozpaczliwie. Gdy on pytał "rozumiesz mnie?!", ja przytakiwałam mu. Łapałam się za głowę, łzy zalały całą koszulkę, a moje ręce się trzęsły. Najbardziej zapadły mi w pamięci jego słowa: If it was easy, everybody will do it!. Zdałam sobie sprawę, że jestem wyjątkowa, jedyna i niepowtarzalna, i że nie wolno poddawać mi się podczas gdy przeszłam już tak wiele i tak wiele bitew wygrałam.
Zrozumiałam, że te filmy mnie zmotywowały. Nie robię tu nikomu reklamy, po prostu na własnym doświadczeniu wiem, że to pomaga, przynajmniej mi pomogło. Włączcie ten filmik, jeden, dwa, może wszystkie. Siądźcie w ciszy i spokoju. Niech nikt wam nie przeszkadza, miejcie swobodę, by móc nawet krzyczeć czy zalać się łzami. Zamknijcie oczy i wyobraźcie sobie, że wasz autorytet mówi to do was (trener, idol, ktokolwiek, ja nie uprawiam żadnych sportów, ale postać rosłego trenera zrobiła na mnie największe wrażenie) i każde słowo dokładnie analizujcie.
Ja zaczęłam od tego, ale to równie mocno mną wstrząsnęło w połączeniu z całą sytuacją na filmiku. Uwierzcie mi, wyłam jak nigdy przedtem. Mama wieczorem pytała czy przypadkiem uczulenia nie mam, bo miałam takie oczy spuchnięte od płaczu.
Poskutkowało. Wzięłam się za naukę, ogarnęłam się w prowadzeniu samochodu, szukaniu pracy na wakacje i... zaczęłam pisać książkę.
Oj, rozpisałam się. Pozdrawiam Was cieplutko! Co u Was?
Hejoo misku ;)
OdpowiedzUsuńNo co ja paczam tutaj Ty zwatpilas !!!
Ojj cos czuje ze musze z tb powaznie porozmawiac ;) ale to moze nie tu ;*
rozdzial genialnay, ale chyba to wiesz ;) wiec sciskam i buziakuje ;*
Dziękuję Kochana!
UsuńZwątpiłam, ale tylko na jakieś 5 dni :)
o jacie, miałam tu wypisywać jaki fajny rozdział, ale z drugiej strony taki smutny, ale pod każdym względem fajny, ale to co napisałaś w posłowiu mną wstrząsnęło, trzymaj się skarbie i niech ta zła chandra nigdy cię nie napadnie ;)
OdpowiedzUsuńdo (szybkiego) następnego ^^
Od kilku dni mam pozytywną energię i nawet, gdy nie chce mi się iść do szkoły, chcę odpuścić to przywołuję te filmy, te słowa i naprawdę dodają mi siły i motywacji.
UsuńDo następnego
Kiedy next? Kocham twoje opowiadanie ♥ Pisz szybko następny rozdział bo nie wyrobię!!! O czym piszesz książkę? Powiadom mnie kiedy skończysz. Chętnie kupię. Weny, weny i jeszcze raz weny ;***
OdpowiedzUsuńNastępny rozdział pojawi się tuż po świętach, może w Lany Poniedziałek wieczorem, ale jeszcze zobaczę :)
UsuńKsiążka będzie o młodej dziewczynie, która na wakacje przyjeżdża z NY wprost do pensjonatu swojej ciotki. Powracają wspomnienia z dzieciństwa - zapach konfitur, pieczonych jabłek i porannej rosy, mocno doświadcza upływającego czasu i mniejszych, jak i większych problemów. Pytanie czy zostanie w tym cudownym miejscu czy powróci do NY wciąż pozostaje bez odpowiedzi.
Zapowiada się ciekawie :3 Koniecznie przeczytam ♥
UsuńRozdział cudny :)
OdpowiedzUsuńMomentami smutny, ale podoba mi się. Hmm ciekawa końcówka ;D
Już nie mogę się doczekać next'a :)
Ejj jesteś wspaniała i bardzo zdolna. Pamiętaj ;) Ooo, ale super że piszesz książkę. O czym? :)
A filmiki na pewno obejrzę.
Pozdrawiam i życzę Ci Wesołych Świąt !
S.
Bardzo się cieszę, że rozdział się spodobał :)
UsuńCo do książki do pozwolę odesłać Cię do mojej poprzedniej odpowiedzi, udzielonej dla Daria Spychalska :)
Wesołych Świąt! :*
oh! cudowny rozdział. Dopiero zaczęłam czytać. Przeczytałam wszystkie rozdziałay w ciągu zaledwie kilku godzin
OdpowiedzUsuńzapraszam, może wpadniesz?
http://szpiegostwo-poplaca.blogspot.com/
theeternalkids.blogspot.com