Było jeszcze ciemno, więc zapaliłam
lampkę.
-Co ci się hahaha, stało?!- leżałam
na łóżku i trzymałam się za brzuch.
-Ty mi lepiej pomóż! Za 4 godziny
mamy sesję, jak ja się pokażę!? - Nath stał cały mokry, jeszcze
z pianą i owinięty był tylko ręcznikiem. Z jego włosów spływał
czerwony barwnik, w którym miał całe włosy. Wyglądał jak jakiś
punkowiec.
-Claudia!- Nath zbulwersowany ściągnął
ze mnie kołdrę. Do pokoju wpadł Max i Thom z kamerą.
-A oto przed wami uciekinier z
psychiatryka! W kaftan go!- Max krzyknął robiąc zbliżenie na
włosy chłopaka.
-Zabije was!- Nath złapał jakieś
groszki, które leżały na mojej szafce i zaczął rzucać w
chłopaków, powstrzymałam go, gdy złapał prostownicę.
-Chodź coś poradzimy.- wzięłam
tablet i poszliśmy do kuchni. Chłopak naburmuszony siedział na
stołku.
-Rzodkiewka!- Thom i Max wciąż
ganiali z kamerą po domu. Szperałam w necie czym można zmyć taki
barwnik.
-Dobra, chodź.- pociągnęłam
chłopaka do łazienki. Znalazłam kwasek cytrynowy i rozrobiłam go
z wodą.- próbuj, najwyżej zmieni się na inny kolor.
Na całe szczęście farba zeszła z
włosów Nath'a. Gdy chłopak zobaczył w lusterku, że nareszcie
wygląda „po staremu” złapał miskę i wlał do niej lodowatej
wody. Pobiegł z nią do pokoju Max'a, gdzie ci dwaj sprawcy
siedzieli.
-Nath, nie!- biegłam za nim, bo
wiedziałam, że skończy się to wielką powodzią. Za późno,
chłopak wpadł do pokoju i całą wodę wylał na kolegów. Zaczęli
się okładać pięściami. Zrezygnowałam, odwróciłam się i
poszłam się przebrać.
Siedziałam w kuchni, gdy pojawił się
menedżer zespołu.
-Panna Amy?- spojrzał na mnie nieco
zdziwiony.
-Pan nic nie wie?- włączyła się
moja „zawodowa” postawa.
-Przecież wiem, wiem. Nareszcie ma kto
ich popilnować, to przedszkole.- przewrócił oczami. Faktycznie oni
zachowują się dosyć często jak małe dzieci, ale cóż. Do kuchni
zeszła cała piątka. Nath wyglądał normalnie, całe szczęście,
uff.
-Musimy się trochę ogarnąć,
ponieważ właśnie nasz kolega od PR zrezygnował z pracy.- menadżer
ze smutkiem w głosie poinformował chłopaków.
-To co z trasą koncertową?!- Jay
wstał i zaczął krążyć wokół stołu. Siedziałam na blacie i
przysłuchiwałam się ich rozmowie.
-No właśnie. Wiem, że sam nie dam
rady tego wszystkiego ogarnąć, bo to on organizował większość.
Niby ja jestem menedżerem, ale potrzebuję kogoś do pomocy. Gdzie
ja teraz kogoś znajdę ? -mężczyzna czuł, że zawiódł zespół,
ale nie chciał się poddać.
-Musi być ktoś, kto ogarnie całą tą
organizację!- Tom wściekły zaczął zawzięcie coś rysować na
kartce.
-Ktoś kto organizuje imprezy, nie musi
mieć wielkiego doświadczenia...- ciągnął dalej Siv- ktoś
wiecie, z powerem!- wszyscy wbili wzrok we mnie. Zorientowałam się,
gdy nastała cisza i podniosłam głowę do góry.
-No co!?- zeskoczyłam z blatu.
-Przecież ty organizujesz imprezy. No
tak! Najciemniej pod latarnią!- menadżer uścisnął moją dłoń.-
witaj w drużynie!
-Przecież ja się nawet nie zgodziłam!
Ja mam swoją firmę, nie mogę tego tak zostawić, no żartujecie
chyba sobie!- zaczęłam się zawzięcie bronić. Wszyscy patrzyli na
mnie błagalnym wzrokiem. -Ale tylko na ten czas!
-Jeah!- cała szóstka rzuciła się na
mnie. Nie miałam czym oddychać. Z Eric'em (menedżerem) omówiliśmy
całą trasę koncertową. Przede mną było jeszcze dużo pracy.
Trzeba było zorganizować sale na próby, transport i inne
„duperele”.
Po południu pojechałam do firmy.
Ogłosiłam zebranie wszystkich pracowników. Ekspresowo
przeprowadziłam konkurs na prezesa, który miał zajmować się
wszystkim, dopóki nie będę mogła sama tego robić.
Poczułam, że moje życie zaczyna
schodzić na zupełnie nowy tor. Cieszyłam się, że to wszystko
idzie na moją korzyść. Przede mną była perspektywa podróży
przez kolejne tygodnie.
Właśnie wychodziłam z wieżowca, gdy
mój telefon zaczął wygrywać melodyjkę.
-Halo?- trzymałam ramieniem smartfona,
jednocześnie szukałam w torebce kluczyków do auta.
-Claudia, jedziemy z Sive'm na obiad do
tej włoskiej knajpki w centrum, więc zbieraj tyłek i przyjeżdżaj
do nas. A no i twój brat też tam będzie.-Amy szybko wybełkotała.
-Co to, okazja jakaś?
-No skąd, tylko tak sobie
posiedzimy... w wąskim gronie.- zupełnie nie rozumiałam tego.
Przez chwilę nie docierał do mnie ten fragment „twój brat”.
Uśmiechnęłam się tylko pod nosem i obrałam kurs w stronę
wyznaczonego miejsca spotkania.
-No hej!- ucałowałam całą trójkę
po kolei.- Zamówiliście już coś?- zauważyłam, że wszyscy
siedzieli już z napojami.
-Wzięłam ci to co tygryski lubią
najbardziej, czyli risotto.- Amy siedziała w objęciach Siv'a.
-Dzięki ci kochana. Słuchajcie.-
spojrzałam na chłopaków- właśnie odcięłam pępowinę między
mną a firmą. Mam teraz prezesa, a ja jestem tylko właścicielką.
- tryumfalnie przeciągnęłam się.
-Czyli od teraz jesteś naszym drugim
menadżerem.- Thomas podniósł swoją szklankę i zaczął nią
obracać w palcach.
-Tak, no tak. - kelner postawił przede
mną talerz z przysmakiem. Wciągnęłam dużo powietrza, by poczuć
zapach świeżej bazylii.
Siedzieliśmy i rozmawialiśmy. Mile
spędziliśmy te kilka godzinek. Patrząc tak przez ten cały czas na
Amy i Siva, uświadomiłam sobie, że to musiała być miłość od
pierwszego wejrzenia. Na pewno nie było to zauroczenie. On z dumą
siedział przy niej i jakby, był nie obecny. Przyglądał się
każdemu jej ruchowi, gestowi, obdarzał ją uśmiechem, gdy ona
tylko kątem oka spojrzała na niego. Biło od nich ciepło, które
emanowało w promieniu tysięcy kilometrów. Jakby świat stawał się
lepszy w ich otoczeniu.
-A wy jak tam?- Siva spojrzał na mnie
i Toma.
-No normalnie, nie Claudia? - Thomas
szturchnął mnie w ramię.- muszę ją teraz pilnować, no nie? W
końcu jestem jej starszym bratem.
-Weź się ogarnij.- spojrzałam na
niego sponad talerza.
-No co? Tak jest, nie?- chłopak wytarł
serwetką moją buzię.
-Ty weź idź. Nie potrzebuje tutaj
opieki.- naburmuszona wzięłam duży łyk soku, który przez dłuższy
czas trzymałam w ustach.
-Powiedz mi, jak ty ją pilnujesz?
Pozwalasz jej na spotykanie się z kimś, z kim oczywiście wszyscy
wiemy, a nie uświadomiłeś jej, że prawdziwa miłość stoi za
drzwiami.- Amy wygłosiła przemówienie. Opadłam na krzesło nie
wiedząc o co im chodzi.
-Co z ciebie za brat. Tego blondyna już
na starcie powinieneś wykluczyć.- Siva stanął po stronie Amy.
-I co ja na to poradzę?- Tom spojrzał
na mnie. Siedziałam z głową zadartą do góry i wlepiłam swój
wzrok w sufit.
-Poproszę setkę!- krzyknęłam do
kelnera, którego zobaczyłam „do góry nogami”. - O co wam
chodzi? Wszyscy piep..ycie o jakiejś MOJEJ MIŁOŚCI. Czego wy
chcecie od Chrisa? - wzięłam widelec i zaczęłam dłubać w daniu.
-Chris jest spoko. Nic do niego nikt
nie ma, ale zrozum, że jest ktoś kto wzdycha do ciebie na każdym
kroku i jest … jak zahipnotyzowany. - Siva zabrał mi widelec.
-Kto to?- spojrzałam na trójkę
przyjaciół. -No kto?- wszyscy odwrócili wzrok. Rozglądali się po
sali. Kelner postawił przede mną kieliszek. Od razu go
wypiłam.-Jeszcze raz to samo. No kto? - nadal nie usłyszałam
odpowiedzi. -Wiecie co? Będę z Chrisem, bo go cholera chyba kocham.
Jest kimś przy kim czuję się nie tyle, że bezpieczna, po prostu
jestem sobą! Tak, nie jestem pewna czy go kocham, ale nie od razu
Rzym zbudowano, nie?- wstałam i udałam się do wyjścia. Idąc
między stolikami natknęłam się na kelnera, który niósł dla
mnie wódkę. Zabrałam mu ją z tacy i za jednym zamachem
pochłonęłam trunek. Skierowałam się do samochodu.
-Claudia! Zaczekaj!- Tom wybiegł za
mną.- Ja poprowadzę. - zabrał mi kluczyki i otworzył drzwi
pasażera.
-Nie musisz się o mnie troszczyć.
Wcale nie musisz być moim bratem. Skoro już nim jesteś, nie musisz
być w poczuciu obowiązku opiekowania się mną! Byłam sama,
dawałam sobie radę, jakoś żyję! - z oburzeniem wsiadłam do
samochodu. Do samego domu nie odezwaliśmy się ani słowem. Cały
wieczór przesiedziałam na tarasie. Tą ciszę przerywało tylko
zabijanie komarów, które uporczywie chciały mnie ugryźć.
-Moja sexi koleżanka!- Max wyszedł na
balkon i od razu skierował się w moją stronę.
-Odwal się!- warknęłam odganiając
te chole.ne owady.
-No no no, nie ładnie. - chłopak
usiadł koło mnie i pogładził mnie po udzie.
-No czyś ty oszalał?- spojrzałam na
niego. Zabrał rękę.
-No powiedz koledze co się stało?
Wujek Max wysłucha.
-Idź ty do diabła!
-A ty myślisz, że skąd ja wracam?
Trzeci wieczór już tam pijemy ileż można, no!?- uśmiechnęłam
się pod nosem.
-Ohh, wszyscy mi wciskają kit, że
jest gdzieś, tutaj, moja wielka miłość.
-Chris, to zbyt oczywiste.
-No właśnie nie on. Gadają mi o tym,
że jestem ślepa, jakby byli w jakiejś sekcie!
-No wiesz...- zmierzyłam chłopaka
wzrokiem- ja jestem od diabła, to nie sekta! Ja tam nie wiem o co im
chodzi. Ważne żebyś ty była z kimś, z kim czujesz się
dobrze...no nie?
-Chociaż ty jeden nie mówisz mi,
żebym zerwała z Chrisem.
-Nie mówię. I nie będę mówił.
Jesteś już dorosła, sama umiesz podejmować właściwe decyzje.-
chłopak wstał i udał się do swojego pokoju, a ja jeszcze przez
długi czas myślałam nad tym wszystkim.
______________________
Wybaczcie, taki z d.py ten rozdział. Następne są już lepsze, teraz zaczyna się najlepsze ! ;p
Wybaczcie, taki z d.py ten rozdział. Następne są już lepsze, teraz zaczyna się najlepsze ! ;p
umm, takiego obrotu sprawy się nie spodziewałam.
OdpowiedzUsuńpodoba mi się coraz bardziej. ^^
Tak, stawiam na Maxa! to on utworzy z Claudią lovstory. C:
btw, zapraszam http://trochezrozumienia.blogspot.com/ C:
OdpowiedzUsuńniezły rozdział :-) hehe to z włosami to niezłe :*** oj zaczyna się dziać :-)
OdpowiedzUsuńojj takk ;D rzodkiewa kochana <3 ;D i chlust wodą ;D
OdpowiedzUsuńczekam na nn! ;D
Podoba mi się!!! ♥
OdpowiedzUsuńŚwietny! :D
Mi się wydaje, że chodziło o Maxa, ale nie jestem pewna :P
Czekam na kolejny! :)
weny ;]
Doczekałam się kolejnego rozdziału i czuję,że moja ciekawość została zaspokojona;D A od dzisiaj Sykes ma nową ksywkę:''rzodkiewka'' Hahaha:D
OdpowiedzUsuńZnowu mnie rozbawiłaś;)
Oczywiście nadal utrzymuję teorię,że Claudia będzie z Maxem:3
Chociaż wiem na co Cię stać i nie jestem tego aż tak pewna po tej akcji z rodzeństwem;p
No nic to ja już czekam na następny i nie mogę się doczekać jaką bombę nam tu zaserwujesz;D
Rozdział nie jest do dupy, jest świetny ;)
OdpowiedzUsuńTwoja zapowiedź jeszcze bardziej zachęciła mnie do czytania tego opo :D
Dodawaj szybko nexta i weny ;*
P.S. Zapraszam do mnie ;) http://thelastoftw.blogspot.com
Zachęcam do wyrażenia opinii ;)
Mam nadzieje, że nie bd aż taka zła ;d
Choć nie piszę tak dobrze jak ty ;)
wspaniały rozdział
OdpowiedzUsuńtak mi bardzo podoba sie twoje opowiadanie
ze normalnie szok :)
weeny
i czekam na nexta