Witam Was na moim blogu
- niegdyś - story-the-wanted.blogspot.com !
W archiwum znajdziecie opowiadanie o The Wanted (rozdziały 1-59).
Zapraszam do czytania i komentowania!
Claudia Xyz

wtorek, 19 listopada 2013

58

To już ten dzień. Wielki Dzień. Najważniejszy. Od samego rana siedziałam w towarzystwie wizażystki i fryzjera. Dokładnie o 9 do domu przyjechały suknie i pozostała część garderoby. Nikt nie miał prawa wstępu do mojego pokoju oprócz mamy. Przygotowaniom nie było końca. Włosy, makijaż... to wszystko trwało wiele, niezliczonych godzin. Goście już dwie godziny przed ceremonią udali się do kościoła, a w domu zapanowała błoga cisza. Punktualnie o 13 miałam już na sobie wymarzoną suknię. Stanęłam przed wielkim lustrem i spojrzałam na swoje odbicie. Mama i tata weszli do pokoju.
-Wspaniale! -mama wykrzyknęła i podała mi bukiet oleandrów. Wciąż spoglądałam na delikatny gorset
obszyty ręcznie robioną koronką, zdobioną delikatnymi kamieniami Svarowskiego, połączony z suknią, która była w kształcie litery A. U dołu widniała koronka jak i na kilkumetrowym trenie. Włosy miałam gładko zaczesane na bok, delikatny makijaż oraz subtelne kolczyki i bransoletka z niebieskimi oczkami. W bucie czułam wsadzony banknot na szczęście, a na nodze miałam cudowną podwiązkę. Spojrzałam na mamę, która promieniała ze szczęścia, a potem na tatę. On stał oparty o futrynę drzwi i smutnym wzrokiem spoglądał na mnie.
-Nie podoba ci się? -spojrzałam na niego.
-Jest fantastycznie. -powiedział to cicho i niewyraźnie.
-Tata po prostu nie może pogodzić się z tym, że jego córeczka będzie teraz miała ważniejszego mężczyznę u boku niż on. -mama poklepała tatę po ramieniu, a ten wysilił się na uśmiech.
-No, wystarczy tych sentymentów! Zbierajmy się, już czas. -ojciec poprawił spinki przy mankietach i udał się na dół. Z pomocą Math'a bezpiecznie zeszłam na dół. On również otarł kilka łez, jednak jak przystało na szefa ochrony, nie rozkleił się. Za to tylko Han miała cały fartuszek mokry od łez. Przytuliła mnie mocno, jakby już nigdy miała mnie nie zobaczyć i nie ugotować dla mnie ulubionej potrawy. Limuzyna już czekała przed domem. Droga do kościoła dłużyła się jak nigdy. Jakby to był dla mnie ostatni czas na przemyślenie wszystkiego i upewnienie się w tym, że chcę wyjść za Max'a, jednak ja nie miałam nawet przez chwilę wątpliwości, byłam pewna tego, że chcę tego ślubu. W końcu zobaczyłam w oddali krzyż na jednej z wieży kościelnej. Serce zaczęło mi mocniej bić. Wszyscy goście byli już w środku, drzwi były zamknięte, tylko dwóch ochroniarzy wyczekiwało na mnie i rodziców. Cała roztrzęsiona wysiadłam z samochodu i weszłam po schodach tuż przed wielkie drzwi katedry. Mama poprawiła mój tren i ze łzami w oczach uściskała mnie i weszła do środka. Mieliśmy jeszcze parę minut. Tata też był widocznie zestresowany faktem, że poprowadzi mnie do ołtarza, ale od zawsze było to moim marzeniem, nie miał wyjścia.
-To, co teraz Ci powiem zapamiętamy oboje do końca życia... -tata spojrzał na mnie. -Dlatego wiedz, że jeżeli kiedykolwiek będziesz miała jakiś problem lub on coś ci zrobi to miej tą świadomość, że zawsze stanę po twojej stronie. Masz we mnie wsparcie, pamiętaj o tym. -ucałował mnie w policzek jak przed laty, gdy mówił mi „Dobranoc” tuż przed tym, gdy gasił światło w moim pokoju.
-Dziękuję Ci...- w tym momencie rozległ się dźwięk organów, a ochroniarze złapali za klamki drewnianych drzwi. Wzięłam tatę pod rękę i zastygliśmy na chwilę. Drzwi zostały otworzone, setki ludzi patrzyło tylko na nas. Max stał odwrócony tyłem, tak nakazywała tradycja, nie mógł obejrzeć się, za to Tom coś szepnął mu do ucha. Idąc wprost do ołtarza mijałam wielu znajomych i bliskich mi ludzi. Uśmiech sam rysował się na mojej twarzy. Wreszcie stanęłam u boku Max'a, ten spojrzał na mnie i od razu uścisnął moją dłoń. Czas zaczął lecieć jak szalony. Pierwsze TAK i kolejne, nagle Xavier podał obrączki i po chwili już były na naszych palcach. Jeszcze kilka sekund i już opuszczaliśmy katedrę. Kilkanaście dzwonów ogłosiły całej okolicy fakt iż już jesteśmy małżeństwem. Wsiedliśmy do limuzyny i dopiero wtedy zdałam sobie sprawę z tego wszystkiego.
-Cludia George moja żona. -Max pocałował mnie.
-Maximillian Alberto George, mój mężulek. -uśmiechnęłam się pod nosem. -Alberto... -powtórzyłam po cichu.
-To po dziadku! -spojrzał na mnie. Wybuchnęłam śmiechem. Emocje wciąż sięgały zenitu. Po przyjeździe do restauracji, udaliśmy się do pokoju, bym zmieniła suknię. Druga przygotowana na wieczór, miała szerokie ramiączka z niewielkim dekoltem w greckim stylu. Była do ziemi, jednak zwiewna i delikatna. Udaliśmy się na salę, gdzie wszyscy goście już zajęli miejsca. Rozpoczęła się zabawa do białego rana! Nie było minuty, by parkiet był pusty, wciąż ktoś wznosił kolejne toasty, ktoś prowadził w tańcu, inni śpiewali weselne piosenki i tak o to wyglądało wesele. Przemykaliśmy pomiędzy stołami, zagadywaliśmy do gości i doglądaliśmy, by wszyscy świetnie się bawili. Tego dnia nie zabrakło najważniejszych osób. Rodzice, przyjaciele, nikt więcej nie był mi potrzebny. W tym gronie świetnie się bawiliśmy! Na oczepinach bukiet złapała stara ciotka Meddy, która przez całe wesele ugania się za Tom'em, by ten z nią zatańczył, jednak gdy złapała bukiet, stwierdziła, że Tom jest jej przeznaczony i to "musi być miłość". Mimo wszystko było fantastycznie, wszystko udało się tak, jak zaplanowaliśmy. Ostatni goście opuścili salę tuż przed 7 rano.
-Chyba się zbieramy...-powiedziałam do Max'a, który przysypiał na krześle.
-Yhy... wiesz co... noc poślubna, kto, by pomyślał, jest 7 rano, a ja nie mam siły palcem ruszyć.
-Odbijemy sobie tę noc innym razem. -ściągnęłam buty i oboje powlekliśmy się do pokoju na górze. Nie było większych ceregieli. Max wyswobodził mnie z sukni, on sam ze smokingu i padliśmy na łóżko, zasypiając po kilku sekundach. Koło 13 obudziła nas wizażystka, która przyszła uczesać mnie na drugi dzień naszej imprezy. Kilka litrów kawy postawiło nas na nogi. Kolejna noc wcale nie była krótsza... nocy poślubnej też nie było...
_____________________
Piszę już drugie opowiadanie, a raczej dwa, wciąż nie mogę się zdecydować, które ma ujrzeć światło dzienne, jednak bohaterowie to już zupełnie inne postacie. Postaram się jak najszybciej pozbierać i stworzyć nową stronę, czekajcie na wiadomości, a tym czasem powoli zbliżamy się do końca ... 
Ah, właśnie się zorientowałam, że dwa dni temu była "rocznica" tego bloga! Cały rok z Wami!
Tak sobie myślę, że nowe opo będę pisała na tym blogu... ewentualnie zmienię wygląd i nazwę na bardziej neutralną... co myślicie ?

4 komentarze:

  1. tylko nie koniec ;c
    ten rozdzial i cale opowiadanie sa najlepsze z najlepszych, szkoda bedzie nie czekac na nowa notke...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. postaram się, aby kolejne opowiadanie było równie ciekawe, mimo że bez chłopaków z TW ;)

      Usuń
  2. szkoda że to koniec naprawdę:( no ale kolejne opowiadania na pewno bd równie genialne jak te więc dalej bd czytać:D

    OdpowiedzUsuń
  3. uwielbiam i szkoda że koniec a cały opis ślubu krótki ale fajny i błagam postaraj się o szybki rozdział proszę ja błagam

    OdpowiedzUsuń