Witam Was na moim blogu
- niegdyś - story-the-wanted.blogspot.com !
W archiwum znajdziecie opowiadanie o The Wanted (rozdziały 1-59).
Zapraszam do czytania i komentowania!
Claudia Xyz

sobota, 1 grudnia 2012

9


Londyn w deszczu. Od samego rana krople uderzały o okna, wiał silny wiatr i to, co działo się na dworze w ogóle nie wyglądało jak lato. Wszyscy posmutnieli, nikt nie miał ochoty na wygłupy. Robiłam listę zakupów, bo jutro z samego rana mieli przyjechać rodzice. Chciałam ugotować coś pysznego i spędzić z nimi miło czas, niestety Xav miał pojechać na jakiś obóz. Właśnie sprawdzałam w tablecie przepis na wyśmienitego kurczaka, gdy do kuchni wszedł Tom, siłując się z krawatem.
-Pomóż.- stanął z zaplątanym na szyi materiałem.
-Co, trochę techniki i człowiek się gubi?- spojrzałam na niego i zaczęłam sprawnie wiązać krawat.
-A daj spokój! Jutro, przecież moja sistra wychodzi za mąż!
-Dopiero teraz o tym mówisz?- spojrzałam na niego nie wierząc w to, że o ślubie własnej siostry przypomina sobie... dzień przed.-Rychło w czas.- skwitowałam.
-A no rychło, rychło to będzie, bo ty idziesz ze mną i nawet nie pytam czy Chris na to wyraża zgodę. Jutro przyjadą jeszcze moi rodzice. Jaki ja jestem...- chłopak skierował się do wyjścia.
-Jak to ja? Z tobą? Twoi rodzice, co?!- powiem wam, że zidiociałam w tym momencie. - Max, Nathan i Jay!- stanęłam na schodach i zawołałam chłopaków.-Siva i Amy!- dodałam po chwili.
Nagle cały dom wypełnił się krzykami i biegiem po schodach. Po kilku sekundach wszyscy byli na dole.
-No dobra, jest sprawa. Jutro przyjeżdżają moi rodzice i jego- wskazałam na Tom'a, który usiłował zapiąć guziki przy mankietach.- ty mu pomożesz się ogarnąć- wskazałam na Amy- a potem we trójkę- tu zaznaczyłam Sivę, Amy i Thoma- posprzątacie caaały dom- zatoczyłam koło nad głową. A my jedziemy na zakupy.- pokazałam palcem na Max'a i Nath'a.
Po chwili siedzieliśmy już w samochodzie.
-Boże, może ja poprowadzę?-Max usiadł na miejscu pasażera i zapiął pas. Mój samochód to nie jakaś tam zwykła osobówka, tylko prawdziwa bestia. Odjechałam spod domu z piskiem opon. -Zabije nas!- mulat odwrócił się do siedzącego z tyłu Nath'a.
-Claudia, jestem taki młody, litości!- Nath trzymał się kurczowo pasa. Faktycznie, nie jestem kierowcą, który przestrzega przepisów, ale jeszcze nigdy nie dostałam mandatu i zawsze dojeżdżam na miejsce cała i zdrowa. Uśmiechnęłam się pod nosem i przejechałam 3- krotnie na pomarańczowym. Wreszcie dotarliśmy do super marketu. Max i Nath siedzieli wbici w fotele. Z przerażoną miną odpięli pasy i wysiedli.
-No co wy?- poklepałam Max'a po ramieniu. Zadowolona skierowałam się po wózki. Jakieś 3 godziny przemierzaliśmy sklepowe półki. W końcu udaliśmy się do kasy, wszystko zapakowaliśmy do bagażnika.
-To może ja, co?- Nath wyrwał mi kluczyki.
-Za młody jesteś żeby taką bestię ujarzmić.-powiedziałam i otworzyłam mu drzwi z tyłu.
-Z tą sobie daję radę to i z tą sobie dam.- najpierw pokazał na swoje spodnie, a konkretnie na ich „zawartość”, a potem poklepał samochód.
-Weź siadaj.- Max zdenerwowany już tymi godzinnymi zakupami zabrał małolatowi kluczyki i sam usadowił się za kierownicą. W końcu wróciliśmy do domu. O dziwo, wszystko lśniło. Nareszcie zobaczyliśmy stolik w salonie i cały kuchenny blat. Wszyscy zmęczeni poszliśmy spać.

O 8 byłam już na lotnisku. Czekałam na przylot samolotu. Mijały minuty, a jego nawet nie było na żadnej z rozpisek. W końcu o 8.20 pojawił się „prywatny lot 8721”. „Tak, to muszą być oni”-pomyślałam. Przecież ojciec nie leciałby tanimi liniami lotniczymi i martwił się oto, czy jego walizka z koszulami nie zagubi się przy wypakowywaniu bagaży. Nagle ujrzałam rodziców. Mama wyściskała mnie i ucałowała.
-Zuch dziewczyna! Wiedziałam, że zdasz!- bez zbędnego owijania mama pogratulowała mi licencjatu.
-No, koleżanko, postarałaś się.- tata uścisnął mi dłoń. Nigdy zbytnio nie ukazywał uczuć, ale to mi wystarczyło. Pojechaliśmy do domu. Wszyscy byli już wyszykowani i z niecierpliwością czekali. Rodzice Thom'a mieli przyjechać za pół godziny.
-Ładnie tu macie- mama rozglądała się po domu. Ojciec przechadzał się po kuchni i salonie zmierzając wzrokiem chłopaków. Nagle do domu wszedł Tom z rodzicami. Wszyscy staliśmy w salonie. Zapanowała cisza.
-Isabella, Pierre?- ojciec wydusił z siebie.
-George i Lisa?!- ojciec Tom'a ledwo co przemówił.
-Wy się znacie?!- ja i Tom krzyknęliśmy razem.
-Yyy, studiowaliśmy razem.- mama Tom'a zaczęła nam tłumaczyć.
-To znaczy studiowaliśmy na jednej uczelni. - moja mama wcięła się. Popatrzeliśmy z chłopakiem po sobie.
-To, to jest twoja córka...- tata chłopaka spojrzał na mnie, a potem na mamę i ojca.
-A to twój syn...- ojciec tylko zerknął na Thom'a. Nic nie rozumiałam. Atmosfera zrobiła się nieco dziwna. Reszta ekipy cicho zmyła się do pokoi. Po krótkiej rozmowie rodzice umówili się, że pojedziemy wszyscy na obiad do centrum. W łeb wziął mój plan z gotowaniem, ale w sumie to lepiej dla mnie. Ślub miał się odbyć dopiero o 18, niecałe 15 minut drogi od domu, dlatego mogliśmy spokojnie udać się na wspólny posiłek. Poszłam przebrać się i zeszłam na dół. Ja i Tom pojechaliśmy jednym samochodem, a rodzice drugim.
-Nie do wiary, że się znają- Tom rozradowany szperał w mojej skrytce samochodowej.
-Tak...w sumie to chyba dobrze, nie?- spojrzałam na chłopaka pytająco, w głowie ciągle miałam ta sytuację z salonu.
W restauracji siedzieliśmy przy okrągłym stole, zamówiliśmy danie szefa kuchni. Wszystko było smaczne.
-W takim razie, może przyjdziecie na ślub, jeśli nie macie nic przeciwko?- tata Tom'a spojrzał na moich rodziców.
-Czemu by nie.- mama przytaknęła.
-Ale...- chciałam się sprzeciwić, w końcu po co oni tam mieliby iść?
-Cludia, ty też jesteś zaproszona.- mama Toma uśmiechnęła się do mnie.
-To znaczy, Tom mnie zaprosił jako osobę towarzyszącą.- powiedziałam przez zęby. Ojciec zmierzył mnie tym swoim wzrokiem.
-To pięknie z twojej strony.- mama spojrzała na chłopaka.-ale z siostrą...niby nikt nie wie, ale...- ja i Tom spojrzeliśmy po sobie.
-Słucham?- zrobiłam duże oczy.
-Jakby wam to powiedzieć. - moja mama zakręciła palcem po brzegu kieliszka.
-No, jesteście rodzeństwem. - mój ojciec z ogromnym wyczuciem wypowiedział te słowa. Tom zakrztusił się kawałkiem sera, a ja winem. Przez chwilę słychać było tylko nasze pokaszliwanie. Po kilku minutach uspokoiliśmy się, wysłuchaliśmy rodziców i... nic do nas nie docierało, siedzieliśmy jak dwa kołki tylko potakując głowami.
Gdy tylko skończyliśmy jeść, bez słowa ja i Tom wstaliśmy od stołu i poszliśmy do auta. W drodze powrotnej nawet na siebie nie spojrzeliśmy.
Zbliżała się 16. Pora się było szykować na ślub. Stanęliśmy w salonie i przyglądaliśmy się sobie.
-A wy co, gołąbeczki moje?- Jay potarmosił Tom'a za włosy i usadowił się na kanapie. Zaraz przybiegła reszta domowników.
-A gdzie rodzice?- Amy spytała schodząc ze schodów.
-Czyi, moi, jego czy nasi?- spojrzałam głupim wzrokiem na naszych znajomych.
-Czy wy się dobrze czujecie?- Siva pomachał mi ręką przed oczami.- Co wy, zakochaliście się czy co?- szatyn przyglądał się naszym przerażonym minom. Nagle wybuchłam śmiechem. Miałam mętlik w głowie, nie wiedziałam co robić.
-Braliście coś?- Nath odepchnął Tom'a, bo ten zasłaniał mu telewizor.
-Hahaha- ja dalej się śmiałam- on jest moim bratem- wszyscy spojrzeli na mnie jak na idiotkę- jego mama sypiała z moim ojcem, a moja matka spała z jego ojcem. Czaicie?! Czyli jego ojciec jest moim ojcem a mój ojciec jest jego ojcem.
-Nie no, brali coś jak nic.- Jay głaskał swoją jaszczurkę. Wszyscy nagle ucichli. Zrozumieli, że to nie żarty. Teraz to do mnie dotarło, ja i Thom jesteśmy rodzeństwem. Od dziś mam starszego brata.  

____________________________
Krótszy niż zwykle...
Dziękuję za statystyki!
Komentujcie! 

10 komentarzy:

  1. Super rozdział. No to się namieszało. :-) Nieźle.
    Dzięki za głosy. http://www.nivea.pl/Porady/ext/pl-PL/zimowe_pocalunki?galeria=2028 Mam nadzieję że oddasz jeszcze pare. :*****

    OdpowiedzUsuń
  2. Super!
    hehe!
    To teraz obie nasze bohaterki są rodzeństwem^^
    Zaraz u mnie nowy;D
    Weny<33

    OdpowiedzUsuń
  3. Znalazłam Twojego bloga przez przypadek i normalnie zakochałam się!<3<3
    Kobieto jaki Ty masz talent!Wielki szacun za to dla Ciebie!;)
    Brak mi słów w tym momencie aby godnie opisać Twój geniusz:D
    No cóż więc powiem tylko tyle,że jestem pod ogromnym wrażeniem i że nadal zbieram swoje uzębienie z ziemi;D
    Jeśli nie masz nic przeciwko to będę tu zaglądać;)
    No także to tyle ode mnie i nie pozostaje mi już nic innego jak zazdrościć Ci takiego talentu i czekać na następny;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo dziękuję, aż się zawstydziłam ;)
      geniusz... hahaha bo normalnie nie usnę, tylko będę pisała
      będzie mi bardzo miło, jeśli będziesz tutaj zaglądała, czytała, komentowała, krytykowała, chwaliła
      do następnego rozdziału ;)
      dobra, kończę, bo stylistycznie i językowo się nie popisałam w tej odpowiedzi ;p

      Usuń
  4. Takiego rozdziału się nie spodziewałam xD
    Świetny! :D
    Czekam na kolejny z niecierpliwością. ;]
    weny :D

    OdpowiedzUsuń
  5. aaa ! ;D jezuuu ;D śmiać mi się chciało :P gadka szmatka a tu rodzeństwo hahaha xD ostro siostro ;D
    czekam na nn! ;D



    http://likeasweets.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. No, no no, tego to ja sienie spodziewałam!
    Ja to myślałam, że oni razem będą ;D
    A tutaj rodzeństwem są
    Genialny!
    Next'a i wenki! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to byłoby zbyt banalne, gdyby byli razem ;p
      z moich planów dopiero koło 13 rozdziału będzie mniej więcej wiadomo z kim bd Claudia ;p
      się zdziwisz dopiero Kochana!

      Usuń
  7. swietny
    wiem ze czasem nie komentuje
    iza to po raz wtory cie przeprzaszm
    sama wiesz jak ciezko teraz w szkole idzie
    aby cos osiagnac to trzeba sie uczyc
    i dodatkowo jeszcze pomoc cos w domu wiec
    zabardzo nie ma jak wchodzic
    ale ja zawsze nadrabiam
    bo kocham to opowiadanie
    zycze weny i czekam na nexta ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. OMG!! Tom i Claudia rodzeństwo???

    OdpowiedzUsuń