Poczułam,
że upadam na podłogę, zakręciło mi się w głowie. Po chwili
zrozumiałam, że dostałam w twarz od tej lafiryndy. Szybko się
pozbierałam i rzuciłam się na Lily. Przez dobrą chwilę tłukłyśmy
się, za nim nas nie rozdzielili. Z mojego nosa sączyła się krew,
miałam też rozwaloną brew. Moja przeciwniczka została
przyozdobiona w wielkie limo pod okiem i rozwaloną wargę. Max
zabrał mnie do pokoju i bez słowa poszedł po apteczkę. Siedziałam
cała obolała i miałam ochotę się rozpłakać. Nie wiedziałam
jak mam przekonać brata, że ta dziewczyna to same problemy.
-Ała!
-krzyknęłam, gdy Max bez zbędnej delikatności opatrywał mi ranę.
Chłopak spojrzał na mnie złowieszczo i dalej robił swoje.
-Jak
tylko wrócimy do hotelu pakujemy się i wracamy do Londynu. Mam
dosyć całej tej chorej sytuacji! Sami lepiej odpoczniemy w domu niż
tu, ze wszystkimi. -Max wyszedł, zatrzaskując drzwi. Położyłam
się na łóżku i myślałam nad tym wszystkim. Przecież Thomas nie
zasługuje na jakąś dziwkę! To nie może się tak skończyć, że
ona będzie z nim... Byłam tak wyczerpana, że zasnęłam.
Z samego
rana przycumowaliśmy do wyspy. Można byłoby powiedzieć, że jest
ona bezludna, wszędzie dżungla, piasek i woda. Na tym terenie
znajduje się tylko 9 prywatnych posiadłości, w jednej mieliśmy
zostać na noc. Praktycznie nikt nie odzywał się do mnie. Byłam
tym zdziwiona, bo Lily stała się numerem jeden. Nawet Max zostawił
mnie w pokoju i poleciał na plażę.
-Możemy?
-drzwi pokoju uchyliły się i zobaczyłam Natalię, Amy i Sharlotte.
-Chodźcie.
-powiedziałam, siadając na łóżku.
-Oni
zwariowali na punkcie Lily. -Natalia usiadła koło mnie i oparła
głowę o moje ramię.
-Ja cię
muszę przeprosić za Lily. -Sharlotte stała oparta o drzwi.
-Nawet
mnie nie przepraszaj. -powiedziałam, rysując palcem na pościeli
szlaczki.
-Musimy
udowodnić chłopakom, że ona … no jest kim jest. -Amy wyglądała
przez okno.
-Oni nas
nie chcą słuchać. -opadłam bezsilnie na łóżko. -Ja się
poddaje, niech się aby trzyma z daleka od Max'a.
-Nathan
zidiociał do reszty! -Natalia siedziała naburmuszona. -Cały czas
Lily to, Lily tamto! Rzygam tęczą!
-Myślisz,
że Siv'a nie zgłupiał?! Ja nie wiem, niby Lily to laska Thoma i
wszyscy to wiedzą, a cała reszta garnie do niej jak muchy do g.wna!
-Amy chodziła w te i z powrotem.
-To
wszystko moja wina. Jak mnie tu nie będzie to wszystko wróci do
normy. - leżałam z głową pod poduszką.
-Daj
spokój, to wina Lily, nie twoja. Z resztą, to ona cie pierwsza
uderzyła.
Siedziałyśmy
tak kilka godzin, ale żadna z nas nie wpadła na jakiś pomysł, by
wyjawić chłopakom prawdę tak, aby nam uwierzyli. Poddałyśmy się.
Dziewczyny po południu poszły na plażę, a ja w samotności
siedziałam w domu. Byłam wściekła na Max'a, że nawet nie zajrzał
do mnie na kilka minut. Byłam co raz bardziej pewna tego, aby
wyjechać z wysp wcześniej niż planowaliśmy. Chłopaki wrócili do
domu grubo po północy. Od Max'a wyczułam oczywiście alkohol, więc
spał na kanapie.
Obudziłam
się o 5.40. Spakowałam się szybko i poszłam na jacht, gdzie
czekałam na resztę.
-Cześć.
-Max wszedł do pokoju i chciał mnie pocałować, ale ja go ominęłam
i usiadłam na kanapie. -Co jest? -stał zdziwiony.
-Nie no
nic. -powiedziałam wściekła, miałam ochotę wyskoczyć przez okno
wprost do wody. -Nadal chcesz wrócić wcześniej do Londynu? Może
zostaniesz tutaj z Lily, hmm?
-Skarbie!
Wczoraj trochę przyszaleliśmy i to wszystko. Wrócimy zaraz do
hotelu, spakujemy się i wrócimy do domu. Tam sami sobie odpoczniemy
i już. -chłopak odgarnął moją grzywkę i pocałował mnie. Uff,
odetchnęłam z ulgą, jednak Lily aż tak mu w głowie nie
nakręciła. Rejs do hotelu trwał kilka godzin. Spędziłam go z
Natalią, Amy i Sharlotte na jednym z tarasów. Cała reszta bawiła
się w barze.
-Na
reszcie. -Max otworzył drzwi hotelowego pokoju. Ja od razu rzuciłam
się do komputera, by zarezerwować najbliższy lot do Londynu.
-Za 2
godziny mamy lot.
-Tak
szybko?
-W
klasie biznes zawsze znajdzie się jakieś miejsce. -szybko się
spakowaliśmy i zamówiliśmy taksówkę. Przed odjazdem pożegnałam
się z Natalią, Amy i Sharl, i pojechaliśmy na lotnisko. Po
kilkunastu godzinach byliśmy w domu.
-Wszędzie
dobrze, ale w domu najlepiej. -Max usiadł i włączył sekretarkę
przy telefonie.
„-Tutaj
Eric, jak wrócicie dajcie znać, kiedy pojawicie się w studio.
-Piiip. -Tu mama Jay'a, synku przyjedź do nas na kilka dni. Oddzwoń.
-Piiip. -Cześć, jak tam u was? Kiedy wracacie z wysp? Przyleciałem
do Londynu, czekam na was. Mówił jedyny i niepowtarzalny brat
Natalii -Daro! -Piip. -Claudia, tutaj mama, nie mogę dodzwonić się
na twoją komórkę, jak tylko wrócisz przyjedź jak najszybciej do
szpitala Hanxbon, chodzi o Anthony'ego. -Piiip. -Claudia, tutaj
Darek, pakuj się szybko i przyjeżdżaj do Hanxbon, Anth chce cię
zobaczyć.” - tutaj rozległo się głośne „piiip”. Patrzyłam
na Max'a, a nogi ugięły się pode mną. Wszystkie wiadomości były
sprzed dwóch dni. Włączyłam swojego smartfona, którego dopiero
teraz sprawdziłam od wylotu na wyspy. Było tam ponad 120
nieodebranych połączeń i równe 215 sms. Nie miałam czasu, by to
wszystko teraz odczytać. Wybrałam numer do mamy.
-Mamo,
co się dzieje?
-Anthony
jest w szpitalu.
-Jak to?
Co się stało?
-To...
już.
-Jak
JUŻ?! -nie wiedziałam co się dzieje wokół mnie.
-Claudia,
on miał tylko niecałe 2 miesiące...-rozłączyłam się. Jak mógł
mnie tak okłamać?! Rozpłakałam się jak małe dziecko. Max mocno
trzymał mnie w swoich ramionach i uspokajał, ale to na nic się
zdawało.
-Jedźmy
do Hanxbon. -powiedziałam przez łzy. Spakowałam kilka rzeczy na
zmianę i ruszyliśmy w drogę. Uświadomiłam sobie, że gdyby nie
ta cała afera z Lily mogłabym nie zdążyć, by zobaczyć się z
Athony'm. Podróż trwała ponad godzinę, nie mogłam wysiedzieć w
fotelu.
W końcu zatrzymaliśmy się pod potężnym budynkiem
szpitala. Skierowaliśmy się do głównego wejścia. Z tablic
informacyjnych wyczytałam, że musimy udać się na 4 piętro. Tam,
pustymi, zimnymi korytarzami dotarliśmy do szklanych drzwi oddziału.
Zadzwoniłam domofonem. Po chwili w drzwiach pojawiła się
pielęgniarka, która dała mi i Max'owi zielone fartuchy. Kobieta
zaprowadziła nas do sali 123. Drzwi były uchylone, zobaczyłam tam
mojego ciotecznego brata Darka, który siedział przy łóżku. Teraz
z sali dobiegał głośny śmiech mężczyzn, nie mogłam dostrzec
Anth'onego. Otworzyłam drzwi i powoli weszłam do środka.
-Claudia.
-Darek rzucił się na mnie i zaczął mnie obściskiwać. Ja jak
zahipnotyzowana wpatrywałam się w roześmiane oczy Anthonego. -Może
nas przedstawisz? -brat spojrzał na Max'a.
-To Max.
-powiedziałam i jak gdyby nigdy nic zbliżyłam się do łóżka.
Chłopaki wyszli, a ja zostałam z Anthonym sam na sam. Teraz
wyglądał zupełnie inaczej niż kilka tygodni temu na licytacji.
Był o wiele chudszy, bladszy... Jego oczy były teraz roześmiane,
ale nie widziałam w nich tej łobuzerskiej iskierki, którą
pamiętam z dziecięcych lat.
-Jak
mogłeś mnie okłamać? -po moich policzkach spływały łzy. -Jak
mogłeś?
-Claudia...
siedziałabyś przy mnie zamiast pływać w oceanie i po co? Po co
użalać się na de mną? Widzisz i tak przyjechałaś, i tak.
-Głupku
ty! Jak mogłeś... -usiadłam na krzesło i ścisnęłam dłoń
chłopaka, on nie miał siły nawet podnieść ją do góry. Wysilił
się na uśmiech. Po chwili do sali wszedł Max i Darek. Siedzieliśmy
tak cały dzień... całą noc...
_____________________________________________________
Uwaga, teraz będę narzekała!
Mało komentarzy w porównaniu z liczbą osób, które tutaj zaglądają - nie ładnie. Jeżeli całej reszcie się nie podoba, to niech również wyrazi swoją opinię w komentarzu. Krytyki się nie boję ;)
Ciao!
od razu przepraszam, że nie zawsze komentuję, mam nadzieje, że mi wybaczysz ;)
OdpowiedzUsuńrozdział świetny ;)
nie lubię tej Lily od samego początku!
i szkoda mi Anthonego ;(
już czekam na następny rozdział <3
Ja tak raz komentuje raż nie
OdpowiedzUsuńI za to przepraszam
Jezu ta laska Toma zakręciła sobie wszystkich wkoło palca
Głupia sucz !
Ma zginąć i to już !!
Anthony! Czemu? ;(
OdpowiedzUsuńTo smutne...
A ta cała Lily to niech się utopi!
strasznie szkoda mi Anthony'ego...
OdpowiedzUsuńale z tego ze Lily nieźle oberwała to sie akurat cieszę:D
Czekam na nexta:D na pewno będzie równie dobry jak i ten:D
I dobrze tak Lily.!
OdpowiedzUsuńStłuc jej tę buźkę. xd
Wyeliminuj ją , bo ja to zrobię...
Anthony. ;( Nie dobrze. ;((
Czekam na nexta. ;*
A no i nominowałam cię do The Versatile Blogger Award.
http://ifoundyou-twstory.blogspot.com/2013/02/the-versatile-blogger-award-1-i-2.html :D
czekam już na następny rozdział!
OdpowiedzUsuńAle bójka O.o
OdpowiedzUsuńSuper fajny rozdziałek
czekam na nexta
weny =D
ZABIĆLILYURATOWAĆANTHONEGO!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :D
p.s. ostatnio chyba w reserved widziałam bluzkę z nadrukiem taki jak Ty masz w av aż tak mi sie dziwnie zrobiło :D
jestem strasznie ciekawa jak zakończy się sprawa z Lily... ciekawe czy dziewczyny coś wymyślą w koncu?
OdpowiedzUsuńbiedny Anth... też ciekawi mnie rozwiązanie tej sprawy...
czekam na next:D
Anthony ;(((
OdpowiedzUsuńweź go jakoś uratuj ;[
świetny rozdział.. aż mi szkoda słów!
pisz szybko nn!
weny ;>
Nominowałam Cię do The Versatile Blogger Award! ;*
OdpowiedzUsuńUf.. Udało się. Przeczytałam wszystko od 18 rozdziału ;)
OdpowiedzUsuńJak tu się akcja toczy no no ;D
Świetne rozdziały! ;D
Następne chcę ;);*
PS> Prawie padłam jak przeczytałam o tym, że pisałaś kiedyś o lxb xD witaj w klubie ;DD