Witam Was na moim blogu
- niegdyś - story-the-wanted.blogspot.com !
W archiwum znajdziecie opowiadanie o The Wanted (rozdziały 1-59).
Zapraszam do czytania i komentowania!
Claudia Xyz

piątek, 7 grudnia 2012

11


Było jeszcze ciemno, więc zapaliłam lampkę.
-Co ci się hahaha, stało?!- leżałam na łóżku i trzymałam się za brzuch.
-Ty mi lepiej pomóż! Za 4 godziny mamy sesję, jak ja się pokażę!? - Nath stał cały mokry, jeszcze z pianą i owinięty był tylko ręcznikiem. Z jego włosów spływał czerwony barwnik, w którym miał całe włosy. Wyglądał jak jakiś punkowiec.
-Claudia!- Nath zbulwersowany ściągnął ze mnie kołdrę. Do pokoju wpadł Max i Thom z kamerą.
-A oto przed wami uciekinier z psychiatryka! W kaftan go!- Max krzyknął robiąc zbliżenie na włosy chłopaka.
-Zabije was!- Nath złapał jakieś groszki, które leżały na mojej szafce i zaczął rzucać w chłopaków, powstrzymałam go, gdy złapał prostownicę.
-Chodź coś poradzimy.- wzięłam tablet i poszliśmy do kuchni. Chłopak naburmuszony siedział na stołku.
-Rzodkiewka!- Thom i Max wciąż ganiali z kamerą po domu. Szperałam w necie czym można zmyć taki barwnik.
-Dobra, chodź.- pociągnęłam chłopaka do łazienki. Znalazłam kwasek cytrynowy i rozrobiłam go z wodą.- próbuj, najwyżej zmieni się na inny kolor.
Na całe szczęście farba zeszła z włosów Nath'a. Gdy chłopak zobaczył w lusterku, że nareszcie wygląda „po staremu” złapał miskę i wlał do niej lodowatej wody. Pobiegł z nią do pokoju Max'a, gdzie ci dwaj sprawcy siedzieli.
-Nath, nie!- biegłam za nim, bo wiedziałam, że skończy się to wielką powodzią. Za późno, chłopak wpadł do pokoju i całą wodę wylał na kolegów. Zaczęli się okładać pięściami. Zrezygnowałam, odwróciłam się i poszłam się przebrać.

Siedziałam w kuchni, gdy pojawił się menedżer zespołu.
-Panna Amy?- spojrzał na mnie nieco zdziwiony.
-Pan nic nie wie?- włączyła się moja „zawodowa” postawa.
-Przecież wiem, wiem. Nareszcie ma kto ich popilnować, to przedszkole.- przewrócił oczami. Faktycznie oni zachowują się dosyć często jak małe dzieci, ale cóż. Do kuchni zeszła cała piątka. Nath wyglądał normalnie, całe szczęście, uff.
-Musimy się trochę ogarnąć, ponieważ właśnie nasz kolega od PR zrezygnował z pracy.- menadżer ze smutkiem w głosie poinformował chłopaków.
-To co z trasą koncertową?!- Jay wstał i zaczął krążyć wokół stołu. Siedziałam na blacie i przysłuchiwałam się ich rozmowie.
-No właśnie. Wiem, że sam nie dam rady tego wszystkiego ogarnąć, bo to on organizował większość. Niby ja jestem menedżerem, ale potrzebuję kogoś do pomocy. Gdzie ja teraz kogoś znajdę ? -mężczyzna czuł, że zawiódł zespół, ale nie chciał się poddać.
-Musi być ktoś, kto ogarnie całą tą organizację!- Tom wściekły zaczął zawzięcie coś rysować na kartce.
-Ktoś kto organizuje imprezy, nie musi mieć wielkiego doświadczenia...- ciągnął dalej Siv- ktoś wiecie, z powerem!- wszyscy wbili wzrok we mnie. Zorientowałam się, gdy nastała cisza i podniosłam głowę do góry.
-No co!?- zeskoczyłam z blatu.
-Przecież ty organizujesz imprezy. No tak! Najciemniej pod latarnią!- menadżer uścisnął moją dłoń.- witaj w drużynie!
-Przecież ja się nawet nie zgodziłam! Ja mam swoją firmę, nie mogę tego tak zostawić, no żartujecie chyba sobie!- zaczęłam się zawzięcie bronić. Wszyscy patrzyli na mnie błagalnym wzrokiem. -Ale tylko na ten czas!
-Jeah!- cała szóstka rzuciła się na mnie. Nie miałam czym oddychać. Z Eric'em (menedżerem) omówiliśmy całą trasę koncertową. Przede mną było jeszcze dużo pracy. Trzeba było zorganizować sale na próby, transport i inne „duperele”.
Po południu pojechałam do firmy. Ogłosiłam zebranie wszystkich pracowników. Ekspresowo przeprowadziłam konkurs na prezesa, który miał zajmować się wszystkim, dopóki nie będę mogła sama tego robić.
Poczułam, że moje życie zaczyna schodzić na zupełnie nowy tor. Cieszyłam się, że to wszystko idzie na moją korzyść. Przede mną była perspektywa podróży przez kolejne tygodnie.
Właśnie wychodziłam z wieżowca, gdy mój telefon zaczął wygrywać melodyjkę.
-Halo?- trzymałam ramieniem smartfona, jednocześnie szukałam w torebce kluczyków do auta.
-Claudia, jedziemy z Sive'm na obiad do tej włoskiej knajpki w centrum, więc zbieraj tyłek i przyjeżdżaj do nas. A no i twój brat też tam będzie.-Amy szybko wybełkotała.
-Co to, okazja jakaś?
-No skąd, tylko tak sobie posiedzimy... w wąskim gronie.- zupełnie nie rozumiałam tego. Przez chwilę nie docierał do mnie ten fragment „twój brat”. Uśmiechnęłam się tylko pod nosem i obrałam kurs w stronę wyznaczonego miejsca spotkania.

-No hej!- ucałowałam całą trójkę po kolei.- Zamówiliście już coś?- zauważyłam, że wszyscy siedzieli już z napojami.
-Wzięłam ci to co tygryski lubią najbardziej, czyli risotto.- Amy siedziała w objęciach Siv'a.
-Dzięki ci kochana. Słuchajcie.- spojrzałam na chłopaków- właśnie odcięłam pępowinę między mną a firmą. Mam teraz prezesa, a ja jestem tylko właścicielką. - tryumfalnie przeciągnęłam się.
-Czyli od teraz jesteś naszym drugim menadżerem.- Thomas podniósł swoją szklankę i zaczął nią obracać w palcach.
-Tak, no tak. - kelner postawił przede mną talerz z przysmakiem. Wciągnęłam dużo powietrza, by poczuć zapach świeżej bazylii.
Siedzieliśmy i rozmawialiśmy. Mile spędziliśmy te kilka godzinek. Patrząc tak przez ten cały czas na Amy i Siva, uświadomiłam sobie, że to musiała być miłość od pierwszego wejrzenia. Na pewno nie było to zauroczenie. On z dumą siedział przy niej i jakby, był nie obecny. Przyglądał się każdemu jej ruchowi, gestowi, obdarzał ją uśmiechem, gdy ona tylko kątem oka spojrzała na niego. Biło od nich ciepło, które emanowało w promieniu tysięcy kilometrów. Jakby świat stawał się lepszy w ich otoczeniu.
-A wy jak tam?- Siva spojrzał na mnie i Toma.
-No normalnie, nie Claudia? - Thomas szturchnął mnie w ramię.- muszę ją teraz pilnować, no nie? W końcu jestem jej starszym bratem.
-Weź się ogarnij.- spojrzałam na niego sponad talerza.
-No co? Tak jest, nie?- chłopak wytarł serwetką moją buzię.
-Ty weź idź. Nie potrzebuje tutaj opieki.- naburmuszona wzięłam duży łyk soku, który przez dłuższy czas trzymałam w ustach.
-Powiedz mi, jak ty ją pilnujesz? Pozwalasz jej na spotykanie się z kimś, z kim oczywiście wszyscy wiemy, a nie uświadomiłeś jej, że prawdziwa miłość stoi za drzwiami.- Amy wygłosiła przemówienie. Opadłam na krzesło nie wiedząc o co im chodzi.
-Co z ciebie za brat. Tego blondyna już na starcie powinieneś wykluczyć.- Siva stanął po stronie Amy.
-I co ja na to poradzę?- Tom spojrzał na mnie. Siedziałam z głową zadartą do góry i wlepiłam swój wzrok w sufit.
-Poproszę setkę!- krzyknęłam do kelnera, którego zobaczyłam „do góry nogami”. - O co wam chodzi? Wszyscy piep..ycie o jakiejś MOJEJ MIŁOŚCI. Czego wy chcecie od Chrisa? - wzięłam widelec i zaczęłam dłubać w daniu.
-Chris jest spoko. Nic do niego nikt nie ma, ale zrozum, że jest ktoś kto wzdycha do ciebie na każdym kroku i jest … jak zahipnotyzowany. - Siva zabrał mi widelec.
-Kto to?- spojrzałam na trójkę przyjaciół. -No kto?- wszyscy odwrócili wzrok. Rozglądali się po sali. Kelner postawił przede mną kieliszek. Od razu go wypiłam.-Jeszcze raz to samo. No kto? - nadal nie usłyszałam odpowiedzi. -Wiecie co? Będę z Chrisem, bo go cholera chyba kocham. Jest kimś przy kim czuję się nie tyle, że bezpieczna, po prostu jestem sobą! Tak, nie jestem pewna czy go kocham, ale nie od razu Rzym zbudowano, nie?- wstałam i udałam się do wyjścia. Idąc między stolikami natknęłam się na kelnera, który niósł dla mnie wódkę. Zabrałam mu ją z tacy i za jednym zamachem pochłonęłam trunek. Skierowałam się do samochodu.
-Claudia! Zaczekaj!- Tom wybiegł za mną.- Ja poprowadzę. - zabrał mi kluczyki i otworzył drzwi pasażera.
-Nie musisz się o mnie troszczyć. Wcale nie musisz być moim bratem. Skoro już nim jesteś, nie musisz być w poczuciu obowiązku opiekowania się mną! Byłam sama, dawałam sobie radę, jakoś żyję! - z oburzeniem wsiadłam do samochodu. Do samego domu nie odezwaliśmy się ani słowem. Cały wieczór przesiedziałam na tarasie. Tą ciszę przerywało tylko zabijanie komarów, które uporczywie chciały mnie ugryźć.
-Moja sexi koleżanka!- Max wyszedł na balkon i od razu skierował się w moją stronę.
-Odwal się!- warknęłam odganiając te chole.ne owady.
-No no no, nie ładnie. - chłopak usiadł koło mnie i pogładził mnie po udzie.
-No czyś ty oszalał?- spojrzałam na niego. Zabrał rękę.
-No powiedz koledze co się stało? Wujek Max wysłucha.
-Idź ty do diabła!
-A ty myślisz, że skąd ja wracam? Trzeci wieczór już tam pijemy ileż można, no!?- uśmiechnęłam się pod nosem.
-Ohh, wszyscy mi wciskają kit, że jest gdzieś, tutaj, moja wielka miłość.
-Chris, to zbyt oczywiste.
-No właśnie nie on. Gadają mi o tym, że jestem ślepa, jakby byli w jakiejś sekcie!
-No wiesz...- zmierzyłam chłopaka wzrokiem- ja jestem od diabła, to nie sekta! Ja tam nie wiem o co im chodzi. Ważne żebyś ty była z kimś, z kim czujesz się dobrze...no nie?
-Chociaż ty jeden nie mówisz mi, żebym zerwała z Chrisem.
-Nie mówię. I nie będę mówił. Jesteś już dorosła, sama umiesz podejmować właściwe decyzje.- chłopak wstał i udał się do swojego pokoju, a ja jeszcze przez długi czas myślałam nad tym wszystkim.
______________________
Wybaczcie, taki z d.py ten rozdział. Następne są już lepsze, teraz zaczyna się najlepsze ! ;p

8 komentarzy:

  1. umm, takiego obrotu sprawy się nie spodziewałam.
    podoba mi się coraz bardziej. ^^
    Tak, stawiam na Maxa! to on utworzy z Claudią lovstory. C:

    OdpowiedzUsuń
  2. btw, zapraszam http://trochezrozumienia.blogspot.com/ C:

    OdpowiedzUsuń
  3. niezły rozdział :-) hehe to z włosami to niezłe :*** oj zaczyna się dziać :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. ojj takk ;D rzodkiewa kochana <3 ;D i chlust wodą ;D
    czekam na nn! ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Podoba mi się!!! ♥
    Świetny! :D
    Mi się wydaje, że chodziło o Maxa, ale nie jestem pewna :P
    Czekam na kolejny! :)
    weny ;]

    OdpowiedzUsuń
  6. Doczekałam się kolejnego rozdziału i czuję,że moja ciekawość została zaspokojona;D A od dzisiaj Sykes ma nową ksywkę:''rzodkiewka'' Hahaha:D
    Znowu mnie rozbawiłaś;)
    Oczywiście nadal utrzymuję teorię,że Claudia będzie z Maxem:3
    Chociaż wiem na co Cię stać i nie jestem tego aż tak pewna po tej akcji z rodzeństwem;p
    No nic to ja już czekam na następny i nie mogę się doczekać jaką bombę nam tu zaserwujesz;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział nie jest do dupy, jest świetny ;)
    Twoja zapowiedź jeszcze bardziej zachęciła mnie do czytania tego opo :D
    Dodawaj szybko nexta i weny ;*

    P.S. Zapraszam do mnie ;) http://thelastoftw.blogspot.com
    Zachęcam do wyrażenia opinii ;)
    Mam nadzieje, że nie bd aż taka zła ;d
    Choć nie piszę tak dobrze jak ty ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. wspaniały rozdział
    tak mi bardzo podoba sie twoje opowiadanie
    ze normalnie szok :)
    weeny
    i czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń