Pomiędzy
dziesiątkami samochodów dostrzegłam Natalię. Zaczęła do mnie
machać, a ja przyspieszyłam kroku. Goście zaczęli się już
rozchodzić. Dochodziła 5 nad ranem. Wszystko dookoła spowite było
jesienną mgłą i rosą. Zahaczając o lusterka samochodów
zobaczyłam siostrę, a na ziemi, opartego o mój samochód –
Tom'a.
-Thomas!
-krzyknęłam dobiegając do niego. -Słyszysz mnie!? -zaczęłam
potrząsać nim, ale on niczym kwiat bez wody osunął się na
ziemię. -Nie rób mi tego! -łzy spływały po moich policzkach.
-Obudź się do cholery! Dzwoń po karetkę!
-Wyobrażacie
sobie? Nasi małżonkowie wsiedli właśnie do samochodu i pojechali
w podróż poślubną! -Max krzyknął na nasz widok.
-Chodź
tu! -Natalia rozhisteryzowana wrzasnęła na chłopaka.
-Co mu
się stało? Nawalił się? -Max uklęknął przy chłopaku.
-Wątpię...
- z marynarki garnituru wyciągnęłam plastikowy, pusty woreczek. Po
kilku minutach przyjechała karetka.
-Max, a
jak on umrze... -wtulona w chłopaka spoglądałam na odjeżdżającą
karetkę.
-Nic mu
nie będzie, złego diabli nie biorą. -objął mnie mocniej i
udaliśmy się do samochodu.
Znów
szpital, korytarz, twarde krzesło, cholerny, sterylny zapach, brak
wiadomości, czekanie... Tylko ja i Max przy białych drzwiach, bo
cała reszta upojona fantastyczną nocą odpoczywa w domu. Nagle w
drzwiach pojawił się lekarz.
-Eh,
brak mi słów... musicie go przekonać, aby udał się na odwyk. -
doktor jak szybko się pojawił, tak samo zniknął. Niepewnie
weszliśmy do sali.
-Tylko
mi zaraz nie praw kazania. -Tom nie odrywając wzroku od pościeli
wydukał.
-Nie
zamierzam. Tylko stąd wyjdziesz, jedziesz na odwyk. -usiadłam tyłem
do niego.
-Nigdzie
nie pój...
-Właśnie,
że pójdziesz! -wrzasnęłam. -Pójdziesz! A jak nie to ja cię do
cholery tam zaciągnę! Nawet jakbym miała cię tam pilnować,
przywiązać do kaloryfera, będziesz tam siedział dotąd aż w
końcu zakodujesz sobie w tym pustym łbie co to jest życie!
Kretynie walony! Ciesz się, że Natalia cię znalazła, bo inaczej,
by cię tu nie było!
-I
dobrze...- wymamrotał.
-Zastanów
się co ty mówisz! Pieprzysz jak potłuczony! Nie mam zamiaru przy
tobie siedzieć, cymbale jeden! - wyszłam z sali, trzaskając
drzwiami. Nie miałam ochoty i siły siedzieć i trzymać go za rękę,
wspierać i pocieszać. On robi to od tak dawna, że nie zasługuje
na litość, po prostu potrzebuje kopa w cztery litery, ale tak
mocnego, aby zrozumiał czym jest życie. To było moje ostatnie
spotkanie z bratem przed odwykiem. Po czterech dniach spędzonych na
oddziale, Max zawiózł Tom'a do ośrodka na obrzeżach miasta. Czas
stanął w miejscu, dla nas, dla zespołu, dla wszystkich. Musieliśmy
nauczyć się żyć bez niego.
Nie
wiadomo kiedy nadeszła zima. Śnieg z dnia na dzień zasypał ulice
Londynu i pojawiły się świąteczne ozdoby. Nagle w kalendarzu
pojawił się napis Wigilia. Niby święta są co roku, ale tym razem
nas zaskoczyły.
-Weźmy
tą! -Nathan stanął przy rozłożystej choince.
-Chyba
sobie pod prysznic ją wsadzisz! -Jay przytaszczył ogromne drzewko.
-A ty
swoją do garażu upchniesz. Z drogi frajerzy, to jest prawdziwe,
świąteczne drzewko! -Ja i Sharl mocowałyśmy się z cudowną,
zielonkawą choinką. Po długich mediacjach doszliśmy do
porozumienia. Po drodze kupiliśmy trochę ozdób do domu. Cały
wieczór spędziliśmy na ubieraniu choinki. Zdecydowaliśmy się
ubrać drzewko wspólnie, bo dzień przed Wigilią wszyscy mieli
wyjechać do swoich domów. Wszędzie porozwieszaliśmy lampki,
bombki i inne bibeloty.
-Pięknie.
-Natalia oparła się o ramię Natha, podziwiając nasze drzewko.
-Mistrzowska
robota. -Amy obeszła choinkę dookoła.
-O
tak... -Max ściągał ze swetra resztki włosów anielskich.
-Ubieranie
choinki to jednak ciężka praca. -ściągałam spodnie, które
mieniły się od brokatu.
-Nawet
bardzo ciężka. -Max szukał czegoś w szafie. -Jutro jadę do
Tom'a, zabierzesz się ze mną?
-Sama
nie wiem...
-Nie
byłaś na pierwszej wizycie. Może teraz...
-Pojadę...
tak przynajmniej by wypadało. -ucięłam krótko, zamyślając się
nad całą tą sytuacją.
Z samego
rana udaliśmy się do ośrodka. Tam też panował świąteczny
nastrój.
-Dzień
dobry. My do Thomas'a. -Max podszedł do pielęgniarki.
-Ah tak,
tamtędy prosto, pierwsze drzwi po prawej. - kobieta wskazała nam
niewielki korytarz. Właśnie drzwi pokoju się otworzyły, z
pomieszczenia wychodziła dziewczyna.
-O, Max,
miło, że przyjechaliście. - krótkowłosa brunetka z przemiłym
uśmiechem uścisnęła Max'owi dłoń. -Jestem Rozalia. Pracuję tu
jako wolontariuszka.
-Cludia.
- wyciągnęłam niepewnie dłoń.
-Ah, ty
jesteś siostrą Tom'a. Bardzo dużo mi o Tobie opowiadał. Same
dobre rzeczy.
-Ma
szczęście. - uśmiechnęłam się przez zęby.
-Nie
zatrzymuję Was, Wesołych Świąt. -dziewczyna niemalże w
podskokach zniknęła za zakrętem.
Pokój
Tom'a nie był zbyt duży, jednak jak na niego samego –
wystarczający.
Thomas
siedział na łóżku z kubkiem w ręce. Był inny. Jakby nieobecny,
ale jednocześnie rozpromieniony, żywy i radosny.
-Cześć
stary. Przynieśliśmy ci pierniki. Wszyscy je piekli, są trochę za
słone, bo Jay źle przeczytał przepis, ale co tam. Ważne, że są.
- Max postawił pudełko z wymalowaną choinką na stoliku.
-Dzięki.
- Tom wciąż na mnie patrzył, a ja uporczywie wierciłam dziurę w
podłodze.
-Jak się
czujesz... -wymamrotałam pod nosem.
-Dobrze,
lepiej. -odpowiedział równie cicho.
-To wy
tu sobie pogadajcie, a ja skocze do samochodu. -Max wyszedł,
zostawiając mnie samą z bratem. Stałam wciąż z wzrokiem
spuszczonym w dół. Czułam się jak zawstydzona, mała dziewczynka.
-Jak tam
nasze małżeństwo?
-Dobrze.
Mają jechać na święta do rodziców Amy.
-Aha
-Dobrze
dają tu jeść?
-Nie
narzekam. Jak na uczelni?
-Po
staremu. -tak właśnie wyglądała nasza rozmowa. A może lepiej,
cisza przerywana krótkimi zdaniami. Tak upłynęła jakaś godzina
zanim Max wrócił do pokoju.
-No
dobra. Musimy się zbierać, bo czeka nas jeszcze pakowanie na wyjazd
do rodziców Claudii. Trzymaj się. Wpadniemy jakoś po nowym roku.
Wszystkiego najlepszego. -Max pociągnął mnie w stronę drzwi.
-Cześć.
-rzuciłam od niechcenia i udaliśmy się z powrotem do domu.
Przez
całą drogę zastanawiałam się nad wszystkim dookoła. Ludzie
wokół mnie zaczęli się zmieniać. Tom uzależniony od narkotyków,
siedzi w zamkniętym ośrodku i walczy sam ze sobą. Amy i Siva to
szczęśliwe małżeństwo. Już niedługo z pewnością znajdą
sobie jakieś gniazdko tylko dla siebie, bo przecież kto, by chciał
mieszkać w takim spędzie jakim jest nasz dom. Jedna z drugiej
strony to „nasz” dom. Miejsce, gdzie było tyle uśmiechu, tyle
wylanych łez, ból i radość, kłótnie i nocne rozmowy. Kim
byliśmy jeszcze pół roku temu, gdy chłopcy jeździli w trasy
koncertowe, nie mieli chwili prywatności, a ja funkcjonowałam na
pełnych obrotach w firmie? Kim byłam, będąc z Marc'iem? Jak
mogłam dać owinąć się jakiemuś chłopakowi, podczas gdy jestem
właścicielką wielkiej firmy, w której codziennie podejmuję
decyzję, a wtedy, właśnie wtedy nie mogłam przeciwstawić się
jednemu człowiekowi? Co jeszcze na mnie czeka, co jeszcze los ma
schowanego za plecami dla mnie, dla nas?
Dosyć
szybko spakowaliśmy walizki i jako ostatni z naszych współlokatorów
opuściliśmy dom. Przed budynkiem ulepionych było dziewięć
bałwanków, każdy miał coś charakterystycznego, dla każdego z
nas – czapkę, słuchawki, marynarkę, buty, gazetę itp.
Pożegnaliśmy naszą dzielnicę i udaliśmy się do domu moich
rodziców.
______________________
Wakacje - wspaniałe. Obóz był mega, mega, mega! Nikt tak nie docenił mojej pracy, zdjęć i zaangażowania. Matko, ten moment gdy wyczytali mnie przed wszystkimi i podziękowali za cały mój trud i wtedy wszyscy zaczęli bić brawo, wstali i pogwizdywali. Chyba nigdy nie byłam tak zawstydzona. Dziękuję!
Jak Wam minęły te wakacje ? Jakieś szczególne plany na ostatnie dni wolności ?
cudowna koncowka ♥
OdpowiedzUsuńbede tesknic za tym opowiadaniem....
mam nadzieje na kolejne :)
Kochana, to nie koniec ;p nie koniec opowiadania. Jeszcze Was pomęczę, ale fakt faktem, zbliżamy się do końca.
UsuńDziękuję za chwilę uwagi nad moim blogiem ;)
Tom coś ty narobił..
OdpowiedzUsuńI ta rozmowa z Claudią w ośrodku..
Następny ma być weselszy ;)
Weny ;*
PS. Zapraszam do mnie na ostatni rozdział :)
biedny Tom i za razem głupi Tom, ale jego rozmowa z Claudią była boska ;)
OdpowiedzUsuńwakacje, wakacjami, ale to ostatni tydzień, ja się chyba pod ziemię zapadnę i wyjdę dopiero za rok na następne wakacje xD
A teraz czas na spam :
„Hej! Twój blog został właśnie przeze mnie nominowany do The Versatile Blogger. Po więcej szczegółów zerknij tutaj : http://made-foreachother.blogspot.com/. Gratuluję !
PS. Przepraszam za spam”
o jaaa, Tom - Ćpun xD
OdpowiedzUsuńhahahahahh :)
no nieźle się dzieje...
ale jak czytałam to o świętach to się mi tak udzielił Bożonarodzeniowy nastrój, aż wyjrzałam za okno czy śnieg czasem nie pada :P
no ale niestety nie :P
co do wakacji to jedyne co planuję to spanie i spotkanie się z moją NOWĄ klasą o.O
dawaj next! < 3
likeasweets.blogspot.com
heh, bałam się, że zbytnio nie oddam magii świąt, ale jakoś poszło.
Usuńnowa klasa - myślałam, że mam to za sobą, 2 klasa lo, ale zachciało mi się zmiany szkoły. chociaż 90 % osób znam ze starych czasów, więc tragedii nie będzie.
next już czeka ;)
zmieniasz szkołę? wow!!! a co to się stało?
Usuńa co do rozdziału to bardzo szokujący ale i tak świetny:D
dawaj następny:D
niestety ze względu na stan zdrowia byłam zmuszona do podjęcia takiej decyzji. Dojeżdżanie 5 dni w tyg., dużo stresu, nerwów, spanie średnio po 4-6 godz. przez tak wiele miesięcy to za dużo przy chorym sercu.
UsuńEh, du.pa, du.pa, du.pa...
następny lada dzień, właśnie skończył mi się transfer internetu, więc to chwilę potrwa.
no to rzeczywiście nie ciekawie to wyglądało:(
Usuńmam nadzieje ze ja teraz zaczynając studia i tez spory kawałek dojeżdżając nie wykituje:P
życzę Ci powodzenia na studiach, na jaką uczelnię i na jaki kierunek się dostałaś? czy zdradzisz jak mniej więcej, procentowo, zdałaś maturę no i czy meega dużo się do niej przygotowywałaś ?
UsuńFiR na SGH i jestem mega szczęśliwa:D
UsuńMaturki? Z rozszerzenia mogłoby być troszkę lepiej ale zmiesciłam się między 70 a 90% a z podstawki nawet dwie stówki były:D
Czy się dużo czasu przygotowywałam? Nie wiem nawet na pewno w ciągu roku na bieżąco z repetytoriami no i w ostatnim miesiącu spina… tzn nie wkuwałam nic na blache bo to nie ma sensu ale dużo czytałam nawet po kilka razy to naprawde pomaga:D i nie uczyć się dzien przed matura bo to nic nie da a tylko więszy stres:P ja w maju do zadnej ksiazki nie zajrzałam:D i wyników w internecie też nie sprawdzałam nie chciałam się denerwowac:P
FiR na SGH ?! pozazdrościć, ja chciałam iść coś mniej więcej w tym kierunku, ale po roku roz. matmy wiem, że sobie nie poradzę, ledwo się na 3 załapałam. myślę o ekonomii, tam jest matmy zdecydowanie mniej, ale jak na razie mam "fazę" na zarządzanie, marketing, reklamę... nawet po głowie chodzi mi kosmetologia, ale to już chyba ostateczność.
Usuńczy miałaś jakieś "korki" w liceum ? co zdawałaś na rozsz. ?
samo liceum nic by mi nie dało a przynajmniej nasza matematyczka nie przygotowałaby do matury za dobrze więc z matmy tak chodziłam na korki... a na rozszerzeniu zdawałam matę, geo i ang... zarządzanie było moim planem awaryjnym ale to takim naprawdę dalekim... na ekonomie tez składałam ale... na sgh pierwszy rok jest ogólny wiec nie wiem czy zdania nie zmienię przez ten rok i specjalizacji innej nie wybiorę:D
Usuńa jak roz. ang? na jakim poziomie go zdawałaś?
Usuńna B2 bodajże...
UsuńTom ćpun :D Dobreeeeee :P
OdpowiedzUsuńRozdział zajebisty < 3
Nominowałam cię do The Versatile Blogger, szczegóły u mnie ;) http://sydneyowewarzone.blogspot.com/ ^^
Nominowałam cię do versatile blogger awards.
OdpowiedzUsuńSzczegóły tutaj:
http://never-grovv-up.blogspot.com/2013/08/the-versatile-blogger.html
Przepraszam, ze nie komentuje, ale o dziwo w wakacje jestem bardziej zakręcona niż w trakcie roku szkolnego. A to w moim przypadku dziwne. I niestety jest to kolejne opowiadanie, które zaniedbałam. :C
Nawet nie wiesz, jak mi z tego powodu przykro. Jak tylko znajdę czas, to wezmę się za czytanie i napiszę taki ogromniasty komentarz. ♥
Pozdrawiam
Dziękuję Ci za nominację ;)
UsuńWakacje, wiadomo, każdy ma jakieś zajęcie, dobrze Cie rozumiem. Mam nadzieję, że moje ostatnie rozdziały Cię nie rozczarują.
Pozdrawiam
elo elo kiedy next?:D
OdpowiedzUsuń