Witam Was na moim blogu
- niegdyś - story-the-wanted.blogspot.com !
W archiwum znajdziecie opowiadanie o The Wanted (rozdziały 1-59).
Zapraszam do czytania i komentowania!
Claudia Xyz

poniedziałek, 9 września 2013

50

Posiadłość o tej porze roku jest bardzo tajemnicza. Wszystko przykrywa biały puch, tylko gdzieniegdzie odśnieżone są niewielkie przejścia, podjazd i schody. Dookoła niemalże każda rosnąca choinka przyozdobiona jest w światełka lub bombki. Wszystko wygląda tak bajkowo. To jeden z nielicznych okresów, gdy w domu wszystko gotuje i rozporządza moja mama. To ona jest gospodynią i to ona przygotowuje tą wspaniałą ucztę.
Było już dosyć późno, gdy znaleźliśmy się przed domem. Niemalże we wszystkich oknach zapalone było światło, co oznaczało, że wszyscy już na nas czekali. Uporaliśmy się z kilkoma bagażami i weszliśmy do środka. Ciepło od razu otuliło nasze zmarznięte policzki, a po przedpokoju roznosił się delikatny zapach drewna z kominka.
-No nareszcie! Już się nie mogliśmy wszyscy doczekać! -moja mama wyszła do nas i ucałowała. -Pospieszcie się, zaraz zrobię Wam gorącej herbaty. Mam dla Was niespodziankę... - mama przeciągnęła i udała się do kuchni. Z salonu dobiegły nas głośne rozmowy i śmiech. Zaciekawieni weszliśmy niepewnie do środka. Naszym oczom ukazała się cała gromada ludzi.
-Synku! -nie wiadomo skąd pojawiła się mama Max'a, jego tata, młodszy brat i siostra.
-Co wy tu robicie? -chłopak stał zdezorientowany nie mniej niż ja sama. Szczerze powiedziawszy nie miałam przyjemności zostać przedstawiona rodzicom mojego własnego chłopaka.
-Jak nie Mahomet do góry, to góra do Mahometa! Tyle Max mi o Tobie opowiadał przez telefon, ale nie skłamał, mówiąc o Tobie tyle dobrego. -mama chłopaka stanęła naprzeciw mnie i wyściskała mnie równie serdecznie jak swojego syna.
-Bardzo mi miło. -chyba jeszcze nigdy w życiu nie byłam tak zawstydzona!
-Masz gust, synu. -tata Max'a poklepał go po ramieniu. Wszyscy usiedliśmy przy kominku, gdzie Xavier, Mandi i Lion grali w Scrablle. Było fantastycznie siedzieć z kubkiem gorącej herbaty, z dodatkiem konfitur pośród ludzi, którzy są twoją najbliższą rodziną. Do późna śmialiśmy się i żartowaliśmy, każdy miał do opowiedzenia jakąś historię.
-No, pora spać, bo jutro czeka nas duuużo pracy! -mama klasnęła w dłonie i zaczęła zbierać kubki od wszystkich. Skierowaliśmy się na górę, każdy do swojego pokoju.
-Max, mogę cię prosić. Chcę ci coś pokazać. -tata wskazał na drzwi swojego gabinetu i zniknęli oboje na dobrą godzinę.

Obudziłam się bardzo wcześnie. Dochodziła 6, a ja już czułam się wyspana. Max jeszcze smacznie spał. Po cichutku ubrałam dresy, spięłam włosy i lekko przypudrowałam policzki, po czym zeszłam do kuchni.
-O, już wstałaś. -mama piła kawę i przeglądała książkę kucharską.
-Tak jakoś. -wyciągnęłam filiżankę i wstawiłam ją do ekspresu.
-Zaraz bierzemy się do pracy. Z pewnością mama Max'a zaraz się pojawi i nas wesprze. Mamy dużo rąk do pomocy.
-Oj tak. Dobrze, że choinka już ubrana, tyle czasu zaoszczędzone. A tata gdzie? -oparłam się o blat.
-Pojechał po karpie. Stwierdził, że później zostaną te najbardziej ościste, najgrubsze i całkiem wychudzone.
-Cały tata. -uniosłam kubek do twarzy, by poczuć zapach świeżej kawy.
-Jak tam u ciebie? -mama z impetem zamknęła książkę i wyciągnęła z szuflady fartuszki.
-Dobrze... to znaczy, chyba jest ok. Tom siedzi w tym zakładzie, to mnie tak męczy. Nie umiem z nim rozmawiać, nie wiem co się stało, ale po prostu na samą myśl o nim wzbiera we mnie taka agresja. Może gdybym wcześniej go namówiła na leczenie, może...
-To był jego wybór. Jego mama mówiła, że powoli dochodzi do siebie, że zaczyna wracać na ten świat. Byłaś u niego, prawda?
-Tak, ale to nawet nie była rozmowa. Strata czasu. Nie wiem, nie wiem zupełnie jak mogę odbudować tą relację z nim, nie mam zielonego pojęcia. -włożyłam fartuszek na szyję.
-A Max?
-Max, Max, Max... bez niego niewiele bym zdziałała, wspiera mnie, pomaga, po prostu jest. Nie powiem ci nic więcej, bo nie chcę zapeszać. To mój facet, moja miłość, ale i przyjaciel do zwierzeń, łez, radości, do tańca i do różańca, dosłownie. No, lepiej powiedz od czego zaczynamy? -podwinęłam rękawy i rozejrzałam się po kuchni. Maszyna ruszyła. Po jakieś godzinie w kuchni niemal wszyscy mieli swoje zajęcie. Po całym domu rozchodziły się pyszne zapachy. Po południu mamy wygoniły nas z kuchni, bo stwierdziły, że nie potrzebują już naszej pomocy. Do wieczora szykowaliśmy się na kolację. Wyprostowałam włosy, upięłam grzywkę i zrobiłam delikatny makijaż. Tym razem postawiłam na coś bardziej praktycznego: jeansowe rurki oraz biała koszula z niebieskim kołnierzykiem i czarne dodatki w postaci szpilek, bransoletki i kolczyków. Max wyciągnął z walizki czarne spodnie i białą koszulę z czarną aplikacją na środku.
-Schodzimy?
-No pewnie.
Xavier, Mandi i mój tata stali przed domem i wyglądali pierwszej gwiazdki. Po niecałych 15 minutach oświadczyli, że jest już wyczekiwana gwiazdka. Xav odczytał z Pisma Świętego fragment o narodzeniu Jezusa po czym podzieliliśmy się opłatkiem. Wszyscy się umówiliśmy, że nie będziemy kupować sobie nawzajem prezentów, jednak ja wyposażyłam się w kilka drobiazgów rodzicom i Xavierowi, ale dałam je im z samego rana.
Stół wyglądał bardzo dostojnie. Ustrojony w biały obrus, zastawę i niezliczone półmiski zachęcał do skosztowania każdej z potraw. Rozpoczęła się prawdziwa uczta. Uśmiechy nie schodziły nam z twarzy.
-No to może kawka na rozbudzenie przed północą ? -obie mamy zabrały od nas puste talerze i zniknęły w kuchni. Po kilku minutach na stole stała gorąca kawa i pyszne ciasto.
-No gdzie Max i ojciec? Zaraz im kawa wystygnie. -mama spoglądała na drzwi gabinetu. Po chwili obaj panowie wyszli zadowoleni i uśmiechnięci jak nigdy. Tata poklepał Max'a po ramieniu i usiadł na swoim miejscu.
-Wiem, że miało być bez prezentów, ale... -Max sięgnął do kieszeni w marynarce.
-Nie trzeba było... -mama przeciągnęła, ale zaraz zamilkła, spoglądając na tatę. Wstałam, bo nie wiedziałam o co chodzi, nie miałam pojęcia o jakimkolwiek prezencie.
-Claudia... -Max uklęknął przede mną i z kieszeni wyciągnął niewielkie pudełko.
-O matko... -szepnęłam.
-Claudia, tyle razy składałem słowa, ale chyba nie ma takich, które opisałby to, co do ciebie czuję, bo... jesteś wszystkim, wszystkim co mam, co mnie otacza, co sprawia, że wstaję każdego dnia i... chcę żyć. Claudia, ja wiem, jestem pewien, że chcę spędzić resztę mojego życia przy tobie, wyjdziesz za mnie ? -otworzył to pudełeczko, a moim oczom ukazał się cudowny pierścionek z białego złota z dosyć okazałym, niebieskim kamieniem. Po moich policzkach spłynęła łza. Chłopak, którego kocham właśnie teraz klęczał przede mną z pierścionkiem i prosił mnie o rękę. W głowie kłębiły się tysiące myśli, ale jednego byłam pewna.
-Tak... -szepnęłam. -Tak. -Max wsunął pierścionek na mój palec.

Śnieg powoli i spokojnie przykrywał cały świat, w ogródkach drzewa mieniły się tysiącami lampek, a w oknach widać było świętujących ludzi i kolorowe choinki. Mimo późnej pory zewsząd słychać było śmiech, rozmowy i kolędy. Właśnie wracaliśmy z pasterki. Wszyscy szybkim krokiem zmierzali w stronę domu, by zbytnio nie zmarznąć, a my powoli szliśmy za nimi.
-Kocham cię. -Max zatrzymał się i przyciągnął mnie do siebie.
-Wiem. -zaplotłam swoje ręce wokół jego szyi.
-Całe wieki nosiłem ten pierścionek w kieszeni... -spojrzał na mnie rozpromienionymi oczami.
-Jest śliczny. -po raz setny tego wieczora spojrzałam na ozdobę na moim palcu.
-To po mojej babci. Dała mi go dzień przed tym jak odeszła, powiedziała żebym dał go odpowiedniej osobie.
-To duża pamiątka. Musiała być wspaniałą kobietą...
-O tak. Tak samo wspaniałą, kochaną, ciepłą, z wielkim sercem i mężną jak ty.

-Nie zawstydzaj mnie. Robi się zimno, chodźmy. -pociągnęłam go w stronę domu. Ślady naszej rodzinki już zostały przykryte świeżym puchem.
__________________
Nowa szkoła, sporo nowych twarzy - fajnie jest. Okazuje się, że są szkoły "bez spiny", co najmniej 3 razy na lekcji nauczyciel się pyta czy wszystko rozumiemy, więc nie ma obaw, że wyjdziemy z lekcji "bez wytłumaczenia". Jest pięknie i cudownie! Być może załapię się na fotografa szkolnego, dlaczego by nie ?
Co u Was Ludziska ?

13 komentarzy:

  1. jakie to jest cudowneeeeee *.*
    kocham scene oswiadczyn ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. cieszę się że zaakliamtyzowałaś się w nowej szkole i że jest na 'lajcie':P i powodzenia w pracy fotografa:D
    co do rozdziału to jest on po prostu cudowny!!! świetnie oddana atmosfera i magia świąt a do tego te oświadczyny...przepiękne! kiedy przeczytałam o rodzinie Maxa od razu wiedziałam że kroi się coś takiego:D genialnie!!!
    czekam na next:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że Ci się podoba.
      Nie dziękuję w mojej "pracy", wolę nie zapeszać, bo będę miała grupę uczniów z Ukrainy pod swoimi "skrzydłami" ;)

      Usuń
    2. Ukraińcy mówisz? zwariowani ludzie miałam z nimi do czynienia podczas wymiany;) naprawdę dużo powodzenia życzę:D

      Usuń
    3. eh, w tym roku właśnie ponad 40 osób podjęło naukę w naszej szkole z Ukrainy. szczerze to jest z nimi trochę problemów, ale niektórzy są naprawdę fajni. trochę przeszkadza bariera językowa, bo wszyscy zbyt dobrze nie znają polskiego, ale dajemy radę.
      nie dziękuję, żeby nie zapeszyć ;)

      Usuń
    4. a kto ma dać radę jak nie Ty :)

      Usuń
    5. heh, zawstydzasz mnie. Nie jestem jakimś Bogiem hah ;)
      ale dziękuję za wiarę we mnie ;)

      Usuń
  3. przepiękne oświadczyny!!! coś czuję że jesteś niebezpiecznie blisko końca tego opowiadania:( szkoda bo naprawdę genialne!
    no ale póki co weny i next!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ooo Kochana do końca jeszcze trochę czasu jest. Jeszcze trochę musicie ze mną wytrzymać (tak jakieś 7-8) rozdziałów.

      Usuń
  4. o jakie słodkie
    no kurde nadrabiam zaległości na blogach, które czytam i już drugi raz z rzędu ryczę, dziewczyny ogarnijcie się, żebym ja płakała to ... to no kurcze musi być źle, a tu było tak ramtico i amazing, że więcej nie trzeba mówić
    no zajebiście po prostu ;P
    do następnego ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Płacz! Płacz! Bardzo dobrze, że łzy wyciskają Ci nasze opowiadania, bo to znaczy, że nie najgorzej to wszystko opisujemy ;)
      do następnego ;)

      Usuń
  5. Oooooo kocham i czekam na next !!!! :) i prosze nie urwij bloga nagle :( bo niektorzy tak.robia i jest nie fajnie. :( a twoje opow. Jest bajeczne ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie, nie urwę bloga ot tak. to już sobie obiecałam, że prędzej czy później go powolutku i spokojnie dokończę ;)

      Usuń