Siv opowiedział mi o tym, że
spodobała mu się Amy, ale nie wiedział czy ona jest wolna czy też
nie. Powiedziałam mu, że musi się trochę postarać, aby ją
zdobyć. Zaznaczyłam mu tylko, że ma u niej szanse, ale nie
wspominałam o tym, że Amy praktycznie świata poza nim nie widzi,
czuł by się zbyt pewnie i być może, odpuściłby. Ponownie
zatopiłam się w cechach idealnej reklamy, jej celów i planu
tworzenia dla poszczególnych dziedzin. Zanim się obejrzałam
nastała 16 godzina. Nie żałowałam tego dnia, bo przynajmniej
miałam satysfakcję, że zrobiłam coś naprawdę pożytecznego.
Zeszłam do kuchni, bo jakby nie patrzeć, wiedza wymaga dużo
energii. Zrobiłam sobie kilka kanapek i nalałam szklankę soku
pomarańczowego. W domu panowała cisza, tak głęboka cisza, że
wydawało się to zupełnie niemożliwe. Z tego co mi było wiadomo,
chłopaki pojechali na próbę i do studia. Mieli wrócić dopiero
wieczorem. Zadzwoniłam do firmy zapytać jak idą im prace beze
mnie. Okres letni to prawdziwa uczta dla konsultantów, dlatego
obawiałam się tego, jak poradzą sobie. Jak się okazało „nie
taki diabeł straszny, jak go malują”. Stwierdziłam, że mogę
odpuścić nadzorowania ich wszystkich. Byłam im raczej potrzebna w
kwestiach funkcjonowania całej firmy, a nie kontrolowania ich czy
wykonują swoje zadania sumiennie. Uniosło mnie to troche na duchu,
widocznie wystarczająco dużo im płacę.
Nawet nie wiem, kiedy chłopcy wrócili.
Siedziałam na tarasie z książką i w wielkim skupieniu zagłębiałam
się w fabule. Noc była ciepła i cicha jak na obrzeża centrum.
-Ciekawa?- nawet nie zauważyłam, gdy
na balkon wszedł Max. Nie miałam ochoty docinać mu. Sama nawet nie
wiem skąd wzięła się ta zawziętość między nami, ale może to
wynika z naszych charakterów? Sama nie wiem.
-Bardzo ciekawa.- zerknęłam na
chłopaka, który usadowił się okrakiem na moim leżaku. - Coś się
stało?- jego mina była dziwna, chciał mi coś powiedzieć, ale
nie chciał? Nie mógł?
-Tak sobie myślę, jak to możliwe, że
taka mądra dziewczyna jak ty, trafiła na takie gnoja jak Marc?-
chłopak zabrał mi książkę i zaczął czytać pierwszy rozdział.
-Skąd to pytanie?- zdezorientował
mnie, najpierw był moim wrogiem, a teraz przechodzi na linię
przyjaciela, wydało mi się to trochę dziwne.
-Potraktował cię jak psa, a ty masz
wątpliwości czy słusznie, że policja go zatrzymała.- nie wiem
skąd on o tym wszystkim wiedział. Nie mówiłam mu nigdy o tym, że
miałam wątpliwości, że wolałam zdechnąć na podłodze niż
zadzwonić po pogotowie.
-Wiesz, teraz zrozumiałam, że on nie
był człowiekiem, a na pewno on nie traktował mnie jak człowieka.
Przywłaszczył mnie sobie, robił ze mną to, na co tylko miał
ochotę. Ale to już jest nie ważne. Teraz jestem w 100% pewna, że
słusznie siedzi w areszcie. Co ci chodzi po głowie?- nie wiedziałam
czy on czyta tą książkę czy mnie słucha. Czy może zaraz puści
jakiś ironiczny tekst, a ja tylko się przed nim zbłaźnię. Mulat
wstał i skierował się do swojego pokoju.
-Pożyczę- pomachał mi książką i
zniknął za drzwiami. Siedziałam tak jeszcze chwilę nie rozumiejąc
tego wszystkiego. Przypomniałam sobie ten czas, gdy z Marc'iem
byliśmy szczęśliwi. Nie wiem czy było to szczere uczucie, ale
przynajmniej ja wiedziałam i czułam się bezpieczna. Po policzku
spłynęło mi kilka łez. „Nie płacz, głupia. On nie jest tego
wart.”-powiedziałam do siebie w duchu. Tak łatwo jest kogoś
pocieszać, dawać rady, a w rzeczywistości samemu nie umie sobie
człowiek pomóc. Położyłam się do łóżka. Jeszcze kilka minut
wsłuchiwałam się w cykanie zegarka. Zasnęłam.
Następnego dnia pojechałam do lekarza
na badania kontrolne. Okazało się, że wszystko jest już w
porządku. Po wizycie pojechałam do centrum handlowego po zakupy, bo
lodówka w domu świeciła pustkami. Wieczorem mieliśmy iść do
klubu. Już od kolacji wszyscy szykowali się do wyjścia. Suszarki
poszły w ruch, po domu roznosił się zapach perfum, żeli, pianek i
lakierów. Właśnie układałam swoją niesforną grzywkę, gdy do
pokoju weszła Amy.
-Ale będzie impreza!- zaczęła
tańczyć i wywijać po pokoju. Promieniała z radości, nie wiem czy
dlatego, że idzie na potańcówkę, czy dlatego, ze idzie na
potańcówkę z Siv'em.
-Oj tak.- westchnęłam spryskując
fryzurę lakierem.
-Bosko wyglądasz! Odżywasz
dziewczyno. Nareszcie nasza szalona Claudia powróciła!- miałam na
sobie obcisłą sukienkę z dużym dekoltem na plecach. Strój był w
kolorze platynowym ze złotymi wstawkami. Do tego założyłam
szpilki na platformach i wzięłam małą kopertówkę. Spojrzałam w
lustro. Tak, kiedyś umiałam się bawić, podrywać i flirtować z
chłopakami. Skończyło się to, gdy byłam z Marc'iem. Nie
wychodziliśmy za wiele, jedynie na służbowe bankiety, które były
bardzo wystawne i pompatyczne. Amy zeszła już na dół. Jeszcze
przez chwilę poprawiałam włosy i udałam się w stronę wyjścia.
Okazało się, że wszyscy czekają tylko na mnie. Tom podał mi rękę
i wsiedliśmy do taksówek.
W klubie było dużo osób. Mieliśmy
zarezerwowany boks dla siebie. Zaczęliśmy od aperatifu. Na
rozgrzewkę kieliszek czystej wódki i można było zacząć zabawę.
Chłopaki na początku rozglądali się czy są w miarę bezpieczni,
czy nie ma paparazzi, ale stwierdzili, że mogą się zabawić. Ja z
Amy od razu pobiegłyśmy na parkiet. Tańczyłyśmy jak za starych,
dobrych czasów.
-Wysoki blondyn w koszuli, w kratkę za
tobą przy barze.- Amy wykrzyczała mi do ucha. Dyskretnie spojrzałam
na owego towarzysza. Faktycznie, zerkał na nas.
-Bierz go!- Amy krzyknęła do mnie.
Uśmiechnęłam się do niej porozumiewawczo. Na horyzoncie pojawił
się Siv'a, który z pewnością szukał swojej ukochanej. Zaraz
porwał Am, a ja zostałam sama. Przyłączyłam się do jakiegoś
kółka dziewczyn. Nagle ktoś złapał mnie za rękę. Po chwili
byłam już przyciśnięta do ściany przez tajemniczego blondyna.
Przez chwilę staliśmy tak w milczeniu. Patrzył się na mnie swoimi
zielonymi oczami. Poczułam ucisk w brzuchu, to chyba te piep..one
motylki, a o których mówiła Amy.
-Chris- wyciągnął rękę jak
kulturalny człowiek. Szczerze to spodziewałam się, że rzuci się
na mnie i zacznie całować, ale nie, on wydawał się być zupełnie
oderwany od rzeczywistości.
-Claudia- uśmiechnęłam się zalotnie
i uścisnęłam jego dłoń. Chłopak objął mnie w pasie i
wyciągnął z powrotem na parkiet. Już od dłuższej chwili leciała
wolna piosenka. To był właśnie ten moment, gdy większość ludzi
opada już z sił i udaje się do stolików, aby posilić się
przekąskami i napojami. Wtedy parkiet pustoszeje, zostało tylko
kilkanaście par i kilka osób, które już dawno „odleciały”.
Byliśmy tak blisko siebie, że czułam … jego telefon w kieszeni.
Tak, tak, uśmiechnęłam się pod nosem. Mogłabym wam przysiąc, że
tak właśnie, kiedyś kończyły się wszystkie moje imprezy. Jak
nie z facetem na boku, to w łóżku, albo następnego dnia w torebce
miałam pełno serwetek i rachunków z numerami telefonów. Chris
wydał mi się trochę inny, niż na „jedną noc”. Być może to
po prostu zwykłe zauroczenie, tak, to z pewnością dlatego, że był
przystojny, wysportowany z zalotnym uśmiechem i pięknymi oczami. Po
kilku minutach rozkręciliśmy się. Tańczyliśmy do upadłego. Od
dawna się tak nie bawiłam. Koło 2 postanowiliśmy zmienić lokal.
Przypomniałam sobie o torebce i pobiegłam po nią do stolika.
Siedział tam Tom, Max, Siva i Amy. Dziewczyna leżała u chłopaka
na kolanach i karmiła go paluszkami.
-O Claudia!- przyjaciółka zerwała
się na równe nogi.- Kto to, no opowiadaj!- dziewczyna siedziała
napalona na moją relację.
-Opowiem ci jak wrócę, zmieniam
lokal!- krzyknęłam, wzięłam torebkę i udałam się do wyjścia.
-A my?!- Tom wstał i skierował się w
moją stronę.
-A to ja już nie wiem.- wzruszyłam
ramionami i wyszłam. Przy wyjściu czekał na mnie blondyn.
-To gdzie teraz?- szliśmy powoli
chodnikiem wzdłuż różnych barów i knajpek. Zewsząd dobiegała
muzyka, rozmowy i śmiech. Co chwilę gdzieś słychać było
tłuczące się butelki.
-Sama nie wiem, tutaj za rogiem jest
niezły klub.- wskazałam palcem skręt w prawo. Owszem, rozświetlone
wejście przykuwało wzrok, jednak przed nim był cały tłum ludzi,
którzy wciąż chcieli się dostać do środka.
-Chodźmy na promenadę i już.-
chłopak pociągnął mnie w stronę głównej ulicy. Nogi odpadały
mi już od szpilek. Zdecydowałam je ściągnąć i iść na boso.
Przez długi czas szliśmy w milczeniu przyglądając się
rozświetlonym witrynom sklepowym. Po chwili zerwał się leciutki
wiatr, który oznajmiał nam, że dochodzimy do rzeki. Zrobiło się
od razu chłodniej. Szliśmy w kierunku Big Ben'a. Zatrzymaliśmy się
w połowie mostu. Chłopak pogłaskał mój policzek. Przymknęłam
oczy. Nogi zaczęły mi drżeć, nie dlatego, że ten facet mi się
podobał, był bardzo szarmancki, ale ze strachu. Byłam z kimś
zupełnie obcym, gdzieś. Jeszcze kilka dni temu ten policzek, który
teraz delikatnie głaszcze ten przystojniak, był czerwony od bólu i
spływała po nim strużka krwi. Siniaków nie było już widać, bo
w większości udało się je zakryć podkładem. Poczułam jak
delikatnie całuje kąciki moich ust. Chłopak z każdą chwilą
stawał się co raz bardziej pożądany przeze mnie. Chciałam więcej
i dłużej. Przerywał pocałunek przyglądając mi się.
-Chyba ...- zaczął. Nie, nie
chciałam, by mówił, że się we mnie zakochał. Te słowa
zobowiązują, a ja nie chcę zobowiązań dopóki nie będę pewna,
że to facet, z którym spędzę więcej niż jeden wieczór.
Przyłożyłam swój palce wskazujący do jego ust.
-Ciii...- wyszeptałam i wtuliłam się
w jego silne ramiona. Znów mogłam się poczuć bezpiecznie. Sama z
siebie zaśmiałam się w duchu. „Jaka ty jesteś naiwna, chłopak
chce cię tylko zaciągnąć do łóżka, a ty sobie wyobrażasz nie
wiadomo co.” Tak, to racja, ale cóż. Nie każdą noc spędza się
na moście w objęciach przystojnego blondyna. Na horyzoncie widać
było Słońce, które budziło się do życia. Mgła zaczęła
opadać. Wszystko wydawało się, że budzi się wyspane i teraz w
porannych promykach wyciąga się, nabierając sił do następnego
dnia. Zadzwoniliśmy po taksówkę. Odwiózł mnie pod sam dom.
-Spotkamy się jeszcze?- chłopak
przytrzymał moją dłoń, gdy chciałam wysiąść z samochodu.
-Może o 14 w galerii „CJ” i
pójdziemy na obiad, hm?
-Do zobaczenia.- chłopak pocałował
mnie w policzek. Jeszcze przez dłuższą chwilę stałam i patrzyłam
na samochód, dopóki nie zniknął za zakrętem. Weszłam po cichu
do domu. Zbliżała się 6. Od razu pobiegłam do pokoju i położyłam
się do łóżka, by chociaż zdrzemnąć się na chwilę.
-Claudia, Claudia!- Amy stała i
szturchała mnie. Ściągnęła ze mnie kołdrę i zabrała poduszki.
-No weeeeś się nooo...- wymamrotałam.
-Opowiadaj, no mów!- usadowiła mnie
na łóżku, a ja z pochyloną głową jeszcze spałam. Wzięłam
telefon i zobaczyłam, że jest 7.15. Dziewczyna siedziała przede
mną i czekała. Gdy tylko na nią spojrzałam od razu wiedziałam,
że jej noc z Siv'ą była udana.
-Widzę, że się wyjeździłaś w
nocy.- spojrzałam na nią z głupim uśmieszkiem. Dostałam po
głowie.
-A żebyś wiedziała, ale mniejsza o
mnie, co to za przystojniak!?
-Niesamowity...- westchnęłam
zaczesując włosy.
-Nie no nic się od ciebie nie dowiem
no! Sex był? - pokiwałam przecząco głową- Namiętne pocałunki
były?- tym razem potwierdziłam- Spacer był?- uśmiechnęłam się
porozumiewawczo- Trzymaliście się za ręce?- znowu na tak-spotkacie
się jeszcze?- znów pokiwałam twierdząco głową.-jak to randka
bez ostrego sex'u?!- dziewczyna oburzyła się.
-Było cudownie!- rozmarzona
przypomniałam sobie ten moment, gdy wbijał te swoje niewinne oczka
w moje.
__________________________________________
Dziękuję za komentarze, oglądalność i obserwatorów. Motywujecie mnie! Powstaje już 12 rozdział. Więc im więcej komentarzy tym szybciej będę dodawała kolejne części.
Powiem w wielkim skrócie, że Claudia pozna prawdę swojego pochodzenia. Skomplikuje się jej życie zawodowe i prywatne w sferze uczuciowej. Będzie się działo!
Więc komentujcie, co ewentualnie mam poprawić, a ja pisze dalej!
REWELACJA!! ♥ :D Bardzo mi się podoba :D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny ;]
Weny :)
Czekam na next :-) nic nie zmieniaj wszystko mi się podoba :-) zapraszam do siebie dodałam dziś nowy rozdział :-)
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny
jak kiedys napiszesz książkę to daj znać chętnie przeczytam
weeny ;)
Super rozdział ;)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że nie komentuję ale zapominam lub mam mało czasu ;<
Ale czytam wszystko ;>
Czekam na next ;D
Naprawdę dobry rozdział;p
OdpowiedzUsuń