Witam Was na moim blogu
- niegdyś - story-the-wanted.blogspot.com !
W archiwum znajdziecie opowiadanie o The Wanted (rozdziały 1-59).
Zapraszam do czytania i komentowania!
Claudia Xyz

czwartek, 21 marca 2013

39


Obudziłam się o 9.30. Było niesamowicie gorąco. W pokoju wszystkie okna pootwierane i drzwi. Mogło się wydawać, że powinien być przeciąg, ale nie... powietrze stało. Położyłam się na plecach i przyglądałam się sufitowi. W mojej głowie był wielki bałagan. Myślałam o tym wszystkim i nie mogłam uwierzyć, że choroba Amy tak nagle powróciła. A może ona z tym się już męczy od dłuższego czasu, tylko ta kłótnia z Siv'ą była punktem kulminacyjnym w całej tej sytuacji? Czyżbym nie poświęcała jej wystarczająco dużo uwagi? Czy to może być moja wina? Nie wiem, z pewnością w jakimś stopniu na pewno. Z drugiej strony to swoje życie poświęcam innym, martwię się czyimiś problemami, pomagam wszystkim tylko nie sobie. Czemu nie zajmę się Max'em tylko wciąż jest drugi, a nawet trzeci pośród wszystkich obowiązków? Niszczę swój związek? Chyba tak. Pora poświęcić się naszemu związkowi, ale... nie mogę zostawić przyjaciółki w takim stanie! Eh, sama sobie zaprzeczam.
Siedzę właśnie w szpitalnym korytarzu, skulona pod ścianą. Jest mi zimno i czuję zapach specyficzny dla tego miejsca. Dłońmi podpieram głowę i co chwilę zamykam oczy. Staram się odgonić od siebie te wszystkie wspomnienia, które teraz za wszelką cenę mój mózg przywołuje. Nienawidzę teraz wszystkich i wszystkiego. Spoglądam na chłopaków, którzy chodzą od automatu z kawą do okna, od okna do drzwi sali Amy, od drzwi do automatu. Na krzesłach koło sali siedzi Sharl. Mam dosyć! Dosyć mam tego wszystkiego, dosyć! Wstaję, nie mówię nic tylko w pośpiechu opuszczam oddział, schodami zbiegam w dół, nie liczę pięter, schodków, po prostu zbiegam. Po kilku sekundach ukazują mi się drzwi, mocno je popycham i gnam w stronę głównego wyjścia. Słyszę za sobą czyjeś wołanie, ktoś wykrzykuje moje imię. Nie chcę tego słyszeć, biegnę w stronę wyjścia. Dopiero po chwili odwracam się, widzę Toma i Max'a, którzy podążają za mną. Spoglądając na nich wybiegam przed szpital. Słyszę pisk opon i dopiero wtedy zauważam samochód, który ostro hamuje. Słyszę tylko głośne „nie!”. Zamykam oczy i czuję jak upadam na maskę samochodu, potem się po niej staczam i ląduję na ziemi. Nic mi nie jest. Otwieram oczy i spoglądam w niebo.
-Claudia! -Tom i Max biegną w moją stronę. Ja jak gdyby nigdy nic siadam na ulicy i wciąż patrzę w niebo.
-Wszystko w porządku? -kierowca samochodu podchodzi do mnie i łapie mnie za ramię.
-Jasne, wszystko jest ok-ej. -uśmiecham się do niego i znów spoglądam w chmury.
-Nic się pani nie stało? -jakiś pielęgniarz kuca przede mną.
-Wszystko jest na swoim miejscu. -wyciągam ręce do Toma, aby pomógł mi wstać.
-Może lepiej będzie jak panią przebadają... - mężczyzna wskazuje na wejście.
-Nie... nic mi nie jest. -z przerażeniem spoglądam na budynek.
-My się nią zajmiemy. -Tom podaje Max'owi kluczyki do auta i idziemy na parking. Nikt o nic nie pyta, nikt o niczym nie mówi po prostu jedziemy do domu.
-A jeśli ona umrze? -mówię, gdy stoimy w wielkim korku.
-Nic jej nie będzie. -Tom obejmuje mnie ramieniem, widzę niespokojny wzrok Max'a na sobie.
-A jeśli ona tak samo jak Anthony zamknie oczy, a potem jej serce będzie zwalniało i potem jej ciało będzie co raz chłodniejsze... -mówiłam bez żadnych emocji. Chłopaki tylko spoglądali na siebie z przerażeniem.
-Z nim tak było? -Tom spojrzał na mnie. Nigdy nikomu nie mówiłam o tym jak Anth umierał, wszyscy byli przy tym, ale oni siedzieli na korytarzu, ja leżałam obok niego.
-Jeden, dwa, trzy i zabiło, a po chwili jeden, dwa, trzy, sześć, osiem... i jego usta były sine. Z nią też tak będzie? -spojrzałam na Toma, który teraz siedział wciśnięty w fotel.
-Nie będzie. -powiedział, ale jakby sam w to nie wierzył. Właśnie dzisiaj stan naszej kochanej blondynki się pogorszył. Dziewczyna w nocy odłączyła kroplówkę i z zabiegowego wykradła jakieś prochy, o mało nie zeszła na tamten świat. Sama już nie wiedziałam czy ona chce być z Sivą i żyć, czy koniecznie iść do Boga. Nie mogłam tego pojąć. Siva wytrwale siedział przy niej i znosił jej humory i nastroje. Ja po prostu wymiękłam, nie mogłam. Po kilkunastu minutach dojechaliśmy do domu. Położyłam się na łóżko, Max uczynił to samo.
-A jeśli … gdybym ja tak... -spojrzałam na chłopaka -będziesz wtedy przy mnie?
-O czym ty mówisz? -chłopak podparł ręką głowę.
-Gdybym ja umierała, byłbyś przy mnie? -spojrzałam w jego oczy. Te czekoladowe, płonące oczy.
-Skarbie, będę przy tobie zawsze i wszędzie, ale do śmierci jeszcze daleko -pogłaskał mój policzek. -daleko... -powtórzył jakby dla pewności. Zamknęłam oczy i nie wiadomo, kiedy zasnęłam.

Białe ściany, biała podłoga i sufit. Powoli stawiam kroki, jestem oślepiona tą jasnością. Nabieram dużo powietrza, które jest takie lekkie i przyjemne, do płuc. W tym potężnym pomieszczeniu widzę tylko krzesło, czarne z oparciem, zwykłe krzesło. Zbliżam się do przedmiotu, zauważam, że ktoś chce zająć mi miejsce. To jakiś człowiek ubrany w niebieskawą koszulę. Nie widzę jego twarzy, on idzie w stronę krzesła.
-To moje miejsce. -mówię, gdy postać siada na krześle.
-Gwiazdko... na twoje miejsce jeszcze przyjdzie czas. -zauważam po chwili ludzi, idących z różnymi, kolorowymi krzesłami i ustawiają je pod ścianą, która teraz wydaje się nie mieć końca.
-Gwiaz...-urywam. Spoglądam na tą tajemniczą postać. -Anth. -szepczę. Mam ochotę rzucić mu się w ramiona,
-Chciałbym ci tylko powiedzieć, że... -chłopak wstaje i dotyka mojego policzka. Czuję jego rozgrzaną dłoń. -nie powiem ci żebyś się wzięła w garść, bo to bez sensu. Po prostu... nie poddawaj się zbyt łatwo. Amy wyzdrowieje, będzie wszystko dobrze, zobaczysz. Musisz to wszystko przeczekać.
-Anthony, ja... nie radzę sobie... zawodzę na każdej linii. Max'a, Amy, wszystkich... jestem taka beznadziejna. Nie umiem się jakoś pozbierać odkąd ciebie nie ma.
-Gwiazdko... my jeszcze będziemy mieli czas dla siebie, ale najpierw poświęć się Max'owi i całej reszcie. Zobaczysz, że wszystko będzie tak kolorowe jak nigdy. Mną się nie przejmuj. Mi tu jest dobrze, będę tu na ciebie czekał. Cały czas jestem przy tobie, jeżeli będziesz chciała mnie znów zobaczyć to zamknij oczy i uwierz, że się da. -chłopak teraz obiema dłońmi złapał moją głową. Staliśmy tak oparci o swoje czoła, spoglądając sobie w oczy.
-Anthony, chodźmy już! -usłyszałam jakiś znany mi głos.
-Już, już! -chłopak spojrzał na starszego mężczyznę, który stał z jakąś starszą kobietą.-Muszę już iść. Jestem tutaj. -dotknął mojego serca. -Jestem najjaśniejszą gwiazdką dla ciebie -zawsze.
-Już rozumiem. -powiedziałam, spoglądając na starsze małżeństwo. Rozpoznałam w nich dziadków chłopaka. Jego ukochanego dziadka i babcię, którzy zmarli w wypadku samochodowym. Anth zawsze uwielbiał składać z dziadkiem modele samolotów, które puszczaliśmy nad jeziorkiem. Z babcią uwielbiał piec ciastka z wanilią i czekoladą.
-Teraz składamy wielkiego Boeinga. -chłopak uśmiechnął się do mnie i pobiegł do dziadków.
-Anth...! -krzyknęłam za nim.
-Kocham Cię Gwiazdko! -chłopak pomachał mi i po chwili zniknął gdzieś w bieli... Stałam jeszcze przez chwilę w tym dziwnym miejscu. Rozglądałam się dookoła, szukając jakiegoś przedmiotu, ale ta przestrzeń jest pusta. Bezsilnie siadam na podłodze i kreślę wzory palcem po podłodze. Po chwili przed moimi oczami zapada ciemność... Gdy się budzę jestem w swoim pokoju. Ściany są w kolorze blado – żółtym, drzwi są lekko uchylone, z salonu dobiega dźwięk rozmów. Wróciłam. Witamy w naszym świecie.

8 komentarzy:

  1. myślałam że się nie doczekam;) ale warto było:D
    rozdział jak zwykle genialny:D chcę już nexta:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział boski ;D
    Ta rozmowa z Anthem.. :)
    Tylko nie uśmiercaj nam tu Claudii, bo zaczynasz coś kombinować xd
    Czekam na nexta ;) ;*
    I zapraszam do mnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. ouuuu ;D Jejuuuuuuu < 3
    cudny rozdziałł :D
    tylko weź, co Ty tej Claudii robisz?! xD
    puste pomieszczenia ;o
    hahah :D
    nn! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. genialnie opisany sen o.O szacunek!
    czekam na next, weny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Same smutki... co nie znaczy że nie dobre:D
    mam nadzieję że w końcu coś milszego spotka naszych gł bohaterów:D
    weny!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. no co tu mam napisać...
    jest świetny po prostu świetnie napisany i wgl
    czekam na next :) no oczywiście z niecierpliwością
    a i życzę weny!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. oj tak brak słów...genialny!!!
    weny i next:D

    OdpowiedzUsuń
  8. Hello? ktoś tu żyje? nie mówcie mi że to koniec opowiadania...:(

    OdpowiedzUsuń