Witam Was na moim blogu
- niegdyś - story-the-wanted.blogspot.com !
W archiwum znajdziecie opowiadanie o The Wanted (rozdziały 1-59).
Zapraszam do czytania i komentowania!
Claudia Xyz

niedziela, 18 listopada 2012

2


Z tabletem w ręku niemalże biegłam do centrum handlowego, gdzie miałam spotkać chłopaków z zespołu. Ciągle odbierałam telefony z firmy, bo w ciąż pojawiały się nowe problemy z organizacją premiery. Tuż przed wejściem zobaczyłam piątkę mężczyzn, którzy rozdawali autografy, jak można się było domyśleć, swoim fankom.
-No dobra, koniec tego zbiegowiska!-krzyknęłam na rozwrzeszczane dziewczyny, które chciały jeszcze „jedno” zdjęcie. Chłopcy spojrzeli na mnie z niedowierzaniem, że nie jestem dla nich milutka jak wszyscy. Fanki w mgnieniu oka rozeszły się patrząc na mnie jak na najgorszego człowieka pod słońcem. -Bez niepotrzebnego owijania, idziemy szukać Wam jakiś strojów na sobotnią imprezę. Jesteśmy już spóźnieni do Jacobs'a, więc nogi za pas i idziemy!- wysunęłam się na prowadzenie tej „wycieczki”.
-Co to za laska, matko jedyna.- słyszałam szepty chłopaków. Byłam wściekła, bo jeden z najlepszych projektantów specjalnie dla mnie odwołał kilka swoich spotkań, by móc okiełznać tą piątkę, a my się na dodatek spóźniamy! Wreszcie weszliśmy do butiku. Jacobs już siedział przy stoliku pijąc małą latte.
-Przepraszam za spóźnienie. Wybacz, ale taki szalony dzisiaj mam dzień.- przywitałam się z brunetem całusem w policzek.
-To nasi modele?- mężczyzna spojrzał na zdezorientowanych chłopaków znad swoich dużych, czarnych okularów.
-Musisz ich jakoś ubrać na premierę nowej płyty.- upadłam na fotel i zatopiłam się w miękkim materiale, którym był obszyty.
-Zapraszam panowie do przymierzalni.- przez 4 godziny stroili się w jakieś ciuszki, od kolorów i wzorów mieniło mi się w oczach. Nie mogliśmy się na nic zdecydować. Garnitury były fajne, ale podobały nam się zwykłe jeansy, niczego sobie były marynarki, ale świetnie wyglądały turkusowe koszule. W końcu stanęło na srebrnych garniturach, białych koszulach i butach typu sportowego. Jeszcze kilka małych detali i chłopcy wyglądali jak z okładki.
-No dobra, teraz jestem wam winna małe przeprosiny – gdy wyszliśmy ze sklepu stanęłam przed chłopakami. Oni otworzyli oczy szeroko ze zdumienia.
-Przeprosiny?- jeden z nich, nawet nie wiedziałam kto, jak ma na imię, zapytał.
-Ten pośpiech, ale to nie moja wina. Londyn to miasto korków i tutaj doba nie ma na pewno 24 godzin!- uśmiechnęłam się.
-To może zacznijmy od nowa- wysoki, wysportowany chłopak wyciągnął do mnie rękę- Max. A to Nathan, Siva, Jay i Tom.
-Claudia, chodźcie, zjedzmy coś dobrego- udaliśmy się do chińskiej restauracji na parterze galerii.
Śmialiśmy się i gadaliśmy bez opamiętania. Wyglądało to, jakbyśmy byli paczką znajomych ze szkoły. Nagle w restauracji pojawił się Marc.
-Cześć- chłopak położył swoją dłoń na moim ramieniu.
-O hej! Co ty tu robisz?- wstałam i pocałowałam go.- To jest mój chłopak, Marc, Marc to The Wanted.- wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
-Widzę, że chyba muszę być zazdrosny, ty jedna w takim towarzystwie.- chłopak objął mnie w pasie, jakby chciał pokazać, że jestem jego, a oni mogą wyłącznie na mnie popatrzeć.
-Daj spokój.- uderzyłam go po ramieniu.- Przysiądziesz się?
-Mam tu zaraz spotkanie z inwestorem, zobaczymy się w domu.-Marc udał się do drugiej części sali.
-Długo się znacie?- chłopaki zaraz zaczęli wypytywać.
-Od 3 lat jesteśmy ze sobą. Nie ważne, jutro spotykamy się u mnie w firmie i pojedziemy oglądać lokale, ok'ej? Pasuje wam o 8.30?- wstałam i zaczęłam zbierać swoje rzeczy.
-O 8.30?! -Tom zerwał się na równe nogi- to przecież będziemy musieli pójść spać o 22, żeby wstać o 6, żeby jeszcze zjeść śniadanie to o 5.40 i jeszcze... może o 9.30?- brunet patrzył na swoich kolegów, ale oni wiedzieli, że ze mną tak łatwo nie będzie.
-O 9 chcę was widzieć!- krzyknęłam wychodząc z restauracji. Pojechałam do domu. Byłam tak zmęczona, że zasnęłam w ubraniu na kanapie.
Obudziłam się o 6 w łóżku. Miałam na sobie tylko bieliznę i wczorajszą koszulkę. Obok mnie spał Marc. Po cichu wstałam i poszłam wziąć prysznic. Właśnie kończyłam układać włosy, gdy do łazienki wparował Marc.
-Czy ty wiesz, która jest godzina?!- chłopak był bardzo zdenerwowany.
-Godzina 6 minut 45 i 34 sekundy o 35 sekund- spojrzałam najpierw na zegarek, potem na niego.
-Dziewczyno, przystopuj! Ciągle gdzieś biegniesz, mijamy się w drzwiach, a to w jakiś knajpach spotykamy się na 3 minuty! Tak nie da się żyć! Kiedy my zjedliśmy wspólnie kolację?
-O co ci chodzi? Przecież u nas było tak zawsze. Ty, wielki pan deweloper latasz na te swoje budowy, a ja biegam za swoją firmą. Nic na to nie poradzę. - wymachiwałam mu szczotką przed nosem. Nie rozumiałam jego uniesienia. U nas zawsze było tak, że spotykaliśmy się tylko w nocy, w łóżku. Czasami zdarzyły się nam wspólne popołudnia. Nigdy to mu nie przeszkadzało, nigdy.
-Po prostu powiedz, że nie chcesz ze mną być, no powiedz to!- wściekłam się. Przez przypadek strąciłam okrągłe lustereczko z komody. Rozbiło się na tysiące małych kawałeczków. W pośpiechu zabrałam torbę i kluczki od auta, i z trzaskiem drzwi opuściłam mieszkanie.

-Witam Państwa, Claudia czeka już na Was- Natsha wskazała duże drzwi do mojego gabinetu boysbend'owi.
-Jak ty się tutaj urządziłaś!- Jay rozglądał się po pokoju. Faktycznie, moje biuro było wyjątkowe. Dwie potężne ściany były przeszklone, a za nimi rozpościerał się widok na centrum Londynu. Tuż przy oknie stało duże biurko, wzdłuż jednej ze ścian poustawiane były szafki, a po drugiej stronie stała kanapa, dwa fotele, stolik i mały barek.
Przez cały ten dzień obejrzeliśmy chyba około 10 sal. W końcu zdecydowaliśmy, że impreza odbędzie się w klubie P3. Kosztowało mnie to długiego przekonywania właściciela, aby odwołał jakąś inną potańcówkę tego dnia. Na całe moje szczęście udało się go przekabacić na właściwą stronę. Rozstałam się z chłopakami późnym popołudniem. Wiedziałam już, że ta impreza się odbędzie. Brakowało nam tylko kilku małych szczegółów.
W domu byłam na 20. Cały dzień nie miałam czasu nawet pomyśleć o porannej kłótni z Marc'iem. Nie chciałam dalszej konfrontacji, więc postanowiłam, że od razu udam się do łóżka. Tak jak przewidywałam, Marc był już w domu. Siedział przed laptopem ze stertą papierów. Nawet na mnie nie spojrzał, gdy weszłam do domu. Rzuciłam mu tylko krótkie „cześć” i zniknęłam za drzwiami sypialni. Właśnie przebierałam się w piżamę, gdy ten wparował do pokoju.
-Tylko tyle masz mi do powiedzenia?
-Marc daj spokój. Padam na twarz, jutro mam jeszcze tyle załatwień.
-Ty masz zawsze ważniejsze sprawy ode mnie, od nas!
-Nie mów tak. Widzisz dostałam zlecenie na premierę tego zespołu co widziałeś ich w restauracji, jeszcze jedna młoda para chce za wszelką cenę żebym zajęła się ich ślubem.- bez żadnych emocji mówiłam, chciałam pokazać chłopakowi, że to nie jest najlepszy moment na kłótnię.
-A co z naszym ślubem?! Co z nami?! Kiedy wreszcie przyjmiesz zlecenie na nasze życie?! - chłopak zabrał kluczyki od auta i zatrzaskując drzwi wyszedł z domu. Nie miałam siły ani żeby płakać, ani za nim biec. Nie tym razem.

Premiera zbliżała się wielki krokami, wszystko było już dopięte na ostatni guzik. Wszyscy nie mogli doczekać się soboty i potańcówki. Marc nie wrócił do domu od tamtej kłótni, wiem, że był w mieszkaniu, gdy ja byłam w pracy. Nie wracał na noc. Pierwszy raz od 3 lat musiałam spać sama. Nie, nie spałam, płakałam. Tylko i wyłącznie przez egoizm. Przez te dni zatracałam się w pracy, uciekałam myślami do tego czy krewetki będą świeże, czy chłopaki nie zapomną o krawatach. To dawało mi chwilową ulgę, wolałam siedzieć z nimi i uśmiechać się, niż zamartwiać się nad własnym życiem.  

4 komentarze:

  1. fajne opowiadanie
    podoba mi się twój styl pisania tego opowiadania :D
    czekam na kolejny rozdział
    zycze weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. oo lubię too :) dodawaj kolejny :P

    OdpowiedzUsuń
  3. SUPPPEEER!!!! Juz nie moge doczekać sie nexta!!!
    Szybciutko go pisz bo nam mało czasu zostało!!!
    Bo...bo...bo przecie niedługo koniec świata ;(
    Szkoda ;(
    Ale to przeie nie nasza wina ;)
    Weny!!!

    PS:Masz fejsa??? Jak tak to daj mi linka to cie zaprosze ;)

    OdpowiedzUsuń