Londyn w deszczu. Od samego rana krople
uderzały o okna, wiał silny wiatr i to, co działo się na dworze w
ogóle nie wyglądało jak lato. Wszyscy posmutnieli, nikt nie miał
ochoty na wygłupy. Robiłam listę zakupów, bo jutro z samego rana
mieli przyjechać rodzice. Chciałam ugotować coś pysznego i
spędzić z nimi miło czas, niestety Xav miał pojechać na jakiś
obóz. Właśnie sprawdzałam w tablecie przepis na wyśmienitego
kurczaka, gdy do kuchni wszedł Tom, siłując się z krawatem.
-Pomóż.- stanął z zaplątanym na
szyi materiałem.
-Co, trochę techniki i człowiek się
gubi?- spojrzałam na niego i zaczęłam sprawnie wiązać krawat.
-A daj spokój! Jutro, przecież moja
sistra wychodzi za mąż!
-Dopiero teraz o tym mówisz?-
spojrzałam na niego nie wierząc w to, że o ślubie własnej
siostry przypomina sobie... dzień przed.-Rychło w czas.-
skwitowałam.
-A no rychło, rychło to będzie, bo
ty idziesz ze mną i nawet nie pytam czy Chris na to wyraża zgodę.
Jutro przyjadą jeszcze moi rodzice. Jaki ja jestem...- chłopak
skierował się do wyjścia.
-Jak to ja? Z tobą? Twoi rodzice,
co?!- powiem wam, że zidiociałam w tym momencie. - Max, Nathan i
Jay!- stanęłam na schodach i zawołałam chłopaków.-Siva i Amy!-
dodałam po chwili.
Nagle cały dom wypełnił się
krzykami i biegiem po schodach. Po kilku sekundach wszyscy byli na
dole.
-No dobra, jest sprawa. Jutro
przyjeżdżają moi rodzice i jego- wskazałam na Tom'a, który
usiłował zapiąć guziki przy mankietach.- ty mu pomożesz się
ogarnąć- wskazałam na Amy- a potem we trójkę- tu zaznaczyłam
Sivę, Amy i Thoma- posprzątacie caaały dom- zatoczyłam koło nad
głową. A my jedziemy na zakupy.- pokazałam palcem na Max'a i
Nath'a.
Po chwili siedzieliśmy już w
samochodzie.
-Boże, może ja poprowadzę?-Max
usiadł na miejscu pasażera i zapiął pas. Mój samochód to nie
jakaś tam zwykła osobówka, tylko prawdziwa bestia. Odjechałam
spod domu z piskiem opon. -Zabije nas!- mulat odwrócił się do
siedzącego z tyłu Nath'a.
-Claudia, jestem taki młody, litości!-
Nath trzymał się kurczowo pasa. Faktycznie, nie jestem kierowcą,
który przestrzega przepisów, ale jeszcze nigdy nie dostałam
mandatu i zawsze dojeżdżam na miejsce cała i zdrowa. Uśmiechnęłam
się pod nosem i przejechałam 3- krotnie na pomarańczowym. Wreszcie
dotarliśmy do super marketu. Max i Nath siedzieli wbici w fotele. Z
przerażoną miną odpięli pasy i wysiedli.
-No co wy?- poklepałam Max'a po
ramieniu. Zadowolona skierowałam się po wózki. Jakieś 3 godziny
przemierzaliśmy sklepowe półki. W końcu udaliśmy się do kasy,
wszystko zapakowaliśmy do bagażnika.
-To może ja, co?- Nath wyrwał mi
kluczyki.
-Za młody jesteś żeby taką bestię
ujarzmić.-powiedziałam i otworzyłam mu drzwi z tyłu.
-Z tą sobie daję radę to i z tą
sobie dam.- najpierw pokazał na swoje spodnie, a konkretnie na ich
„zawartość”, a potem poklepał samochód.
-Weź siadaj.- Max zdenerwowany już
tymi godzinnymi zakupami zabrał małolatowi kluczyki i sam usadowił
się za kierownicą. W końcu wróciliśmy do domu. O dziwo, wszystko
lśniło. Nareszcie zobaczyliśmy stolik w salonie i cały kuchenny
blat. Wszyscy zmęczeni poszliśmy spać.
O 8 byłam już na lotnisku. Czekałam
na przylot samolotu. Mijały minuty, a jego nawet nie było na żadnej
z rozpisek. W końcu o 8.20 pojawił się „prywatny lot 8721”.
„Tak, to muszą być oni”-pomyślałam. Przecież ojciec nie
leciałby tanimi liniami lotniczymi i martwił się oto, czy jego
walizka z koszulami nie zagubi się przy wypakowywaniu bagaży. Nagle
ujrzałam rodziców. Mama wyściskała mnie i ucałowała.
-Zuch dziewczyna! Wiedziałam, że
zdasz!- bez zbędnego owijania mama pogratulowała mi licencjatu.
-No, koleżanko, postarałaś się.-
tata uścisnął mi dłoń. Nigdy zbytnio nie ukazywał uczuć, ale
to mi wystarczyło. Pojechaliśmy do domu. Wszyscy byli już
wyszykowani i z niecierpliwością czekali. Rodzice Thom'a mieli
przyjechać za pół godziny.
-Ładnie tu macie- mama rozglądała
się po domu. Ojciec przechadzał się po kuchni i salonie zmierzając
wzrokiem chłopaków. Nagle do domu wszedł Tom z rodzicami. Wszyscy
staliśmy w salonie. Zapanowała cisza.
-Isabella, Pierre?- ojciec wydusił z
siebie.
-George i Lisa?!- ojciec Tom'a ledwo co
przemówił.
-Wy się znacie?!- ja i Tom
krzyknęliśmy razem.
-Yyy, studiowaliśmy razem.- mama Tom'a
zaczęła nam tłumaczyć.
-To znaczy studiowaliśmy na jednej
uczelni. - moja mama wcięła się. Popatrzeliśmy z chłopakiem po
sobie.
-To, to jest twoja córka...- tata
chłopaka spojrzał na mnie, a potem na mamę i ojca.
-A to twój syn...- ojciec tylko
zerknął na Thom'a. Nic nie rozumiałam. Atmosfera zrobiła się
nieco dziwna. Reszta ekipy cicho zmyła się do pokoi. Po krótkiej
rozmowie rodzice umówili się, że pojedziemy wszyscy na obiad do
centrum. W łeb wziął mój plan z gotowaniem, ale w sumie to lepiej
dla mnie. Ślub miał się odbyć dopiero o 18, niecałe 15 minut
drogi od domu, dlatego mogliśmy spokojnie udać się na wspólny
posiłek. Poszłam przebrać się i zeszłam na dół. Ja i Tom
pojechaliśmy jednym samochodem, a rodzice drugim.
-Nie do wiary, że się znają- Tom
rozradowany szperał w mojej skrytce samochodowej.
-Tak...w sumie to chyba dobrze, nie?-
spojrzałam na chłopaka pytająco, w głowie ciągle miałam ta
sytuację z salonu.
W restauracji siedzieliśmy przy
okrągłym stole, zamówiliśmy danie szefa kuchni. Wszystko było
smaczne.
-W takim razie, może przyjdziecie na
ślub, jeśli nie macie nic przeciwko?- tata Tom'a spojrzał na moich
rodziców.
-Czemu by nie.- mama przytaknęła.
-Ale...- chciałam się sprzeciwić, w
końcu po co oni tam mieliby iść?
-Cludia, ty też jesteś zaproszona.-
mama Toma uśmiechnęła się do mnie.
-To znaczy, Tom mnie zaprosił jako
osobę towarzyszącą.- powiedziałam przez zęby. Ojciec zmierzył
mnie tym swoim wzrokiem.
-To pięknie z twojej strony.- mama
spojrzała na chłopaka.-ale z siostrą...niby nikt nie wie, ale...-
ja i Tom spojrzeliśmy po sobie.
-Słucham?- zrobiłam duże oczy.
-Jakby wam to powiedzieć. - moja mama
zakręciła palcem po brzegu kieliszka.
-No, jesteście rodzeństwem. - mój
ojciec z ogromnym wyczuciem wypowiedział te słowa. Tom zakrztusił
się kawałkiem sera, a ja winem. Przez chwilę słychać było tylko
nasze pokaszliwanie. Po kilku minutach uspokoiliśmy się,
wysłuchaliśmy rodziców i... nic do nas nie docierało,
siedzieliśmy jak dwa kołki tylko potakując głowami.
Gdy tylko skończyliśmy jeść, bez
słowa ja i Tom wstaliśmy od stołu i poszliśmy do auta. W drodze
powrotnej nawet na siebie nie spojrzeliśmy.
Zbliżała się 16. Pora się było
szykować na ślub. Stanęliśmy w salonie i przyglądaliśmy się
sobie.
-A wy co, gołąbeczki moje?- Jay
potarmosił Tom'a za włosy i usadowił się na kanapie. Zaraz
przybiegła reszta domowników.
-A gdzie rodzice?- Amy spytała
schodząc ze schodów.
-Czyi, moi, jego czy nasi?- spojrzałam
głupim wzrokiem na naszych znajomych.
-Czy wy się dobrze czujecie?- Siva
pomachał mi ręką przed oczami.- Co wy, zakochaliście się czy
co?- szatyn przyglądał się naszym przerażonym minom. Nagle
wybuchłam śmiechem. Miałam mętlik w głowie, nie wiedziałam co
robić.
-Braliście coś?- Nath odepchnął
Tom'a, bo ten zasłaniał mu telewizor.
-Hahaha- ja dalej się śmiałam- on
jest moim bratem- wszyscy spojrzeli na mnie jak na idiotkę- jego
mama sypiała z moim ojcem, a moja matka spała z jego ojcem.
Czaicie?! Czyli jego ojciec jest moim ojcem a mój ojciec jest jego
ojcem.
-Nie no, brali coś jak nic.- Jay
głaskał swoją jaszczurkę. Wszyscy nagle ucichli. Zrozumieli, że
to nie żarty. Teraz to do mnie dotarło, ja i Thom jesteśmy
rodzeństwem. Od dziś mam starszego brata.
____________________________
Krótszy niż zwykle...
Dziękuję za statystyki!
Komentujcie!
Super rozdział. No to się namieszało. :-) Nieźle.
OdpowiedzUsuńDzięki za głosy. http://www.nivea.pl/Porady/ext/pl-PL/zimowe_pocalunki?galeria=2028 Mam nadzieję że oddasz jeszcze pare. :*****
Super!
OdpowiedzUsuńhehe!
To teraz obie nasze bohaterki są rodzeństwem^^
Zaraz u mnie nowy;D
Weny<33
Znalazłam Twojego bloga przez przypadek i normalnie zakochałam się!<3<3
OdpowiedzUsuńKobieto jaki Ty masz talent!Wielki szacun za to dla Ciebie!;)
Brak mi słów w tym momencie aby godnie opisać Twój geniusz:D
No cóż więc powiem tylko tyle,że jestem pod ogromnym wrażeniem i że nadal zbieram swoje uzębienie z ziemi;D
Jeśli nie masz nic przeciwko to będę tu zaglądać;)
No także to tyle ode mnie i nie pozostaje mi już nic innego jak zazdrościć Ci takiego talentu i czekać na następny;)
bardzo dziękuję, aż się zawstydziłam ;)
Usuńgeniusz... hahaha bo normalnie nie usnę, tylko będę pisała
będzie mi bardzo miło, jeśli będziesz tutaj zaglądała, czytała, komentowała, krytykowała, chwaliła
do następnego rozdziału ;)
dobra, kończę, bo stylistycznie i językowo się nie popisałam w tej odpowiedzi ;p
Takiego rozdziału się nie spodziewałam xD
OdpowiedzUsuńŚwietny! :D
Czekam na kolejny z niecierpliwością. ;]
weny :D
aaa ! ;D jezuuu ;D śmiać mi się chciało :P gadka szmatka a tu rodzeństwo hahaha xD ostro siostro ;D
OdpowiedzUsuńczekam na nn! ;D
http://likeasweets.blogspot.com/
No, no no, tego to ja sienie spodziewałam!
OdpowiedzUsuńJa to myślałam, że oni razem będą ;D
A tutaj rodzeństwem są
Genialny!
Next'a i wenki! :D
to byłoby zbyt banalne, gdyby byli razem ;p
Usuńz moich planów dopiero koło 13 rozdziału będzie mniej więcej wiadomo z kim bd Claudia ;p
się zdziwisz dopiero Kochana!
swietny
OdpowiedzUsuńwiem ze czasem nie komentuje
iza to po raz wtory cie przeprzaszm
sama wiesz jak ciezko teraz w szkole idzie
aby cos osiagnac to trzeba sie uczyc
i dodatkowo jeszcze pomoc cos w domu wiec
zabardzo nie ma jak wchodzic
ale ja zawsze nadrabiam
bo kocham to opowiadanie
zycze weny i czekam na nexta ;)
OMG!! Tom i Claudia rodzeństwo???
OdpowiedzUsuń