Walizki, walizeczki, plecaczki,
torebeczki... cała sterta bagaży leżała koło drzwi i ciągle się
powiększała. Cały dzień pakowaliśmy się. Wszyscy siedzieli w
pokojach i byli zajęci sobą. Wieczorem pojechałam do centrum, bo
musiałam kupić sobie kilka drobiazgów. Koło 22 poszłam spać,
słyszałam jak jeszcze chłopaki zrzucali torby na dół i biegali
po domu w poszukiwaniu ubrań.
Rano nie było czasu, by zjeść
śniadanie. Punktualnie o 6 pod dom podjechały dwa auta. W jednym
miały jechać niemalże same bagaże oraz Eric i kilka osób
(organizatorzy). W drugim ja, Amy i chłopaki. W pół godziny
załadowaliśmy się do aut. Pierwszy występ miał się odbyć w
Birmingham na północny zachód od Londynu. Całe dwie godziny drogi
do pokonania.
Dojechaliśmy w umówione miejsce.
-Zakładać to!- rzuciłam chłopakom
identyfikatory. Udaliśmy się do garderoby. Ja i Eric siedzieliśmy
na kanapie, a chłopaki przygotowywali się do występu.
-Ruszać tyłki! Zaraz przyjdą
dzieciaki!- wrzasnęłam na chłopaków, którzy zamiast skupić się
na szybkim ubieraniu i czesaniu, biegali z kamerką. Nim skończyłam
to mówić do namiotu weszło około 10 dzieciaków. Była to akcja
charytatywna, część pieniędzy ze sprzedaży biletów miała
właśnie pójść na wyremontowanie oddziału szpitalnego, w którym
przebywały owe dzieci. Na początku maluszki były nieco
wystraszone.
-Zrobimy konkurs, hmm?- spojrzałam na
dzieci. Wszystkie uśmiechnęły się.- Wiecie co zrobimy? - zebrałam
je w krąg i wytłumaczyłam. Na całe nieszczęście ze wszystkich
chłopaków tylko Max jeszcze się nie przebrał. Wręczyłam
dzieciom po kilka truskawek.
-No to... start!- wrzasnęłam, a
maluchy zaczęły rzucać w Max'a. Ten zaczął uciekać po całym
pomieszczeniu. Wrzeszczał coś w stylu „dorwę was małe bestie”,
ale szczerze powiedziawszy nie miał szans. Jedna z dziewczynek nie
trafiła w niego ani razu. Spojrzałam na jej smutną twarzyczkę,
obracała w małych paluszkach ostatnią truskawkę.
-Max! Stań tu!- wskazałam mu środek
pokoju. - chłopak z plamami na koszulce stanął w wyznaczonym
miejscu.
-Rzucaj.- pchnęłam dziewczynkę do
przodu. Ta zamachnęła się i... owoc rozbryzgł się na twarzy
Max'a. Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. To była piękna chwila, oj
tak. W końcu wszyscy się pozbierali i udaliśmy się pod scenę.
Chłopaki coś tam sobie podśpiewywali. W końcu wybiegli na scenę
i się zaczęło. Rozległ się pisk dziewczyn, gdy tylko chłopcy
pojawili się na scenie. Godzinny koncert minął jak 5 minut.
Chłopaki od razu poszli do garderoby, by czegoś się napić.
-Za 10 minut spotykamy się przy
bramkach! - Eric powiedział do spragnionych chłopaków, a mnie
pociągnął w stronę bramek. Było tam mnóstwo fanek, które się
przepychały. Chłopcy zaraz się pojawili i zaczął się szał
autografów i pstrykania fotek. Wszystko to trwało jakieś 1,5
godziny.
Pędem pojechaliśmy na pobliskie
lotnisko skąd mieliśmy lecieć do NY.
-A gdzie nasz lot?- Jay spoglądał na
tablicę informacyjną.
-Odwołany?- Tom zaczął panikować.
-No co stoicie jak słupy? Bierzcie
bagaże i do samolotu!- krzyknęłam do chłopaków. Wszyscy poszli
za mną.
-Prywatny lot?- spojrzeli na mnie.
-Siadać i nie gadać! - wskazałam im
schody do samolotu. Nie był to potężny Boeing, ale nie należał
też do najmniejszych samolotów. Przed nami była naprawdę długa
podróż.
Po mojej prawej stronie siedział Tom a
po lewej Max. W tym doborowym towarzystwie miałam spędzić jakieś
9 godzin. Przede mną siedział Eric i reszta organizatorów, a za
nami w odpowiedniej kolejności Nathan, Siva, Amy. Tak, Jay usadowił
się na pojedynczym miejscu koło okna.
-No dajesz!- Tom i Max grali w...
statki. O tak, nie ma to jak powrót do kartki i długopisu, i
zabójczej gry w statki.
-4B!- Max spojrzał na kolegę miną
pokerzysty.
-Pudło. Ołł jeah! - Tom wygrywał.
Przeciągnęłam się i zerknęłam na kartkę Max'a. Na palcach
pokazałam bratu kolejne pole do zgarnięcia. -6D!
-Chole.a no! Został ci ostatni statek,
fu.k!- mulat zdenerwował się.-7I.- ze zrezygnowaniem w głosie
podał kolejne pole.
-Wybacz skarbie, ale pudło. - Tom
czekał aż dam mu kolejną podpowiedź. Tym razem sięgnęłam po
gazetę, która leżała na stoliku Max'a.-8J!
-Trafiony, zatopiony.- Tom zaczął
wymachiwać entuzjastycznie rękami i śpiewać I am the
champion.-Muuuła!- brat puścił mi całusa.
-Ej, kantowaliście!- chłopak
zorientował się.
-Ja nawet z wami nie grałam.- uniosłam
ręce w obronie. Potem oglądaliśmy Epokę Lodowcową.
Wreszcie dotarliśmy do celu. Od razu
urzekł nas urok tego potężnego miasta. Pojechaliśmy do hotelu, by
zregenerować siły.
-Oto karty do Państwa pokoi, na każdej
jest napisana liczba osób w pokoju, podzielą się Państwo wedle
swojego życzenia. W razie jakichkolwiek pytań lub chcieli by
Państwo korzystać z kuchni proszę dzwonić pod numery znajdujące
się obok telefonu w każdym pokoju. O 20 zapraszam na kolację.-
przemiła recepcjonistka rozdała nam karty i wszystko szczegółowo
wyjaśniła. Skierowaliśmy się do wind.
-To dla was trójki.- wręczyłam
Eric'owi i reszcie organizatorom dwie karty. Wiedziałam, że z nimi
nie będzie kłopotu. -Oczywiście dla was dwójka.- kolejną kartę
dałam Sivi'e i Amy- tylko bez wygłupów tam!- krzyknęłam za
nimi.- Dobra mam trójkę i dwójkę.- uśmiechnęłam się do
chłopaków.
-Losowanie do dwójki.- Jay wyciągnął
z kieszeni kawałki połamanej słomki.-Osoby z najdłuższą i
najkrótszą częścią idą do dwójki, a reszta do trójki. W
napięciu losowaliśmy resztki słomki. Moja wydawała się... hmmm
jak na pojedynczy kawałek była mała, ale wraz z kolejnymi stawała
się... co raz mniejsza. Tak, już wiedziałam, że mam najkrótszy
kawałek.
-Kto ma najkrótszy?- Max zaczął
przyglądać się na wszystkie wylosowane części. Swój kawałek
schowałam za plecami. Nastała cisza.-No co, śpię sam?- Max
spojrzał na nas wszystkich.
-Bierz te choler.e bagaże i idziemy.-
rzuciłam w niego kartą. Miałam cichą nadzieję, że będę z
Tom'em albo Nathem, no dobra, Jay też mógł być, ale nie Max! Wróg
numer jeden, uh!
Winda nie ubłagalnie wlekła się na
14 piętro. Max zerkał na mnie, a ja udawałam, że tego nie widzę.
Weszliśmy do pokoju. Usłyszałam jak z momentem, gdy do
odpowiedniej wtyczki włożyłam kartę, w łazience zaczęła
podgrzewać się podłoga.
-Co to ku.wa jest?! A gdzie reszta
łóżka?- Max wrzasnął.
-Co jest?- zajrzałam mu przez ramię
do pokoju. Moim oczom ukazało się łóżko, jedno. No fakt, było
dwuosobowe, ale nie było tak duże, by moglibyśmy się „luźno”
na nim położyć.
-Idę prosić o zmianę pokoju.- Max z
trzaskiem drzwi opuścił pomieszczenie. Mi też nie uśmiechało się
spanie z nim, w jednym łóżku. Po kilku minutach przyszedł Max.
Okazało się, że nie ma możliwości zmiany pokoju, ponieważ
wszystkie są zarezerwowane. Nie zdziwiłam się tym, ale cóż...
niby to tylko dwie noce. Musieliśmy się jakoś dogadać. Nim się
nieco rozpakowaliśmy musieliśmy schodzić na kolację. Wszyscy już
siedzieli przy stole i zajadali się pysznościami.
-I jak tam, gołąbeczki moje,
gruchaweczki?!- Tom spojrzał na mnie i na Max'a.
-Pożałujesz tego.- Max powiedział
przez zęby usadawiając się koło mojego brata.
-Jeszcze powiesz: jego słowa były
początkiem naszej wielkiej miłości.-Tom wyszczerzył się do mnie.
-Chyba końcem twojego niewyparzonego
języka i wybujałej wyobraźni.- kopnęłam bruneta pod stołem. Po
kolacji wszyscy rozeszliśmy się do swoich pokoi. Byliśmy naprawdę
zmęczeni, więc nikt już nie miał siły na dalsze wygłupy i
popisy.
-Ty śpisz tu, a ja tu i ani mi się
waż przekroczyć tej granicy!- wskazałam chłopakowi linię na
środku łóżka.- Hmmm, gdyby tak tutaj to lustro, między te
materace...-spojrzałam na potężne lustro na ścianie. Nasze łoże
to były dwa materace pomiędzy, które można byłoby włożyć to
lustro.
-Dobra, dobra, rozumiem.- Max stał
owinięty ręcznikiem w pasie. Musiało to zabawnie wyglądać, gdy
tak odprawialiśmy modły nad głupim łóżkiem. W końcu zgasiliśmy
światło i każdy, na swojej połówce, zasnął.
Budziki w naszych telefonach zaczęły
wygrywać melodyjki. Otworzyłam oczy i... Okazało się, że leżę
z głową na torsie chłopaka, on zaś obejmował mnie swym
ramieniem. Przez chwilę leżałam tak, aż w końcu dostałam
olśnienia. Zerwałam się na równe nogi. On jeszcze spał.
-Wstawaj, leniu! -rzuciłam w niego
poduszką. Jak gdyby nigdy nic poszłam do łazienki. Starałam się
jak najszybciej ogarnąć, by ten nie stał zaraz mi pod drzwiami i
na mnie narzekał. Po kilkunastu minutach zeszliśmy na śniadanie.
-Ostra jazda była?- Tom nie
odpuszczał.-Bez trzymanki, aż tak?!- dalej żartował chociaż
nasze miny wcale nie ukazywały tego, że spędziliśmy... upojną
noc, tak, tak to nazwijmy.
-No hej Nath, cześć Jay!-
powiedziałam głośno, by Thomas zrozumiał, że jestem od teraz na
niego śmiertelnie obrażona. Po szybkim posiłku pojechaliśmy do
radia. Tam chłopaki wzięli udział w porannej audycji. Oczywiście
nie odbyło się bez wygłupów chłopaków, ale to raczej nadawało
charakter tej grupie. Skoczyliśmy na obiad do knajpki i od razu
pojechaliśmy na wywiad dla jednej z telewizji. Na koniec dnia
zagrali koncert na gali rozdania nagród dla aktorów, reżyserów i
scenarzystów. Na kilka godzin zawitaliśmy na after party. Dopiero
koło 24 wróciliśmy do hotelu. Jeszcze jedna, ostatnia noc z moim
wrogiem w łóżku. To był bardzo pocieszający fakt.
ulalala, oni tak słodko z Maxem się nie lubią. ^^
OdpowiedzUsuńwspaniałyy rozdział, nn proszę. C:
weeny. :*
uuuu..... Max i Claudia w jednym łóżku
OdpowiedzUsuńahhhh.... jaki poranek *o*
Aż mi rumieńce wyskoczyły jak przeczytałam o poranku Maksa i Claudii;3
OdpowiedzUsuńA powiedzenie:"kto się lubi ten się czubi" i w ich wypadku sprawdza się w stu procentach:D
Już nie mogę się doczekać rozdziału o ostatniej nocy Claudii razem z Maksiem w łóżku;3
Także do następnego;)
Siemka . Zapewne nie rozpoznajesz nicku , ani linku , ktory zaraz Ci podeśle , ale musiałam go zmienić ; ) http://you-world-my-world-own-world.blogspot.com/ to jest nowy link do tego bloga : you-perfect-to-me.blogspot.com ♥ zapraszam na nowy rozdział :*
OdpowiedzUsuńDajesz dalej!!! Zajebisty rozdział
OdpowiedzUsuńhehe
OdpowiedzUsuńbardzo fajny rozdział
brak słów żeby to zacne dzieło milordzie opisać :)
czekam z niecierpliwością na nexta
weeenyyy zycze =D
trrruskaweczki ^^;D
OdpowiedzUsuńhahaha xd wbiegli na scenę ;D
i od razu widze wanted wednesday jak oni na początku każdego odcinka lecą z krzykiem ououououououou xD
coś czuję, że ostatnia noc Maxa i C. bd gorąca ^^ ;D
nn! ;D
yay jak swietnie *,* ona bedzie z Maxem, pasuja do siebie ^^ czekam na next xd
OdpowiedzUsuńsuper rozdział :*** czekam na next :) szybciej dodawaj no :) to z Maxem i pokojem to niezłe heh
OdpowiedzUsuńprzepraszam ze tak nieregularnie komentuje ;<
OdpowiedzUsuńnie zawsze mam czas, a niekiedy zapominam
wybaczysz?
rozdział wspaniały ;)
dawaj szybko kolejny ;d
haha Max ;D
OdpowiedzUsuńgenialne po prostu!
brak mi słów.. mówisz mi, że mam talent, ale jak widzę Twój to płaczę, bo wiem, że Ci nigdy nie dorównam ;<
boski x1000000
pisz szybko nowy!
weny ;))