Z samego
rana udaliśmy się do portu, gdzie czekał już na nas jacht. Był
to bardzo nowoczesny statek
z ponad 20 sypialniami, kuchnią, 2 salami bankietowymi, barem i 2 tarasami.
z ponad 20 sypialniami, kuchnią, 2 salami bankietowymi, barem i 2 tarasami.
-Claudia!
-na jachcie stał mężczyzna. Miał około 45 lat, był ubrany w
siwe spodnie na kant do kolan oraz w białą koszulę z siwym
kołnierzykiem
i mankietami.
i mankietami.
-Pan
Radcliff! -krzyknęłam na jego widok, gdy zadarłam głowę do góry,
by móc lepiej przyjrzeć się jego sylwetce. Wszyscy weszliśmy na
pokład. Od razu skierowałam się do odwiecznego przyjaciela mojego
ojca.
-Gdy cię
ostatnio widziałem, byłaś taka mała -mężczyzna przyłożył
rękę do bioder, kreśląc poziomą linię.
-A teraz... proszę, proszę. Jesteś podobna do mamy. -przymrużył oczy, jakby chciał wyobrazić sobie moją rodzicielkę. -No, ale co tam! Już stary piernik się zabiera, w domu wszystko jest gotowe na wasz przyjazd, więc udanej zabawy Wam życzę! - Radcliff założył okulary przeciwsłoneczne i zszedł z jachtu. Pomachał nam i odszedł. Wszyscy stali i rozglądali się. Czekał nas luksusowy rejs.
-A teraz... proszę, proszę. Jesteś podobna do mamy. -przymrużył oczy, jakby chciał wyobrazić sobie moją rodzicielkę. -No, ale co tam! Już stary piernik się zabiera, w domu wszystko jest gotowe na wasz przyjazd, więc udanej zabawy Wam życzę! - Radcliff założył okulary przeciwsłoneczne i zszedł z jachtu. Pomachał nam i odszedł. Wszyscy stali i rozglądali się. Czekał nas luksusowy rejs.
-Witam
Państwa! -naszym oczom ukazał się mężczyzna w mundurze i
czarnych okularach. -Będę miał przyjemność prowadzić nasz rejs,
mam nadzieję, że mile spędzimy tych kilka dni razrem. -kapitan jak
szybko się pojawił, tak szybko zniknął.
-Matko
jedyna... musimy sobie taki załatwić do teledysku! -Thomas stał na
samym dziobie jachtu.
-Ufasz
mi?! -Thomas zasłonił sobie oczy dłońmi -Ufam! Dobrze, otwórz
oczy! - w tym momencie rozłożył ręce -Ja frunę, Jack! -zaczął
się drzeć, a my turlaliśmy się ze śmiechu, przypominając sobie
moment z Titanic'a.
-Płynę
do Ameryki! -Jay podbiegł do Thoma wskazując „coś” palcem na
horyzoncie.
-Nie! To
Titanic płynie do Ameryki, i to za pięć minut! - naszym oczom
ukazał się barman z tacą w ręku. Zamarliśmy, dokładnie tak samo
wyglądało to w filmie. -Zaraz ruszamy, jakieś zamówienie?
-uśmiechnął się, gdy zorientował się, że śmiertelnie nas
wystraszył.
-Yy,
może... później. -Natalia siedziała przestraszona na baranach u
Nath'a.
-Obyśmy
nie skończyli jak oni... - mężczyzna postawił na stoliku butelki
z sokami i szklanki, i odszedł -góra lodowa, kto, by pomyślał...
-wszyscy popatrzeliśmy po sobie. Postanowiliśmy wybrać sobie
pokoje, a może kajuty, w których mieliśmy spędzić noc.
-Bagażowy,
co się wleczesz?! -podążałam dosyć wąskim korytarzem, mijając
kolejne numerki pokoi. Przede mną szła Amy i Siva, którzy mieli
mieć sypialnię zaledwie dwa pokoje dalej.
-No idę.
-Max wlekł się z torbą na samym końcu. -Ja ci dam BAGAŻOWY!
-krzyknął w moją stronę. -Jeszcze się pol...- i wtedy Max
zamilkł, słychać było tylko huk otwierających się drzwi i
moment upadku mojego bagażowego na podłogę, który dostał w twarz
owymi drzwiami.
-Zabiłeś
mi Łysola! -wrzasnęłam na Jay'a. -Łysolku, nic ci skarbie nie
jest?! -podbiegłam do, leżącego pod walizką chłopaka. -Nie żyje!
- był blady, tylko na jego czole zaczynał malować się czerwony
ślad wzorka z drzwi.
-E,
stary! -Jay i Siva podeszli do nas.
-Ja was
ku.wa pozabijam! -Max zerwał się na równe nogi i zaczął gonić
Jay'a, krzycząc coś w stylu: ja ci dam Titanic'a bez góry lodowej!
No nie ważne.
-Jak
zwykle, wszystko muszę robić sama! -zabrałam torbę i udałam się
do pokoju.
Na
wprost drzwi stała kanapa i mały stolik przyozdobiony różowymi, i
białymi oleandrami. Całe pomieszczenie było bardzo jasne za sprawą
cielistych ścian i dużych okien. Po prawej stronie znajdowało
nieco mniejsze pomieszczenie z potężnym łóżkiem małżeńskim,
na jednej ze ścian stała duża szafa z lustrem. Z tego pokoju można
było przejść do łazienki. Znajdował się tam prysznic, wanna,
toaleta i umywalka, w której misie była żywa rafa koralowa.
Przebrałam się w strój kąpielowy i paero, i postanowiłam udać
się do baru, by napić się czegoś mocniejszego.
-Hejo
piękna! -przy barze siedziała Natalia.
-No
cześć...
-Mamy
chwilkę dla siebie. -powiedziałam rozglądając się czy nikt nas
nie słyszy.
-Opowiadaj,
jak tam z Max'em?
-Kochana
u mnie jest wszystko ok! Lepiej mów jak u WAS. Grzeczni jesteście?
-Robiliśmy
to tylko RAZ odkąd tutaj przyjechaliśmy. Ale słuchaj! On jest
cudowny! Boże, mogłabym się wpatrywać w niego godzinami, mi nic
więcej nie potrzeba! Przy nim to jest … inaczej. Rozumiesz? To jak
magia, czysta magia! Ja chyba oszalałam, ale ja chce z nim być!
-Wy
naprawdę do siebie pasujecie. Macie podobne style, ale jednocześnie
jest między wami ogromna przepaść.
-Tak,
ale ja będę musiała wrócić do Polski...
-Siostra,
to jeszcze trochę... teraz się bawmy! Sharlotte idziemy!
-zobaczyłam w drzwiach dziewczynę. Pociągnęłam Natalię i we
trzy udałyśmy się na taras. Tam już trwała niezła impreza.
-Claudia...-Sharlotte
zatrzymała mnie na chwilę. -ostrzeż swojego brata... ona jest nie
bezpieczna, zrujnuje mu życie.
-On mnie
nie słucha. Jest dorosły. -spojrzałam na Thoma, który tańczył,
obściskując się z Lily. Udałam się do Max'a, który leżał na
kanapie i miał przykrytą głowę.
-Ziemia
do Łysej planety. - usiadłam na nim okrakiem i ściągnęłam z
jego twarzy ręcznik. Miałam ochotę wybuchnąć dzikim śmiechem,
gdy zobaczyłam, że ma na czole odciśnięty wzorek kotwicy.
Zobaczyłam jego złość, więc powstrzymałam się. Pocałowałam
go w jego „odznaczenie”. Zbliżało się południe, słońce
piekło niesamowicie. Postanowiliśmy udać się do restauracji, by
coś przekąsić.
Siedzieliśmy
w przeszklonym pomieszczeniu przy dużym stole i objadaliśmy się
morskimi owocami.
-No
dobra! Zbieramy te grube tyłki! -wstałam dopijając wodę.
-Niespodzianka! -wszyscy ruszyli za mną.
-Gdzie
my idziemy? -Amy szła tuż za mną.
-Do
garażu.
-Co?
-blondynka popatrzyła na mnie jak na idiotkę, wcale się jej nie
dziwie. Zeszliśmy pod pokład, gdzie było 8 wodnych skuterów.
Wszyscy zaczęli krzyczeć z radości.
-Dobra,
dobra! Wszyscy ogarniają temat? - popatrzyłam na rozradowane i
jednocześnie przerażone miny. -Kto na tym jeździł? - w górze
pojawiły się … dwie ręce – Amy i Natalii. Tak, przypomniałam
sobie jak co roku pływałyśmy z Anthonym i szalałyśmy do upadłego
– No dobra, w takim razie Sharlotte i Lily płyną z chłopakami,
te modele maja ogromne przyspieszenie, laicy nie dadzą sobie sami
rady.
-To Lily
ze mną. -Thomas przyciągnął dziewczynę do siebie.
-No to
Sharlotte płynie ze mną! -Jay krzyknął.
-Boże
nie... -dziewczyna złapała się za głowę.
-Sharl,
wydaje mi się, że to najodpowiedniejsza osoba, tak patrząc na cała
resztę... -powiedziałam przez zęby. Wszyscy szybko włożyli
kapoki i musieli przejść krótkie szkolenie w kwestii obsługi
sprzętu. W końcu ja, Natalia i Amy jako pierwsze wypłynęłyśmy.
Ocean był nasz! Na horyzoncie nie było nic, mogliśmy pływać
gdzie i jak chcemy! Tylko my, woda i jacht. Ucieszyło mnie 230 km/h
jakie mogłam osiągnąć.
-Dziewczyny...
do horyzontu! - krzyknęłam. Tuż obok mnie podpłynął Max. -220
?! -spojrzałam na Amy, która przytaknęła.
-200 !
-Natalia krzyknęła w moją stronę.
-Jaja
sobie robisz?!- Jednocześnie Max i Thomas krzyknęli na mnie.
-Głupia,
niech płynie. -Lily rzuciła mi złowieszcze spojrzenie. Pokazałam
jej środkowy palec.
-Z tobą
się jeszcze policzę.
-Claudia!
-Max rozwścieczony krzyknął. Niestety, dokręciłam prawy uchwyt i
skuter szarpnął, i popłynęłam. Wiatr dął mi w twarz, nie
mogłam zbytnio nabrać powietrza. Spoglądałam na licznik,
wskazówka szła jak szalona. Ledwo co trzymałam się siedzenia.
Jeszcze kątem oka widziałam Amy, ale ona po chwili zniknęła,
widocznie zrezygnowała. 200 km/h przekroczyła wskazówka, zaśmiałam
się w duchu. Po chwili poczułam opór silnika, wciąż dociskałam,
by jeszcze dłużej poczuć 230 km. Woda niemalże rozstępowała się
jak tysiące lat temu morze. Po chwili powoli zwalniałam.
Zatrzymałam się. Opadłam bezsilnie na skuter. W oddali widziałam
jacht. Po chwili zobaczyłam Amy, która płynęła w moją stronę.
-Ale
numer! Cel osiągnięty! -wrzasnęłam na cały głos.
-Max
mało nie padł! Dawaj, płyniemy do nich. Ta twoja Lily uczy się
sama pływać. - w mojej głowie zapaliła się lampka, szatański
plan uknuty!
-Claudia!
Claudia! -Amy za długo mnie zna, by nie wiedzieć co oznacza taki
wyraz twarzy. Odpaliłam skuter i szybko powróciłam pod jacht. Już
z daleka wiedziałam Lily, która sama śmigała. Thomas pływał na
jednym skuterze z Max'em. Zwolniłam, bo Lily zaczęła oddalać się
od reszty, to był idealny moment dla mnie. Zaczęłam krążyć
wokół niej. Już nie raz miałam do czynienia z początkującymi
pływakami i wiem jak to się robi. Szczerze powiedziawszy tak samo
postąpił ze mną Anth, gdy ja pierwszy raz usiadłam za sterami
sama. Robiłam już kolejne kółko koło dziewczyny, która
wystraszona trzymała się kierownicy.
-Spie.dalaj!
-wrzeszczała, myśląc, że odpłynę.
-To ty
spiep..aj! - kółko zacieśniłam. Cały żart polega na tym, że im
bliżej jesteś drugiego skutera, tym zwiększasz prędkość.
-Claudia,
odpuść! - słyszałam krzyk Amy i Natalii, które przyglądały się
temu wszystkiemu.
-Za
cholerę! - hałas silnika był co raz większy. Dziewczyna musiała
się czuć jak w jakimś ciasnym pomieszczeniu. We mnie wzbierała
agresja, miałam ochotę ją zabić, po prostu utopić, ale
wiedziałam, że to się nie uda, bo ma ten kapok.
-Ściągnie
ją! -Amy krzyknęła do Natalii.
-Co
zrobi? -Max i Thomas podpłynęli do dziewczyn.
-To
polega na tym, że Lily i tak czy siak ma się wykręcić ze
skuterem, rozumiesz... Jak Lily umie dobrze pływać to spoko, tylko,
że skuter jest dosyć ciężki. -Natalia szybko tłumaczyła.
Słyszałam tylko co drugie słowo. Ja wpadłam w trans i już byłam
blisko mojego celu.
-Claudia,
skończ! -obok mnie pojawił się Max i Thom. Nie słuchałam, miałam
ochotę pokazać tej niuni kto tu rządzi. W pewnej chwili poczułam
jak na mój skuter wskakuje Max. Jedną ręką splótł moje dłonie
tak, bym nie mogła kierować, a druga sam przejął ster.
-Puść
mnie! -szarpałam się, ale na nic. Odpłynęliśmy, a ja opadłam z
sił.
-Oszalałaś?
-Wiesz
kim ona jest?
-G.wno
mnie to! Opanuj się! To laska Thoma, martw się o siebie! - Max był
wściekły na mnie. -Mogłyście obie zginąć! Wiesz ile to waży!?
-wróciliśmy na jacht. Wszyscy byli już na górze. Nieco się
uspokoiłam. Weszłam na taras, gdzie wszyscy już widocznie
zapomnieli o całym tym zdarzeniu, jednak przed oczami zrobiło mi
się ciemno …
_________________________________________________
No dobra, jakoś się zbieram do czytania Waszych blogów. Powoli nadrabiam zaległości ;)
Mam wrażenie, że co raz gorsze to rozdziały...
No i czego Max jej przeszkodził.??
OdpowiedzUsuńJa się pytam dlaczego.?
Łysolek sie nagle nadopiekuńczy zrobił.? ;o
aeskfjasovnitkhwea agresywna się robię. xd
Normalnie bym jej wybałuszyła te gały i powyrywała włosy. ;D
Dawaj szybko następnego ;*
wbijaj o mnie bo nowy i niedługo jeszcze nowszy bedzie .xd http://ifoundyou-twstory.blogspot.com/
Claudia jaka agresywna
OdpowiedzUsuńhaha :D
Szkoda tylko że łysol jej przeszkodził :(
A jak by ja dorwała
Ale bym mała rycie :D
rozdział jest świetny :)
OdpowiedzUsuńpękałam ze śmiechu jak Max dostał od Jay'a :P
czekam na next :)
Wspaniały rozdzial
OdpowiedzUsuńNie możesz tak myśleć bo nie są gorsze
Są cudowne
Nie mogę doczekać się kolejnego odcinka
Już 30 szybko się uwinęłaś hehe czas szybko leci =D
weny
nominowałam cię
Usuńzajrzyj na mego bloga tam wiecej info
nominowałam cię http://as-long-you-love-me.blogspot.com/2013/02/the-versatile-blogger-award-12.html
OdpowiedzUsuńZostajesz nominowana do The Versatile Blogger Award! Więcej u mnie :) http://ifoundyoustoory.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńWcale, że nieee. Z każdym rozdziałem robi się coraz ciekawiej!
OdpowiedzUsuńNo w sumie to też cię nominowałam:
http://nevercloseyoureyes-twstory.blogspot.com/
ej no rozdział mega!! brawo!!
OdpowiedzUsuń