Witam Was na moim blogu
- niegdyś - story-the-wanted.blogspot.com !
W archiwum znajdziecie opowiadanie o The Wanted (rozdziały 1-59).
Zapraszam do czytania i komentowania!
Claudia Xyz

piątek, 3 stycznia 2014

Rozdział 5

-Spóźnię się, jak nic się spóźnię! -biegałam po całym mieszkaniu w poszukiwaniu butów i spinek. Damon siedział przy barku i spokojnie popijał kawę. Szczerze powiedziawszy nawet nie wiem kiedy ten człowiek stał się moim najlepszym przyjacielem. Jestem w tym zwariowanym mieście prawie dwa tygodnie, a on wie o mnie więcej niż moja własna matka! Z dnia na dzień zamienił się z obcego faceta, który niesfornie wpadł na mnie, na kumpla, który każdego dnia wpraszał się do mnie o każdej porze dnia i nocy. Nie potrzebowaliśmy zbyt wiele. Nie musieliśmy rozmawiać, by przesiedzieć wspólnie w jednym pomieszczeniu dobre kilka godzin. Nie byliśmy wymagający względem siebie, zachowywaliśmy się tak, jakbyśmy znali się od wielu lat. -Błagam, zapnij mi ten cholerny łańcuszek! -pobiegłam do niego z rozpiętym złotym sznureczkiem, którego nie umiałam sama zapiąć przez trzęsące się ręce.
-Tadam. -powiedział ze stoickim spokojem i powrócił do kubka z kawą i ulubionego, męskiego czasopisma. Wybiegłam z domu. Nie musiałam zamykać drzwi, on miał klucze do mojego mieszkania, ja miałam do jego. Żyliśmy jak w jakimś nieoficjalnym związku, w czymś zupełnie dziwnym i nieoczywistym. Nie miałam czasu, by dłużej się zastanawiać nad sensem naszej relacji, bo pod kamienicą czekała już na mnie taksówka, która w niecałą godzinę miała przebić się na drugi koniec miasta. To była dopiero dziwna i nieoczywista sprawa, czy dojadę na spotkanie, które miało zapewnić naszej firmie kontrakt na wielkie pieniądze i prestiż. Kurczowo ściskałam laptopa, na którym nagrana była prezentacja, w drugiej ręce jeszcze mocniej trzymałam torebkę, w której znajdował się pendrive z kopią tej prezentacji. Na całe szczęście wpadłam do sali konferencyjnej w idealnym momencie. Wszyscy właśnie zasiadali do stołu. Betti już czekała na mnie i nieco stresowała się przed wystąpieniem dla bardzo ważnego klienta.
-Witam państwa bardzo serdecznie. Myślę, że zbędne są tu jakiekolwiek wstępy i przemowy, dlatego oddaję głos Betti, która przekaże państwu naszą ofertę. -prezes usiadł obok Betti, a ja obok szefowej. Blondynka poprawiła swoją fryzurę i rozpoczęła prezentację. Odetchnęłam i zaczęłam przyglądać się wszystkim zebranym gościom. Jedno z miejsc było wolne. Nagle drzwi sali otworzyły się i ukazał się w nich mężczyzna. Miał około 35, no może 36 lat. Ubrany był w siwy garnitur i białą koszulę. Jego włosy były starannie ułożone.
-Przepraszam za spóźnienie. -uśmiechnął się i zajął puste siedzenie. Prezes skinął do mnie porozumiewawczo głową. Najwidoczniej to był ten człowiek, dla którego tak się spieszyłam dzisiejszego poranka. Aktor, reżyser, producent, biznesmen i sponsor w jednej osobie. Spojrzałam jeszcze raz na niego. Był bardzo przystojny. Miał szarmancki uśmiech i … co tu dużo mówić, był prawdziwym uosobieniem przystojnego faceta. Nagle w mojej głowie nastąpiło coś w stylu zwarcia, nagłego olśnienia. Miałam ochotę krzyknąć: „przecież to Bradley Poor!” - odtwórca głównej roli w genialnym filmie, który zdobył Oscar'a i wiele innych prestiżowych nagród. Moje oczy zrobiły się duże, a poziom adrenaliny przekroczył wszelkie normy. Mój idol, do którego wzdychałam przez szklany ekran, nie jednokrotnie śnił mi się po nocach, teraz siedział przede mną. Moją burzę w głowie przerwała Betti, która niespodziewanie zamilkła i nagle wyszła w pośpiechu z sali. Udałam się za nią, by sprawdzić co się stało.
-Matko jedyna, Bet, co ci jest? -kobieta stała przy otwartym oknie i głęboko oddychała.
-Nic... nic. -ledwo co trzymała się na nogach. -Zaraz mi przejdzie... -podałam jej plastykowy kubeczek z zimną wodą. Jednak wciąż była blada. -Claudia... -oparła się o parapet i spuściła głowę.
-Słucham? Jak ci mogę pomóc?
-Musisz poprowadzić tą prezentację do końca. -wymamrotała i podała mi niewielki pilot do projektora.
-Ja?! -wykrzyknęłam.
-Robiłaś ten projekt razem ze mną, przeglądałaś go setki razy, uczyłaś się ze mną całego wystąpienia, nikt inny tego nie zrobi. -wcisnęła mi dłoń pilot.
-Ale...
-Występowałaś już przed ludźmi, dasz radę, jesteś zdolniejsza niż ci się wydaje. Idź już, bo jeszcze się rozmyślą. -niepewnie udałam się do sali. Wszyscy spojrzeli na mnie. Prezes na mój widok zbladł. Nie wierzył w to, że los jego firmy leżał teraz w rękach jakieś dziewczyny z prowincji, która zaledwie kilka dni UCZY się w jego agencji. Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam swoje wystąpienie. Na początku byłam bardzo zestresowana, nie wiedziałam czy oni wszyscy rozumieją moją łamaną angielszczyznę i czy właśnie prezes nie wypisuje mojego dyscyplinarnego zwolnienia. Z każdym slajdem czułam się pewniej, raz kozie śmierć, kontynuowałam. Przypomniałam sobie setki prezentacji, które pokazywałam na różnych lekcjach, z których zawsze dostawałam oceny celujące. W końcu minęła najdłuższa godzina mojego życia. Zupełnie wyczerpana opadłam na krzesło, a pan Bradley wraz ze swoimi doradcami wyszedł na naradę do gabinetu obok.
-Byłaś rewelacyjna! - Betti podeszła do mnie i uściskała mnie. Nie miałam siły nic powiedzieć. -Prawda? -dodała i spojrzała na prezesa, który siedział z założonymi rękami i wpatrywał się w dokumenty leżące na stole.
-Jeżeli ten wielki gwiazdor nie zechce naszej oferty... -spojrzał na mnie złowieszczym wzrokiem. Już miałam ochotę rezerwować najbliższy lot do Polski. -to będzie największym kretynem świata! Taka oferta i do tego taka prezentacja! -w tym momencie do pomieszczenia wszedł „gwiazdor” ze swoim doradcą.
-Podjęliśmy decyzję. -Bradley spojrzał na naszą trójkę. -Byłbym największym kretynem gdybym nie przyjął takiej oferty. -uśmiechnął się.
-Czyli podpisujemy kontrakt? -prezes sięgnął po teczkę.
-Oczywiście. Powiem szczerze, że wszystkie oferty, które zostały mi złożone przez różne agencje są bardzo podobne, jednak profesjonalizm tylko na tej prezentacji był na najwyższym poziomie. Ta młoda dama...-wskazał na mnie.
-Claudia. -powiedziałam niepewnie.
-Claudia jest najlepszą konferansjerką jaką tylko można sobie wymarzyć! Opanowana, umie przejąć dowodzenie, zainteresować grupę znudzonych i śpiących facetów -w tym momencie spojrzał na swojego doradcę. -ta dziewczyna to skarb! Pan prezes ma wielkie szczęście, że właśnie ta młoda dama przedstawiła nam ofertę. -siedziałam i słuchałam tego. Nie byłam pewna czy, aby na pewno chodzi o mnie.
-W takim razie musi pan tylko dokonać wyboru menadżera. Oto karty z doświadczeniem każdego z naszych menadżerów. -prezes położył przed Poor'em segregator i umowę, w której widniało puste miejsce na imię i nazwisko menadżera.
-Czy mógłbym wiedzieć jak masz na nazwisko? -mężczyzna spojrzał na mnie.
-Winslet. -odpowiedziałam, a on tak po prostu wpisał moje dane na umowę.
-Jest pan pewien? Claudia pracuje u nas jako asys...-prezes spojrzał na Bet, by ta ratowała sytuację. W końcu to ona miała znaleźć się na tej umowie.
-Umowa jest już podpisana. Luke prześle ci wszystkie niezbędne dokumenty, z którymi się zapoznasz. -uścisnął moją dłoń, a ja wciąż zastanawiałam się czy to może być prawdą. -Moja nowa menadżer. Lepiej trafić nie mogłem. -poklepał po ramieniu doradcę i obaj wyszli z sali. Jeszcze długo siedzieliśmy tak i usiłowaliśmy jakoś zrozumieć całe to zajście, jednak żadne z nas nie potrafiło znaleźć jakiegoś realnego wytłumaczenia. Niestety po jakiś 15 minutach wpadłam w panikę, że nie poradzę sobie na tym stanowisku. W końcu ta umowa oznaczała mój jednoczesny awans! Przecież dopiero kilka dni pracuję jako asystentka, a za kilka dni mam stać się menadżerem! Byłam w szoku. Gdy to wszystko zaczęło do mnie docierać sama już nie wiedziałam, co mam robić.
-Nie.. ja rezygnuję... -powiedziałam obracając długopis w dłoni.
-Nie ma takiej opcji! W razie jakichkolwiek pytań przychodzisz z tym do Betti, ale po tym, co pokazałaś dzisiaj, podejrzewam, że nie będziesz miała żadnych problemów. -prezes jakby rozluźniony i spokojny wyciągnął się na krześle i spojrzał na sufit. -Wierzę w ciebie. -uśmiechnął się sam do siebie. -No, a ja ci chciałem dać na początek chłopaków z boysbandu, a ty od razu rwiesz się na największe kontrakty. -spojrzał na mnie, dokładnie przyglądając się mojej twarzy.
-Boysband? -nie rozumiałam co się dzieje.
-No tak. No, ale skoro nie to...
-Ale tak! Ja go chcę! -wykrzyknęłam jak opętana. -To znaczy, myślę, że poradzę sobie i z zespołem i z panem Bradley'em. -spuściłam wzrok i czekałam na reakcję szefa.
-Ok. Masz i rybki i akwarium. Jak dasz sobie z nimi wszystkimi radę to dostajesz premię 200 procent, oczywiście od wynagrodzenia na stanowisku menadżera, które zajęłaś z chwilą umowy Poor'a. -prezes wstał, zabrał kilka segregatorów i rozwiązując krawat opuścił salę.

-Ale zrobiłaś zadymę! -Beti klasnęła w ręce i wzięła łyk wody. -Jesteś genialna. Wiedziałam, że ci się uda, wiedziałam! -byłam zdziwiona, że nie jest na mnie zła za to, że podkradłam jej jednego z najlepszych klientów. -Szkoda tylko, że nie mam znowu asystentki... -zaczęła zbierać swoje dokumenty, które ledwo mieściły się jej w dwóch aktówkach. -I jeszcze ten zespół. Teraz poznasz naprawdę ten biznes. Szalony, pozbawiony granic i z wielkimi możliwościami, o których ci się nigdy nie śniło. Spotkasz ludzi, których nawet nie jesteś sobie w stanie wyobrazić. Powodzenia i mam nadzieję, że spotkamy się jeszcze na 8 piętrze naszego wieżowca. -Bet opuściła pomieszczenie, a ja siedziałam i próbowałam ułożyć sobie te kilka ostatnich godzin w głowie, niestety, nie dałam rady. Wróciłam do domu i zasnęłam przed telewizorem.
______________________________
Witam Was w 2014r.! Mam nadzieję, że hucznie przywitaliście Nowy Rok. Ja do domu wróciłam dopiero o 4, wytańczyłam się za wszystkie czasy. Nastał czas postanowień i zmian, jak to zawsze bywa z nadejściem kolejnego roku. Już zaczyna się dziać. W lutym 18-ste urodziny, zmiana nazwiska, właśnie wczoraj dostałam telefon, że pozytywnie przeszłam rekrutację w jednej z firm i już na całe wakacje mam pracę. Planuję również wybrać się na jakąś przyjemną wycieczkę, myślałam o zagranicy, ale chyba zaszyję się w jakimś cichym pensjonacie na mazurach i będę jeździła rowerem. Ah, no i zaczęłam prawo jazdy, muszę zdać jak najszybciej. Pierwsza jazda w miarę udana tzn. instruktor żyje, ja też, samochód cały czyli źle nie było :)
A co u Was? Jakie noworoczne postanowienia macie? Podzielcie się, może i ja dołączę je do swoich?   

11 komentarzy:

  1. Pierwsza! Zaledwie 8 minut, to mój rekord!
    Zaraz czytam xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra, przeczytałam.
      Bradley Poor i Boysband :) Nie mogę się doczekać co będzie dalej...
      Szacun dla głównej bohaterki, bo w takiej sytuacji nie jeden by speniał ;)

      Sylwester był mega, ale jak na nas to szybko się impreza skończyła bo po piątej, a zawsze bawimy się co najmniej do 7.00
      Ja też się wytańczyłam i wyszalałam za wszystkie czasy, tak że nie mogłam zasnąć, bo nogi mnie bolały :/
      Dobrze, że nie musiałam wracać do domu, bo sale mam tuż obok, ale trzeba było posprzątać.

      Usuń
    2. hah, no to Nowy Rok powitany godnie :) my się spiliśmy z lekka i już zasypialiśmy na kanapie, więc trzeba było zawijać żagle do domu :)
      do następnego

      Usuń
  2. hahahahaha BOYSBAND! czy ja czuje The Wanted? ♥
    genialny rozdzial :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czujesz, czujesz, ale powiem, że wątek nie będzie z nimi zbyt rozwinięty, bo wczoraj pisałam już 8 rozdział i tak namotałam, że wylądowałam w Paryżu :)

      Usuń
  3. boys band ? zaintrygowałaś mnie
    zdolna bestia z naszej Claudi ;)
    najlepszego w nowym roku ;P
    i do następnego ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hah i tak miało być! :)
      zdolna może nie do końca, ale cieszę się, że Ci się podoba ;p
      I Tobie również najlepszego
      do następnego

      Usuń
  4. Aww, boysband, będzie ciekawie :D
    Rozdział świetny.
    Tobie też wszystkiego najlepszego w tym nowym roku i zdania prawka za pierwszym razem ;*
    Trzymaj się ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby to prawko wyszło :)
      pierwsza jazda nie zapowiadała tego, że zdam za 1-szym razem (ścięłam rondo i dwa razy zaliczyłam krawężnik na skrzyżowaniu) chociaż instruktor powiedział, że niektórzy nie umieją jeździć na wprost i zdają za pierwszym :)
      do następnego :)

      Usuń
  5. owwwww jak mnie dawno nie było :P należy mi się ochrzan :P aleee rozdział cudowny ;P już nie mogę sie doczekać nastepnego :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo nie ładnie, że Cię tu dawno nie było :)
      ale jak się rozdział podoba to sie nie gniewam ;p
      do następnego

      Usuń