Od razu rodzice zaciągnęli nas do
ogrodu, abyśmy tam porozmawiali.
-Co to ma być?- ojciec nie mógł się
powstrzymać, spoglądając na moje siniaki. -Ty ją tak urządziłeś?!
-ojciec zza marynarki ukradkiem pokazał Tom'owi broń. Tak, mój
ojciec jest oficerem i jak najbardziej ma pozwolenie na pistolet.
-Tato, uspokój się.- opowiedziałam
im wszystko co się wydarzyło. Mama nie mogła uwierzyć w to, że
Marc zrobił coś takiego. Ojciec od razu zadzwonił do swoich
prawników, po godzinie zjawiło się trzech prawników, adwokatów
i innych doradców ojca.
-Wiesz, że ojciec go udupi tak, jak
trzeba?- mama spojrzała na mnie z lekkim uśmiechem. Obie wiemy, że
ojciec jest porywczy.
-Mój pierwszy chłopak zerwał ze mną,
bo ojciec przystawił mu lufę do głowy, gdy zamiast lodów
waniliowych kupił mi śmietankowe, za którymi zbytnio nie
przepadam. - powiedziałam wystraszonemu chłopakowi. Głośno
przełkną lemoniadę.
-Jak się w ogóle poznaliście, długo
jesteście ze sobą?- mama dolała nam napoju patrząc na nas tym
swoim matczynym spojrzeniem.
-Nie jesteśmy razem!- krzyknęliśmy
jak na zawołanie. Mama zaczęła się śmiać.
-No dobrze, to wy tutaj sobie
posiedźcie, a ja pójdę powiem Hannie, aby przygotowała swoje
popisowe danie.- mama udała się w stronę domu.
-Przepraszam za ojca.
-Nie ma sprawy.
-Chodźmy się przejść.- pociągnęłam
chłopaka w stronę jeziorka. Było pięknie. Słońce powoli chowało
się za horyzontem przy tym oświetlało zruszoną taflę wody przez
kaczki. Wiatr zaczął leciutko wiać, poruszał lekkimi liśćmi
brzózek, które przyjemnie szeleściły. Od czasu do czasu ten
spokój przerywał plusk wody, gdy jakaś ryba wyskakiwała z wody.
Wszystko to tworzyło harmonię. Przeszył mnie lekki dreszcz.
Poczułam, że Tom okrywa mnie swoją bluzą. Staliśmy tak w
milczeniu nie patrząc na siebie. W pewnej chwili chłopak lekko
uścisnął moją dłoń.
-Tom, tak będzie lepiej. - puściłam
jego rękę.
-Wcale, że nie.- obrócił mnie w
swoją stronę i namiętnie pocałował. Nie wiedziałam co mam
robić. Przecież Tom to niczego sobie koleś, on jest wolny, ja w
sumie też. Mimo to, coś mi mówiło, że to nie jest do końca ten,
ten jeden jedyny, ale sama już nie wiedziałam. Marc też miał być
tym jednym, a jednak...
Nagle wiatr zaczął gwałtownie wiać.
Kaczki ukryły się w trzcinie. Nad naszymi głowami przeleciał
helikopter. Maszyna wylądowała po drugiej stronie jeziora, a z niej
wysiadł mój brat w towarzystwie 4 kolegów. Od razu podbiegli do
nas.
-Claudia, co ty tu robisz?!- brat
rzucił mi się na szyję.
-Jak tu urosłeś, Xav!- poczochrałam
jego ułożony irokez.
-Weś cicho, no!- spojrzał na swoich
kolegów, którzy zaczęli się śmiać.
-To jest Tom.- przedstawiłam bruneta,
który kompletnie nie wiedział co się dzieje.
Xav z kolegami pobiegli do domu.
-Co to, kto, co?- Tom pogubił się w
tym wszystkim.
-To mój młodszy brat, Xav, ma 15 lat.
Właśnie wrócili z rozgrywek tenisa.
-W tenisa helikopterem?
-Nie wnikaj.- pociągnęłam chłopaka
w stronę domu. Czułam już pieczonego kurczaka, morele, wiśnie i
dobre wino. Miło spędziliśmy ten wieczór. Na początku musiałam
przekonywać ojca, że nie jestem z Tom'em, w końcu tatko, nawet
można, by rzec, że polubił bruneta. Późnym wieczorem wróciliśmy
do Londynu.
W domu światło było jeszcze
włączone. Weszliśmy i naszym oczom ukazał się następujący
widok. Chłopaki siedzieli i grali w x-boxa. Dookoła porozwalane był
pudelka po pizzy i butelki z colą.
Nawet nas nie zauważyli, gdy
weszliśmy.
-Czy wy jesteście normalni!- Tom
rzucił butelką w Siva.-Już do łóżek, jutro rano mamy audycję w
radio, a wy co?! Do łóżek mówię!- Tom wcielił się w „ojca”
domu. Wyłączył telewizor i wskazał wszystkim wejście na górę.
-Ale wszyscy?- zapytałam go,
przewracając oczami. „Co ty robisz?!”- pomyślałam, najpierw
mówię mu, że nic z tego nie będzie, a teraz … Chłopak spojrzał
na mnie i lekko się uśmiechnął. Złapał mnie w pasie i
przerzucił mnie przez swoje ramię jak worek z ziemniakami.
-Wszyscy- chłopak postawił mnie w
moim pokoju.- Dosłownie wszyscy. - ściągnął ze mnie marynarkę i
zaczął rozpinać guziczki od mojej koszuli. Nagle odwrócił mnie,
pocałował w kark i wyszedł, rzucając tylko „Dobrej nocki”.
-Fuck!- krzyknęłam i rzuciłam
koszulę na fotel. Wyciągnęłam z szafki jakąś nocną koszulkę,
włożyłam bluzę i otworzyłam okno balkonowe. Oparłam się o
balustradę i wychyliłam się nieco.
-Nie wypadnij tylko.- usłyszałam głos
Max'a.
-Nie strasz!- wystraszyłam się jego
obecności tutaj. Okazało się, że 3 sypialnie mają wspólny
balkon. Chłopak siedział na leżaku z laptopem na kolanach. Nie
odrywał wzorku od monitora. -Dobra, nie przeszkadzam- nie chciałam
mu się narzucać zbędnym gadaniem.
-Nie no chodź, siadaj.- poklepał
miejsce obok siebie.
-Widzę, że jesteś zajęty jakimiś
ważnymi rzeczami. - miałam wielką ochotę dociąć mu- oglądanie
pornoli wymaga skupienia.- przez mój niewyparzony język wyrwało mi
się. Chłopak spojrzał na mnie, przejął inicjatywę docinek.
-Możesz się przyłączyć.- przesunął
się, by zrobić mi jeszcze więcej miejsca.
-Wiesz, wolę to robić w samotności.-
weszłam do pokoju i już miałam zamykać drzwi balkonu, gdy
usłyszałam Max'a.
-No nie wiem, czy z tymi bandażami
sobie poradzisz!
-Pieprz się!
-Z miłą chęcią.- sama nie
wiedziałam czemu tak się zachowuję. Przecież to on wtedy na
imprezie chciał mnie pocałować. Czułam jakąś wewnętrzną
potrzebę kłótni właśnie z nim. Położyłam się spać. Sama nie
wiem, kiedy zasnęłam. W nocy słyszałam najmniejszy szmer. Ktoś
chodził po korytarzu, ktoś rozmawiał przez telefon, jeszcze ktoś
brał prysznic. Noc tętniąca życiem. A ja? Ja tylko z zamkniętymi
oczami usiłowałam odnaleźć się w tej sytuacji.
bardzo fajny rozdział
OdpowiedzUsuńprzepraszam ze wczesniej nie odwiedzałam
twojego bloga ale mam duzo nauki
zycze weny i czekam na nexta ;)
hahaha ;D baaardzo mi się podoba ;D oglądanie pornoli wymaga skupienia ;D 'pieprz się' 'z miłą chęcią' ;D Boże to jest swietne ;D serioo ;D ojjjj podoba mi się baaaaarrrrrdzooooo ;D ja tu zostajęęę <3
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie : http://likeasweets.blogspot.com/ ;D