Witam Was na moim blogu
- niegdyś - story-the-wanted.blogspot.com !
W archiwum znajdziecie opowiadanie o The Wanted (rozdziały 1-59).
Zapraszam do czytania i komentowania!
Claudia Xyz

środa, 2 kwietnia 2014

Rozdział 13

Przebudziłam się z samego rana, ale Brad'a już nie było. Pozostała po nim starannie zapisana kartka: 'Dzisiaj poradzę sobie sam, spakuj się i do zobaczenia jutro rano.” Przeciągnęłam się i spojrzałam za okno. Poranna mgła powoli ukazywała zaspane jeszcze miasto, a w oknach kamienic gdzieniegdzie odsłaniały się żaluzje. Damond najwidoczniej jeszcze spał. Jego okna zasłonięte były ciemnymi zasłonami i tylko okno w kuchni było nieco uchylone. Włączyłam ekspres i przyglądałam jak tworzy moje ulubione Latte Macchiato. Najpierw wlał aromatyczną kawę, odrobinę mleka, które spienił, a na uwieńczenie szklanki dołożył nieco śmietanki. Wsypałam kilka łyżeczek cukru i zburzyłam trzy warstwowy napój. Usiadłam na parapecie i spoglądałam na ulicę. Sąsiedzi wychodzili z domów, wsiadali w samochody i odjeżdżali, inni wybierali rower, a pozostali szli po prostu pieszo. Jeszcze raz zerknęłam w okna przyjaciela- zasłon już nie było, widocznie wstał, być może pije kawę tak samo jak ja. Nagle drzwi jego kamienicy otworzyły się, a on wyszedł z niej w towarzystwie długonogiej blondynki. Wyglądała jak ósmy cud świata! Była szczupła, a wręcz przesadnie chuda, miała na sobie shorty, koszulkę mgiełkę i wysokie szpilki. W ręce trzymała czarną kopertówkę, a na nosie znajdowały się okulary a'la Paris Hilton. Była po prostu atrakcyjna. Oboje wsiedli do jego sportowego auta i odjechali. W jednej chwili poczułam jakbym utraciła całą swoją siłę, coś, co do tej pory trzymało mnie na nogach i motywowało do wstawania z łóżka, funkcjonowania, życia... Sama nie rozumiałam siebie. Przecież kilka dni temu on chciał wyznać mi miłość, a ja... odrzuciłam go? Czy mógł się tak poczuć- odrzucony? Straciłam miłość swojego życia, przyjaciela i kompana? Jednym łykiem dokończyłam picie kawy. Spojrzałam na zegarek- zbliżała się ósma. Przypomniałam sobie, że miałam rozmawiać z mamą przez Skypa, więc włączyłam laptopa i czekałam na połączenie. Siedząc naprzeciwko ściany ze zdjęciami spoglądałam na Damond'a, który uśmiechał się do mnie. Przecierałam łzy z policzka i modliłam się w duchu, abym go nie straciła. Nagle na monitorze pojawiła się ikonka „Dom”, nacisnęłam zieloną słuchawkę i zobaczyłam mamę.
-Cześć.- powiedziałam, uśmiechając się przy tym szeroko.
-Jak ja dawno cię nie widziałam!- mama rozpoczęła prowadzić swój wywiad na temat mojej pracy, sukcesów i dalszej kariery menagera. Jednak nie obyło się bez kłótni, byłoby zbyt pięknie.- A jakiegoś chłopaka masz?- łzy zapełniły moje oczy na myśl o Damond'zie, którego najprawdopodobniej straciłam.
-Ni... nie.- powiedziałam niepewnie.
-W Polsce nie mogłaś sobie nikogo znaleźć i tutaj też nic?! Weź ty się jakoś ogarnij! Twoje koleżanki już śluby biorą, dzieci rodzą, a ty nawet faceta nie masz?! Zarabiasz, weź zapisz się na jakąś siłownię, nie wiem, zamów dietetyczny catering, zrób coś z sobą! Zobacz jak ty wyglądasz! Oczy podkrążone, twarz okrągła, no może schudłaś ciut, ale nie na tyle, żeby być młodą i atrakcyjną kobietą! Zostaniesz starą panna i tyle!
-A co z zasadą, że nie warto brać pierwszego lepszego, że dziecko mogę mieć z probówki i wychować je sama?! Już nie pamiętasz jak mówiłaś, że facet to nie wszystko, że najpierw szkoła, potem praca, a na końcu rodzina? Już nie pamiętasz?
-Pierwszego lepszego nie każę ci brać, ale żeby żadnego nie brać?! Co ja, babcią zostanę jak już bliżej mi do grobu będzie?!
-Daj mi spokój z tymi dziećmi! Ja mam dopiero 19 lat!
-I nie miałaś nawet chłopaka!
-Miałam! Dobrze o tym wiesz, że byłabyś już babcią od dwóch lat!
-Byłabym gdybyś nie puszczała się z pierwszym francuzikiem na horyzoncie!
-Ha, widzisz! Czyli jednak miałam faceta! Ja miałam wszystko. Miałam, tylko wy mi to wszystko odebraliście!
-Dziecka nikt ci nie zabierał!- zamknęłam laptop i wybuchnęłam płaczem. Cały świat się zatrzymał. Nic innego nie liczyło się jak tylko płacz i łzy. Nic nie mogło nie powstrzymać, nic nie mogło mi pomóc, nic nie mogło uleczyć mój ból. Siedziałam jak bezbronne dziecko i płakałam. Moje ręce trzęsły się, ból w klatce piersiowej był nie do zniesienia, a w głowie panował wielki chaos. Wyciągnęłam z szafy siwe spodnie dresowe i białą koszulkę z nadrukiem, do tego założyłam adidasy i, zabierając ze sobą wyłącznie klucze i wyszłam z domu. Sama nie wiedziałam gdzie pójść, co zrobić. Chodziłam wzdłuż Tamizy i co chwilę zatrzymywałam się, i przyglądałam płynącej wodzie.
Godziny mijały, a ja bez celu szłam prosto przed siebie. Mijałam domki na wodzie, a w ich oknach widziałam swoje odbicie. Może faktycznie to wszystko przez mój wygląd? Jestem gruba, nazywajmy rzeczy po imieniu, ale nie na tyle, że fałdy tłuszczu wylewają się spod spodni i koszulek. Mam tu i tam nieco więcej niż inni, ale nie pocę się po wejściu na 2 piętro i jazda na rowerze nie sprawia mi kłopotu. Odkąd pamiętam, zawsze miałam kilka nadprogramowych kilogramów i chyba tak pozostanie. Chyba usiłuję się usprawiedliwiać, ale z drugiej strony nikt nie nazwał mnie grubasem, pulpetem czy czymkolwiek innym. Nie. Jestem gruba i to wszystko. Mama ma racje.
Słońce powoli kryło się za horyzontem, a ja zawędrowałam w jakieś odległe zakątki Londynu. Zorientowałam się, że minęło prawie osiem godzin od wyjścia z domu, a ja wciąż szłam i nie odczuwałam zmęczenia. Kompletnie nie wiedziałam jak mam wrócić do domu, nie wzięłam też pieniędzy i nie miałam telefonu, by zadzwonić po taksówkę. Dopiero po kilku godzinach zaczęłam rozpoznawać budynki i dzielnice. Niebo zaczęły pokrywać ciemne chmury, które zapowiadały ulewę, ja jednak powoli zmierzałam w kierunku domu.
-Co ty tu robisz?- czarny jeep zatrzymał się obok mnie, a za kierownicą siedział Brad.
-Spaceruję.- szłam ze spuszczoną głową.
-Dzwoniłem do ciebie.- wysiadł z samochodu i szedł za mną.
-Zostawiłam telefon w domu.- nie zatrzymałam się nawet na chwilę.
-Wszystko w porządku?- złapał mnie za rękę i zatrzymał. Chwycił mój podbródek i spojrzał mi w oczy.- Płakałaś...
-Wydaje ci się.- odsunęłam jego dłoń i powstrzymywałam się, by nie wybuchnąć płaczem.
-Aha... to może wpadniesz do mnie na kubek gorącej czekolady, a potem odwiozę cię do domu?- w mojej głowie panowała tylko jedna myśl „usiąść i odpocząć”. Sama nie wiem czemu, ale zgodziłam się. Po kilku minutach byliśmy już na miejscu. Obolała wysiadłam z auta i weszłam do domu.
-Betti, zrobisz nam gorącą czekoladę?
-Claudia? Jak miło cię widzieć! Już robię.- kobieta uścisnęła mnie serdecznie i zniknęła za drzwiami kuchni. Tym razem, wyjątkowo nie siedzieliśmy w salonie, lecz w jego salonie połączonym z sypialnią, garderobą i łazienką, w której kilka dni temu wspólnie się suszyliśmy. Kubek czekolady był ukojeniem całodniowego wędrowania po mieście.
-Mogę cię o coś spytać?- Brad usiadł na stoliku przede mną.
-Tak.- odsunęłam kubek od ust.-Pytaj.
-Kto cię zranił tak bardzo, że cały dzień przepłakałaś?
-Ja wcale nie płakałam.- wysiliłam się na uśmiech.
-Jesteś tak zmęczona, że nawet nie czujesz jak łzy spływają po twoich policzkach.- w tym momencie otarł kilka z nich.
-Mama...- wyszeptałam.
-Nie możliwe. Z pewnością jest z ciebie dumna, bo to, co ty osiągnęłaś w tak młodym wieku zasługuje na jakąś nagrodę! Na pewno tęskni za tobą i nie może doczekać się twojego ślubu, wnuków...
-Ty też uważasz, że powinnam mieć faceta i dzieci?!
-Nie, ja...
-Myślałam, że ty mnie jakoś zrozumiesz, że najpierw praca, kariera, a potem...- odstawiłam kubek i skierowałam się do wyjścia.- Jesteś taki sam jak ona.- rzuciłam i wybiegłam z domu. Na dworze rozszalała się burza. Wiał silny wiatr i padał gęsty deszcz- normalne o tej porze roku. Nareszcie nie było widać moich łez, nie było słychać mojego szlochu i rozdzierającego bólu. Biegłam przed siebie i czułam jak moja bezsilność bierze górę. Silniejszy podmuch wiatru mógł mnie przewrócić na ziemię.
-Claudia!- usłyszałam za sobą wołanie. Nie zatrzymałam się, chodź wiedziałam, że i tak mnie dogoni, bo słabłam z każdym pokonywanym metrem. Przed moimi oczami miałam Chris'a, pierwsze usg naszego maluszka i moment wypadku, w tym momencie czułam tylko ból jaki towarzyszył mi po utracie dziecka. Pozostał mi po nim tylko ból i stłumiony krzyk. No tak, i łzy.
-Przepraszam, ja nie chcia...- Brad chwycił mnie i przycisnął do latarni stojącej obok.

-On miałby teraz dwa lata. On biegałby i grał w piłkę. On chciałby słuchać moich bajek i śpiewać razem ze mną piosenki. On płakałby i śmiałby się razem ze mną. Jednego dnia straciłam wszystko. Rodziców, chłopaka i dziecko. A teraz własna matka oczekuje ode mnie wnuków, chce mojego ślubu, dla niej tamto nie miało znaczenia, nie istniało, ale to ja nosiłam go przez siedem miesięcy pod sercem, to ja czułam jego każdy, najmniejszy ruch, to ja z nim rozmawiałam i śpiewałam mu. Od tamtej pory nie mam nikogo... nikogo. Własna matka stała się moim wrogiem...- Brad stał cały przemoczony i wpatrywał się we mnie z niedowierzaniem.- Wracajmy do domu.- wyszeptałam. Wróciliśmy. Zasnęłam w jego sypialni, w jego piżamie, w jego łóżku, a on- na kanapie.
______________________________
Nawet nie wiecie jak wiele radości sprawiają mi Wasze mail'e i komentarze z prośbą o kolejny rozdział. 
Pisany pod wpływem chwili.Wybaczcie, jeżeli Was zawiodłam. 

15 komentarzy:

  1. Hejo geniuszu moj ! ;D
    ahhh czyli wena wrocila ;*
    Buziaki kochana ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wena we mnie wstąpiła, bo chyba ktoś chce mi dać szansę na rozwój i wierzy we mnie :) pozostała tylko do przekonania mama, bo tata zawsze mnie popiera :)

      Usuń
    2. do tego, żeby było dobrze, jeszcze daleka droga, ale chyba zaczynam układać swoje życie w miarę realny sposób, zaczynam stawiać sobie realne cele, których już nie mogę doczekać się realizacji. teraz najbardziej zależy mi na znalezieniu pracy na wakacje, bo firmę najprawdopodobniej założę po maturze, czyli za rok, a obecny czas to możliwość wzięcia udziału w konkursach i jeszcze lepszym rozeznaniu się w branży :)

      Usuń
  2. Rozdział cudny :) :)
    Mama na pewno się przekona, bo świetnie piszesz. Taka córka to skarb :)
    Nie zawiodłaś, bardzo lubię czytać Twoje opowiadanie. Jest dla mnie taką odskocznią od codzienności :)
    Trzymaj się :*
    S.

    OdpowiedzUsuń
  3. cieszę się, że Ci się podobało :)
    heh, moja mama raczej nigdy nie dowie się, że coś takiego piszę, bo dla niej to strata i marnowanie czasu, lepiej żebym wzięła się za naukę, a nie pisała jakieś głupoty - tak, by mi powiedziała, no chyba, że zarabiałabym na tym pieniądze hah, ona taka jest, jeżeli z czegoś nie ma nauki, doświadczenia czy pieniędzy to nie wart jest to zachodu (nie wliczamy oczywiście wakacji, wyjazdów, bo to typowa forma relaksu i marnowania czasu ;p).
    chcę założyć firmę event menager'ską - mam nadzieję, że się uda :)

    OdpowiedzUsuń
  4. jedno wielkie WOW!
    genialne :o

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem pod wrażeniem. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział! Życzę dalszej weny. ;)

    Zapraszam również do nas:
    http://from-my-sleeve.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaki smutny rozdział ;'(
    Miły ten Brad, taki pomocny i w ogóle, jestem ciekawa co dla niego wymyśliłaś, jaką postacią jest w tym opowiadaniu, czy ma jakieś głębsze znaczenie, albo zadanie ? ;)
    Damond pewnie wyrwał taką laskę, żeby się pocieszyć po odrzuceniu. Jestem pewna, że ta dziunia to nic poważnego.
    Pisz szybko kochana next'a, bo chcę się dowiedzieć co dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah, każda postać nie pojawia się tu bez znaczenia, każde zdanie nie jest tylko po to, by tylko zapełnić stronę. Myślcie jakie zadanie będzie mia Brad, jaką będzie postacią, co stanie się z Damond'em. Już niebawem kolejny rozdział.

      Usuń
  7. Yоu rереаt thіѕ fоr
    ѕеvеn dауѕ а
    nd уоu wіll nоtісе thе fruіtѕ.
    Today, lots of websites and blogs bring in unheard of income for their owners merely by promoting another's company on their web pages.
    A internet marketing business, in a nutshell, a business that's designed to run on
    the internet via a website.

    Have a look at my page: http://www.expost24.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział :)
    Nie mogę się doczekać nn<3
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń