Z samego rana pojechałam do chłopaków,
by przedstawić im ogólną koncepcję na najbliższy okres naszej
współpracy. Zapowiadało się bardzo ciekawie. Kilka koncertów,
wywiadów, spotkań z fanami. Nie mogłam się już doczekać
pierwszego, wspólnego wyjazdu.
Po południu miałam spotkać się z
Bradley'em. Siedziałam w taksówce i z niecierpliwością
wyczekiwałam aż dojedziemy na miejsce. Byłam tak przejęta, że
nie potrafiłam nawet wyciągnąć pieniędzy z portfela, by móc
zapłacić za kurs. Jednak nie to było najgorsze. Samochód
zatrzymał się przed wielką bramą, a obok niej stało dwóch
ochroniarzy uzbrojonych po zęby.
-Czy mogę prosić o jakiś dowód
tożsamości? -jeden z funkcjonariuszy wziął ode mnie dowód i udał
się z nim do niewielkiej budki. -Zapraszam. -wskazał mi ręką
drogę, która prowadziła do wielkiego, cudownego domu. Cała
posiadłość była zjawiskowa! Fontanna przed domem ustrojona
kwiatami robiła wielkie wrażenie. Wejście zdobiło kilka okazałych
filarów. Zadzwoniłam do drzwi.
-Witam panią. -otworzyła mi drzwi
kobieta. Wyglądała na jakieś 50 lat. Zaprosiła mnie do salonu, w
którym znajdował się kominek i komplet wypoczynkowy. -Brad zaraz
przyjdzie. Napije się pani czegoś?
-Nie, dziękuję. -uśmiechnęłam się
i z podziwem przyglądałam się gustownie urządzonemu
pomieszczeniu. Byłam pod wrażeniem tego, co widziałam.
-Witam wspaniałą panią menadżer!
-mężczyzna wszedł do salonu i uścisnął moją dłoń.
-To się jeszcze okaże.
-odpowiedziałam i usiadłam na wskazanym miejscu. Moje serce biło
jak oszalałe. Nie potrafiłam wydusić z siebie żadnego konkretnego
słowa.
-Chciałbym abyś przejrzała ostatnie
doniesienia na mój temat i pomogła mi podjąć decyzję, w którym
filmie mam zagrać, by wyszło mi to na dobre. -podsunął mi kilka
starannie obłożonych scenariuszy.
-Nie będę ukrywała, ale myślę, że
sam pan świetnie wie, który z tych filmów jest dla pana.
-spojrzałam na niego. Nie wierzyłam, że prosi mnie o coś takiego.
Jego dorobek artystyczny był ogromny, a wśród nich same filmy,
które królowały w kinach i zdobywały wielkie nagrody.
-Powiedzmy, że to mały sprawdzian,
czy aby na pewno myślimy tymi samymi kategoriami. -puścił mi
oczko.
-Oczywiście. Jak sobie pan życzy.
-zebrałam scenariusze.
-I nie mów mi pan, bo się czuję tak
staro. Stary jestem, ale czuć się tak nie muszę, prawda?
-uśmiechnął się i podszedł do barku, gdzie nalał w dwie
szklanki whisky. -Bradley, Brad, jak wolisz. -podał mi szklankę.
-Claudia. -powiedziałam. -Ale ja
dziękuję, jestem w pracy. -odstawiłam szklankę na stolik.
-Pełen profesjonalizm, podoba mi się.
W takim razie przejrzyj te papierki, a ja skocze po parę rzeczy.
-zniknął za drzwiami, a ja zabrałam się za dokumenty. Siedziałam
i usilnie skupiłam całą uwagę na scenariuszach, by tylko nie
rozpraszać swojej uwagi. Czytałam, przeglądałam, przekładałam
te papiery ze stolika na podłogę, z podłogi na kanapę, z kanapy
na fotel i tak w kółko. Minęło dobrych kilka godzin za nim
ogarnęłam to wszystko i podsumowałam.
-Mam tutaj dla ciebie sprzęt, który z
pewnością ci się przyda. Nie chciałbym, abyś na moje fanaberie
wydawała swoje pieniądze. -położył przede mną kilka starannie
zapakowanych pudełek, a w nich znalazłam smartfon, tablet i laptop.
-Rozumiem, ale czy to nie za dużo?
-markowe znaczki na każdym z tych przedmiotów sprawiały, że
wszystkie te urządzenia kosztowały najzwyczajniej majątek.
-To nie wszystko. Ale najlepsze
zostawię na koniec. No, to teraz jestem ciekawy, który film
wybrałaś. -usiadł wygodnie na kanapie i spojrzał na porozkładane
papiery.
-Patrząc na poprzednie pańsk... to
znaczy twoje role to z pewnością mogę odrzucić tą komedię.
Pozostaje nam film akcji, kilka horrorów i psychologiczny, ah i ta
komedia, ale romantyczna. Zacznę od horrorów. Najprościej mówiąc
nie wyobrażam sobie pana... ciebie biegającego po planie z dzidą
czy toporem. Nie, definitywnie. Psychologiczne? Mamy dwa, którym
mówię też nie. To nie fabuła dla kogoś takiego jak ty. Te
scenariusze to raczej produkcja niszowa. I pozostały nam dwa. Film
akcji. Powiedziałabym kolejny w twojej karierze, ale uważam, że
nie warto na siłę się zmieniać, swojego charakteru, tylko wręcz
przeciwnie, trzeba go pielęgnować. Rola bardzo ciekawa i
intrygująca. A żeby dla równowagi to komedia romantyczna. Nie
widziałam, abyś grał w czymś takim, jednak myślę, że warto
byłoby się pokazać od tej innej strony, ale nie zupełnie. Główny
bohater jako ojciec przyszłej panny młodej, banał, ale nie tutaj.
Ojciec okazuje się płatnym zabójcą, który dostaje zlecenia
zabicia przyszłego teścia swojej córki. Zabawny splot wydarzeń,
nieco inna otoczka, ale zbytnio nie odchodzimy od kanonu granej przez
ciebie dotychczas postaci. -siedziałam jak na szpilkach i
przyglądałam się mu. Modliłam się w duchu, by się ze mną
zgodził. Błagałam, by któryś z tych dwóch wskazanych prze mnie
filmów, okazał się tym, nad którym on sam się zastanawia.
-Ciekawe. -powiedział po długich jak
flaki z olejem trzech minutach. -Dziwne. -w tym momencie byłam już
przekonana, że to nie były trafne wybory. -Cóż mam więcej
powiedzieć. Trafiłaś w samo sedno sprawy. Też zastanawiałem się
nad tymi rolami, mam dylemat, który wybrać, odrzuciłem te, które
ty również odrzuciłaś. -kamień spadł mi z serca! Poczułam się,
jakbym wygrała co najmniej 6 w tottka. Rozpoczęliśmy wielogodzinną
debatę nad tym, który film będzie lepszy. Niestety wzięcie
udziału w obydwu było wykluczone, bo wszystkie zdjęcia odbywały
się w tym samym czasie i w zupełnie innych miejscach. Debi (tak ma
na imię starsza pani, którą poznałam przy wejściu) zrobiłam nam
pyszne przekąski, a my wciąż zastanawialiśmy się jak wybrnąć z
tego wszystkiego. W końcu stanęło na tym, że moim kolejnym
zadaniem będzie przekonanie producentów komedii romantycznej, przy
odłożyli zdjęcia na nieco późniejszy termin.
-Myślę, że będzie nam się świetnie
pracowało. -Brad odprowadził mnie do drzwi.
-Z całą pewnością. -powiedziałam i
otworzyłam drzwi. Przed domem stało kilka samochodów. Ich
metaliczne lakiery błyszczały i zachęcały do tego, by je
pokierować. Przed dom podjechał jeszcze jeden samochód. Typowy
jeep, który swoją wielkością przypominał czołg. Zatrzymał się
przed schodami. Wysiadł z niego jeden z ochroniarzy i podał
kluczyki Bradley'owi.
-No, a to ostatni gadżecik dla ciebie.
-podał mi kluczyki.
-Nie, ja nie mogę. -zaczęłam
schodzić po schodach.
-W umowie jest zapisane, że ja ponoszę
wszystkie koszta związane z pracą i komunikacją. Tak? Masz
samochód?
-No... nie.
-Skoro mam płacić za taksówki to
wolę płacić za paliwo. -wcisnął mi w dłoń kluczyki i otworzył
drzwi samochodu. Nie upierałam się dłużej, bo nie miało to
najmniejszego sensu. Szczerze powiedziawszy ten samochód był po
prostu moim zbawieniem. Co prawda podróże taksówkami nie są
męczące, ale zawsze trzeba poczekać te 15 minut. Samochód ten był
jak wspomniałam kopią czołgu, tyle że jego kolor to czarny
metalik, zaś środek zdobiła beżowa skóra, automatyczna skrzynia
biegów, nawigacja i kilka innych ciekawych, przydatnych urządzeń.
-Tylko ostrożnie, do setki w 3
sekundy. -Brad powiedział, a ja tylko zamknęłam okno i odjechałam.
W mieszkaniu ja zwykle panowała
pustka. Jednak nie odczuwałam tak tego, bo z mojej wielkiej ściany
patrzeli na mnie oni – moi znajomi, rodzina, przyjaciele. Czułam
ich obecność, słyszałam ich rozmowy i śmiech. Nigdy nie
podejrzewałabym, że tak bardzo można tęsknić za kimś, a
jednocześnie być szczęśliwym i realizować swoje marzenia. Mój
wzrok zawisł na zdjęciu dziadka. Mój Dziadek. Najukochańszy,
najwspanialszy, najlepszy Dziadek pod słońcem! To on zawsze
opowiadał mi o „tamtym” czasach, o wojnie, o życiu... Był...
nigdy nie odmówił niczego, zawsze był... Sercem obdarowywał
każdego, lubił słuchać opowiadań wnuków, rozmawiać, dowiadywać
się. On pokazywał nam świat „za jego czasów”, on próbował
podzielić się z nami swoim życiem, doświadczeniem i przeżyciami,
a my – wnuki, pokazywaliśmy mu „teraźniejszość”, czyli to,
co dla nas jest życiem. Lubił siadać obok nas, w swoim ukochanym
fotelu, bujać się w nim delikatnie i przyglądać się jak siedzimy
z laptopami i tabletami na kolanach, ze smartfonami w dłoniach,
lustrzankami poustawianymi na stole, słuchawkami zawieszonymi na
szyi, gdy mówiliśmy o nowinkach technicznych, oglądaliśmy filmy i
słuchaliśmy muzyki. Takich nas kochał, a my kochaliśmy Go. Nie.
My wciąż go kochamy. Nasz cudowny sen przerwał poranny telefon.
Świat zawirował, zatrzymał się na chwilę i już nigdy nie
powróci do tego samego rytmu. Moim szczęściem, moim darem wprost
od Boga była okazja, że w przed dzień Jego odejścia poszłam do
niego. Przyznam się szczerze, nie chciało mi się, ale poszłam.
Okazało się, że te 30 minut stało się symbolem całej naszej
„znajomości”. Opowiadałam mu o szkole, o mundurze i strzelaniu,
bo do takiej klasy uczęszczałam. On również opowiedział mi o
wojskowych i zasłyszanych historiach. Rozmawialiśmy o prawie jazdy.
Śmialiśmy się. Widziałam jego uśmiech. Jego rozpromienioną
twarz. Siedział na brzegu łóżka i machał nogami, niczym
nastoletni chłopiec. Mówił mi, że materac go w nocy gniótł, ale
rano dostał nowy i siedział tak na nim i rozmawiał ze mną. Parę
minut przed wyjściem usiłowałam zebrać się i powiedzieć mu o
tym, że jestem fotografem. Pomyślałam, że powiem mu o tym
następnego dnia. Nie chciałam go przemęczać, ale, gdy już
wkładałam kurtkę, jakoś samo mi się to wyrwało. Był dumny.
Ucieszył się. Moja własna mama, nie jest z tego tak dumna, jej
oczy nie błyszczały tak, gdy mówiłam mu o tym. Chyba nigdy nie
widziałam takiego błysku w Jego oczach. „Cześć Dziadek” i
koniec. Rano następnego dnia już go nie było. Wiem jedno. Zmarł
na wygodnym, miękkim materacu, dumny z mojej pasji, którą rozwijam
i reszty wnucząt. Bez bólu, bez cierpienia opuścił nas, po
cichutku, prawie tak bezszelestnie jak kołysał się w fotelu, tak
skromnie i cicho, gdy przyglądał się nam przy komputerach...
odszedł tak, jak lubił, by było wokół niego – cicho i
spokojnie.
Otarłam łzy z moich policzków. Tak
bardzo zabrakło mi właśnie Jego. Nie mamy, nie taty, nie. Właśnie
Jego potrzebowałam najbardziej. Chciałam chodź na chwilę cofnąć
czas, usiąść koło niego i opowiedzieć mu o wszystkim. O
wszystkim, o czym nie zdążyłam mu powiedzieć, ale wierzę w to,
że odszedł w takim momencie, w którym był pewny, że damy sobie
radę. Wierzę w to, że fakt iż powiedziałam mu o zdjęciach nie
był bez znaczenia. Obiecałam sobie, że nie zaprzepaszczę tego, że
On pomoże mi w rozwijaniu pasji, że wciąż będzie mnie wspierał
i będzie dumny. Wciąż robię zdjęcia, to moja pasja i nie
zamierzam z tego rezygnować.
Dziękuję Ci Dziadku za każde Twoje
słowo, gest, spędzone wieczory pod orzechami, ciszę, którą nikt
nie mógł nam przerwać... i już nie przerwie. Dziękuję.
_______________________________________
Wiecie, nigdy nie przypuszczałabym, że moja relacja z przyjaciółką, a raczej koleżanką rozpadnie się przez faceta! To nie dorzeczne! Faktycznie, ja i on świetnie się bawimy w swoim towarzystwie, płaczemy do łez, śmiejąc się bez opętania i tylko my potrafimy robić takie rzeczy, jadąc samochodem, ale mimo że nie znamy się zbyt długo, świetnie się dogadujemy, a tu KLOPS! Przyjaciółka jest zazdrosna, bo myślała, że to ona jest bardziej towarzyska i wgl "fajniejsza", ja nie twierdzę, że taka jestem, ale z tym chłopakiem na prawdę świetnie się czuję (mimo, że znamy się zaledwie kilka tygodni). Z resztą... jaka zazdrość?! On ma dziewczynę, jest z nią szczęśliwy, a ja...? Mnie tylko uczy jeździć, ot taka przygoda!
A jak Wasze przyjaźnie?
No i jak półrocze? Średnie wysokie? U mnie zaledwie 8 przedmiotów i zaledwie 4.0 ;p
Komentujcie!
O! Pierwsza, znowu ;)
OdpowiedzUsuńZaraz czytam :)
czekam na recenzję :)
UsuńPrzeczytałam...
UsuńWątek o dziadku bardzo wzruszający :)
Co do koleżanki, to nie fajnie jak jest taka zazdrosna?
W szkole słabo, coś mi nie idzie w tym roku, ale najgorsze jest to że koleżanka się przenosi. Nie wiem co teraz, trochę mi łyso, bo w sumie to moja BFF, jeśli wiesz co mam na myśli :) Jak teraz zacznę ferie i wrócę za dwa tygodnie to ona już będzie tam... 120 kilometrów ode mnie :(
A zawsze na przerwach rozmawialiśmy o chłopakach z TW, zwłaszcza o Maxie xD
Teraz nawet nie będę miała z kim gadać.
Najważniejsze, że będzie się uczyć o tym co ją interesuje :D
Jak prawoko? :)
Sory, ale musiałam się wyżalić.
UsuńRozdział naprawdę dobry, jestem Twoją największą fanką xD
Kurcze, to nie wesoło, że BFF się przenosi. Wiem co czuje, bo moi najwięksi przyjaciele są w mojej starej szkole, niecałe 30 km, a i tak nie mamy czasu się spotykać, moja największa miłość wyjechała ponad 3 tys. km (to nie miała prawa się udać), a mój największy "kochanek", z którym żyjemy jak w starym małżeństwie jest 900 km - tragedia! Będziesz musiała się jakoś przyzwyczaić, na początku to będziecie często dzwonić, pisać i wgl kontakt bd tak, jakby tylko chorowała i to wszystko. Życzę Wam, aby tak zostało, a nie się "urwało". Mogę wiedzieć czego koleżanka bd się ciekawego uczyła?
UsuńPrawko... mam wyjeżdżonych 8 godz. Nie jeździłam wcześniej ani ciut i instruktor jest bardzo zadowolony, ostatnio tak mnie wychwalał, że stwierdziłam, że na jutrzejszych jazdach nic nie robię, ale to nic! Jest bardzo fajnie. Chłonę wszystko jak gąbka i instruktor świetny facet (pisałam pod rozdziałem) świetnie się nam jeździ, wygłupiamy się, ale i egzekwuje umiejętności, a takich ludzi lubię. Ostatnio na jednych głupich światłach przed rondem wypryskał mi cały płyn do spryskiwaczy i włączał mi wycieraczki przez najbliższe 20 min., bo po szybie spływała piana :D dojechaliśmy takim ochlapanym samochodem, ale cóż. mina kierowców, patrzących na eL'kę, która sie niemal myje na światłach - bezcenne :)
Wyżalić? Bardzo lubię poznawać czyjeś historie i móc podzielić sie swoimi. Zawsze łatwiej opowiadać komuś obcemu :)
Polecam się :)
O wiele łatwiej :)
UsuńPrzykro mi z powodu wyjazdów Twoich znajomych :(
My się już chyba też nie będziemy spotykać, może za kilka lat.
Mówiła, że raczej tu nie będzie przyjeżdżać, w wakacje też, bo chce w końcu odwiedzić rodzinę we Francji. Tam są jej rodzice i bardzo dawno ich nie widziała :(
Ona idzie na technika żywienia i usług gastronomicznych, czyli praktycznie to samo co teraz, ale tamta szkoła daje lepsze perspektywy.
Zabawne napisałam, że koleżanka z klasy, a ja nie jestem z żywienia.
Poprostu w mojej klasie są dwie grupy ;)
Rozumiem, moja klasa to aż 3 oddziały! Matematyczno - inf oraz mundurowa, która dzieli się na wojsko i straż graniczną (ost. to moja).
UsuńNiestety takie jest życie, wciąż ludzie się rozstają i poznają no nowo, szkoda tylko, że jedna głupia odległość potrafi zniszczyć coś, co czasami buduje się latami...
Właśnie piekę tort bezowy dla mamy, jestem cukiernikiem jak z koziej d.py patefon, a tu proszę, ciasto rośnie jak na drożdżach haha !
Ha ha...
UsuńJa nawet ciasta z torebki porządnie nie zrobię ;)
A mogę wiedzieć z jakiej to okazji?
Urodziny mojej mamy. Rano pobiegłam po składniki na bezę oraz kupiłam mandarynki, kiwi i gorzką czekoladę do ozdoby. Szybko zrobiłam, upiekłam, udekorowałam i zaniosłam do sąsiadów do lodówki, aby mama po pracy go nie znalazła. Kupiłam jeszcze Piccolo, bo przecież jeszcze nie mam 18 lat. Wieczorem wróciłam z jazd i pobiegłam do sąsiadów, i tadam! Mama była kompletnie zaskoczona!~Nie wierzyła, że sama upiekłam, musiałam jej pokazywać zdj jak wszystko robiłam krok po kroku :)
UsuńHah, moja też by mi nie uwierzyła ;)
UsuńMożesz przekazać swojej mamie najszczersze życzenia ode mnie, trochę spóźnione, ale trudno :)
Ale się rozpisałysmy pod tym rozdziałem... ;P
przekażę, na pewno :)
Usuńi właśnie o to chodzi, mieć kontakt ze wszystkimi, a nie tylko czekać na komentarze: "fajnie, do następnego" :)
łzy jeszcze mi stoją po tym opowiadaniu o dziadku, genialne to było
OdpowiedzUsuńrozdział jak najbardziej na tak,
też chcę takiego szefa ;>
przyjaźnie przyjaźniami, to kręta droga
chociaż nie rozumiem jej zachowania, skoro ten chłopak ma dziewczynę, to czemu ona robi jakieś wąty do cb, a człowieka nie szufladkuje się pod pojęciem "fajniejszy" i tyle ;(
moja średnia to coś około 4,01 przy dwunastu przedmiotach, z roku na rok mam ją coraz gorszą ;o
trzymaj się i pisz dalej takie wzruszające i mądre rozdziały jak ten
dobrej nocy, gdyż jest teraz 21:32 ^^
Część o Dziadku pisana była jakoś po świętach, gdy wróciłam z hotelu (tam je spędziłam z rodzicami) dowiedziałam się, że na Wigilii u babci, gdy siostra cioteczna usiadła na miejscu Dziadka, które było wolne, nagle zgasły wszystkie światła w domu i świeczka stojąca przy tym miejscu - zgasła. Wciąż czuję Jego obecność i modlę się, by (może to dziwnie zabrzmi) właśnie takie znaki dawał, że jest. To był moment wspomnienia, gdy siedziałam i wpatrywałam się w Jego zdjęcie, wiszące na honorowym miejscu w moim pokoju.
Usuńeh, z tym chłopakiem jest jak jest. ja go traktuję jako nauczyciela, a dopiero potem kolegę, bo jest tylko parę lat starszy, widocznie znaleźliśmy lepszy "wspólny język" niż ona z nim, ale... ona myśli, że jest "gwiazdą" i nie lubi gdy ktoś ją przyćmiewa. dzisiaj śmiałam się z tego jak nigdy (przez tą sytuację nawet nie zaprosiła mnie na swoje 18-ste urodziny). no cóż. ja nie zamierzam rozwalać mu związku, a gdyby nie chciał i nie życzyłby sobie takiego zachowania i relacji to za którymś razem w końcu dałby mi to do zrozumienia, a sam mnie jeszcze podpuszcza... hah :D
średnia, średnią. w lo jest tak, że stan wiedzy wgl sie nie przekłada na oceny. półrocze to tylko półrocze, ważniejszy koniec, bo to świadectwo :) pasowałyby lepsze, a u mnie zawsze tak jest :)
ale się rozpisałam
Dobrej nocki :)
Świetnie napisałaś wątek o dziadku. Bardzo mi się podoba i te słowa.. miło się czytało i dało do myślenia.
OdpowiedzUsuńCo do pozostałej części rozdziału. Dobrze ma z tym szefem :D
Chyba każdy by takiego chciał.
Hmm co do koleżanki, to może spróbuj z nią na spokojnie porozmawiać, jak ochłonie. Jest szansa, że przemyśli swoje zachowanie i dojdziecie do porozumienia, bo Ty nic złego nie robisz. A to że się dogadujesz z Nim to dobrze. Bo ważne są kontakty między ludźmi. I jak sama piszesz, jazda fajniej mija :)
Dużo weny i dobrej nocki :*
Bardzo się cieszę, że Ci się podobał rozdział, mam nadzieję, że kolejne również będą Ci się podobały
UsuńCo do koleżanki to rozmawiać z nią nie mam o czym. Myślę, że pozostawię to tak, jak jest i poczekam na dalszy rozwój wydarzeń. Może ochłonie i jej przejdzie?
Dziękuję za komentarz, do następnego :)
przepieknie opisalas emocje...
OdpowiedzUsuńrozdzial boski, a z tym facetem to tak glupio... no bo co z tego ze ma dziewczyne, dziewczyna nie sciana, mozna przestawic :) jezeli jest wart tego zeby zerwac przyjazn to dzialaj!
milych jazd, pozdrawiam!
Ja nie zamierzam mu rozwalać związku, wiem, że z dziewczyną można "być" i nie być. Dzisiaj jestem świeżo po jeździe. Przez całą tą sytuację nie mogłam się skupić i to, że warunki na drodze był złe, to jeszcze mi gasł i wgl mi to nie szło. Ale na początku jechała z nami taka Pani, która go znała i jak jego dziewczyna zadzwoniła do niego to ta Pani mówi do niego: "Serduszko mocniej bije?", a on tylko rzucił coś na "odczep". Ona wysiadła i jeździliśmy sami 2 godz. i kila razy padały różne teksty, które można byłoby zinterpretować w różny sposób. Na początku jeszcze dopytywał o moich znajomych, imprezy po czym delikatnie przeszedł do sprawy mojego chłopaka ;p sama już nie wiem. ta "przyjaźń" z tą dziewczyną to naprawdę nic co mogłoby mnie baaardzo zasmucić, ale lubiłam ją i myślałam, że taka sprawa nas nie podzieli. no nic, jutro mam znowu jazdy i z tego co mówił to będziemy znów jeździć sami...
Usuńdo następnego :)
Nominowałam cię do Liebster Award.. :D
OdpowiedzUsuńlink----> sydneyowewarzone.blogspot.com
Bardzo Ci dziękuję !
Usuń1. Jaki masz kolor oczu? - zielone lub niebieskie, zależy od tego jakie jest światło... :)
2. Ulubiona aktorka? - jakoś nie mam ulubionej, może Sandra Bullock ?
3. Jakie miejsca na świecie chciałabyś zwiedzić? - hmmm, Gruzja i Toskania
4. Ulubiony członek TW? - uwielbiam ich wszystkich !
5. Ulubiony serial? - nie oglądam, nie mam
6. Co najbardziej cenisz w życiu? - wytrwałość w dążeniu do celów, lojalność, szczerość, najbliższą rodzinę
7. Ulubiona piosenka? - wszystkie Joel'a Brandensteina
8. Czym najbardziej lubisz podróżować? - samochód i pociąg
9. Morze czy góry? - góry !
10. Jak masz na imię? - Klaudia
11. Czego się najbardziej boisz w życiu? - że nie osiągnę niczego i nie będę mogła pozwolić sobie na normalne, szczęśliwe życie.