Z samego rana otrzymałam mail'a z
całym programem trasy koncertowej. Od razu zorganizowałam zebranie
w salonie i przekazałam chłopakom szczegóły wyjazdu. Wszyscy byli
podekscytowani, wielkie koncerty, publiczność, wszystko to
połączone ze zwiedzaniem kilku pięknych miejsc. Mieliśmy znaleźć
się w wielu państwach, dlatego nie mogliśmy doczekać się
wyjazdu. Siva od razu zaapelował, że Amy jedzie z nim i chce mieć
z nią oddzielny pokój. No cóż, jako wzorowy menadżer musiałam
uwzględnić prośby moich klientów.
Po południu umówiłam się z Chrisem.
Chciałam powiedzieć mu, że chcę spróbować z nim. Chciałam
powiedzieć, że go kocham.
Spotkaliśmy się w „naszym” parku.
Chłopak już czekał na mnie z bukietem słoneczników.
-Muszę ci coś powiedzieć.- razem
powiedzieliśmy.
-Mów pierwsza- chłopak wręczył mi
kwiaty i wskazał na ławkę. Usiadłam i przyglądałam mu się
uważnie.
-Wiesz, miałam czas przemyśleć to
wszystko i... chcę z tobą być. Kocham cię, rozumiesz? -
spojrzałam w jego oczy. To one najbardziej utkwiły mi w pamięci.
Ale nie, tym razem były inne. Smutne, zgaszone, pełne goryczy i …
łez. Tak, płakał. -Chris, o co chodzi?
-Nie mogę. - chłopak wstał i zaczął
chodzić w te i z powrotem po chodniku. - Jutro lecę do Australii.
Dostałem tam ofertę pracy, staż, ale od razu powiedzieli mi, że
to tylko kwestia czasu. Za dużo włożyłem pracy, żeby teraz to
zmarnować.
-Wrócisz, wytrzymamy jakoś bez
siebie.- chłopak stanął i pokiwał przecząco głową.
-Jadę tam na stałe. Jeżeli podejmę
się tej pracy to... spalam wszystkie mosty za sobą, muszę dać z
siebie 150%, żeby zrealizować swoje marzenia.
-A ja? A nasze marzenia?!- siedziałam
z twarzą opartą o kolana.
-My... ty masz tu pracę, rodzinę,
znajomych, ty kochasz to, co robisz. Ja... wciąż szukam swojego
miejsca.
-Chris, zadzwonię do ojca, na pewno
coś dla ciebie znajdzie. Proszę cię!- spojrzałam na chłopaka.
Nagle wyciągnął z kieszeni portfel.
-Tak naprawdę chodzi o … - wyjął
zdjęcie. Zobaczyłam małego chłopczyka. - to mój syn. Moja była
uciekła z nim po porodzie. Nie chciała żebym wychowywał z nią
małego. Szukałem jej, codziennie modliłem się, żeby oddała mi
dziecko. Okazało się, że uciekła do Australii. Wczoraj zadzwoniła
jej matka. Ona... zginęła … jej matka chce żebym zajął się
małym, ona jest chora i nie może sobie poradzić z maluchiem. Muszę
jechać do syna, a nie chcę tobie psuć życia. Znajdziesz kogoś
odpowiedniejszego. - łzy spływały mi po policzkach. Kolejny raz
zostałam sama. Nie wierzyłam w to co słyszę.
-Rozumiem. Jedź, to twoje dziecko.
Tylko zaopiekuj się nim, tak... jak ojciec. Stać cię na to, by być
dobrym ojcem. - wstałam i skierowałam się w stronę parkingu.
-Claudia!- odwróciłam się, widziałam
go nie wyraźnie przez wciąż napływające łzy.
-Nie spieprz tego!- krzyknęłam i
szybkim krokiem poszłam do samochodu. Przez kilka minut siedziałam
z głową na kierownicy i wyłam. Czułam, że muszę wylać litry
łez.
Gdy się w końcu opanowałam
postanowiłam pojechać do domu i się przebrać. Miałam dosyć tych
szpilek, sukienki i makijażu, który teraz miałam na całej twarzy.
Wchodząc do domu zorientowałam się, że nikogo nie ma. Pobiegłam
do pokoju. Założyłam sportowe spodnie i top. Znalazłam
listonoszkę z pumy, którą założyłam przez ramię, spakowałam
telefon, pieniądze i pomadkę.
„Nie szukać, nie zawracać dupy, nie
czekać. C.”- napisałam na kartce, którą zostawiłam na szafce
przy drzwiach. Zamówiłam taksówkę i pojechałam do dzielnicy, o
której mówi się tylko w filmach o ganksterach. Weszłam do jednego
z pab'ów. Był to dosyć obskurny lokal. Wszyscy mężczyźni
wpatrywali się we mnie.
-Setkę.- powiedziałam do barmana,
który wydawał się być najnormalniejszy z całego tego
towarzystwa. Usiadłam przy barze i spojrzałam na facetów, którzy
niemalże ślinili się na mój widok. Nie pytajcie skąd znam takie
miejsca. Powiem tylko, że jako nastolatka dałam moim rodzicom
nieźle w kość, okres buntu, może ktoś z was kojarzy takie czasy?
-Za całą tą kwotę wódkę poproszę.- powiedziałam do kelnera.-
Masz lać nawet jak będę leżała na podłodze. A to twój
napiwek.- prawie tyle samo wręczyłam chłopakowi. Uśmiechnął się
i zaczął wykonywać swoje zlecenie. - A i jeszcze jedno. Jak już
będziesz zamykał zamów mi taksówkę na ten adres. -podałam
mężczyźnie kartkę z adresem i wręczyłam kolejny banknot.
Przez cztery godziny wlewałam w siebie
litry wódki. Koło 2 nie kontaktowałam już zupełnie. Było mi
obojętne czy ktoś wykorzysta to i mnie zgwałci, pobije czy da mi
pigułkę gwałtu, chlałam jak żul spod monopolowego. Koło 2.30
kelner zamówił mi taksówkę. Facet niemalże zaciągnął mnie do
taksówki, od razu zapłacił za kurs. Pamiętam, że było mi
strasznie nie dobrze podczas jazdy, bo niemiłosiernie bujało.
Kierowca pomógł wygramolić mi się z auta. Zadzwonił dzwonkiem do
drzwi.
-To chyba pana. -spojrzał na zaspanego
chłopaka w samych slipach.
-Claudia?- miałam zamknięte oczy, tak
było mi lepiej. Usłyszałam głos Max'a. Kierowca zaraz odjechał.
-Co jej się...- z góry zszedł Tom i
Jay.
Max wziął mnie na ręce i zaniósł
na górę.
-I kurde... haha ma syna...
ogarniacie?- siedziałam na łóżku przechylając się to do przodu,
to do tyłu. - i ha, jedzie... haha do Austreli! Haha, wiecie, tam co
te delfiny się bzykają nie?- na zmianę wrzeszczałam i mówiłam
szeptem.
-Chris?- Tom spojrzał na Max'a i
Jay'a.
-No, a kto? - spojrzałam na nich.
-Zabiję gnoja!- Max wybiegł z pokoju.
-Co tu się … - zobaczyłam jak przez
mgłę Amy.
-Później ci powiem.- Tom ściągnął
mi buty.- weź ją … no wiesz- Tom pobiegł za Max'em.
-Biedulko moja.- Amy przykryła mnie
kocem, a ja gdy tylko się położyłam, zasnęłam.
Obudził mnie jakiś choler.y ptak,
który wyśpiewywał serenadę za oknem.
-Zamknij dziup.- szepnęłam. Poczułam
ucisk w głowie. Zobaczyłam na szafce stertę lekarstw na kaca i
zgrzewkę wody. Wzięłam wszystko co było możliwe. Wstałam i
poszłam wziąć prysznic. Wiecie, ta woda tak głośno spadała na
terakotę. A jak głośno otwiera się butelka z szamponem!
Przechodząc tą katorgę jakoś się ogarnęłam. Włożyłam ¾
spodnie i bluzkę na ramiączkach. Wyzbierałam puste butelki i tak
obładowana zeszłam na dół. Ze schodów zobaczyłam zgromadzenie w
salonie. Wszyscy spojrzeli na mnie. Nastała cisza. Jak gdyby nigdy
nic poszłam do kuchni i zaczęłam zgniatać butelki, myślałam, że
uszy mi pękną.
-A wy co? Do roboty! Ej no za dwa dni
wyjeżdżamy w trasę. - powiedziałam w stronę chłopaków.
-Przykro mi...- Amy podeszła do mnie i
poklepała mnie po ramieniu.
-Umarł ktoś!?- stanęłam i
spojrzałam na ich ponure miny.
-Nie, tylko ty i Chris.- Amy nie
wiedziała jak się zachować.
-No, Chris nareszcie spełni się jako
ojciec i już. Niech się chłopaczyna zajmie synem, nie? To chyba
dobrze, że w ogóle chce.- wzruszyłam ramionami. Chciałam zgrywać
twardą sztukę.
-Claudia...- Tom spojrzał na mnie
wzrokiem „nie wierzę ci”.
-Boże! Przestańcie! Powiedziałam mu,
że chcę z nim być, a on co?! Że jedzie do syna! Krzyżyk na
drogę! Ciao bambino! Niech jedzie na koniec świata! -łzy napływały
mi do oczu.- przepraszam Was, przepraszam.- pobiegłam do pokoju.
Wtuliłam się w poduszkę. Łzy same spływały mi po policzkach,
nie chliptałam, nie szlochałam, spokojnie leżałam i tylko czułam,
że poduszka staje się coraz bardziej mokra. W pewnym momencie
zerwałam się i włączyłam laptopa, sprawdziłam wszystkie loty,
do Sydney był tylko jeden. Miałam 1,5 godziny.
-Gdzie jedziesz?- zawzięcie
zawiązywałam sznurówki przy adidasach. Spojrzałam na Nath'a.
-Nie ważne.- powiedziałam pod nosem.
-Jadę z tobą.- chłopak otworzył
drzwi i skierował się do samochodu. Nie miałam siły protestować.
Na lotnisku panował niesamowity tłok.
Ludzie z walizkami przemieszczali się w stronę wyjścia, inni
szukali przejść do odprawy, jeszcze inni czekali na swoich
znajomych. Skierowałam się w stronę odpraw.
-Szukaj go.- powiedziałam do Nathana.
Rozglądaliśmy się.
-Tam.- chłopak wskazał krzesła pod
ścianą. Na jednym z nich siedział Chris. Podeszłam do niego. W
ręce trzymał zdjęcie, ja i on, a w drugiej dłoni miał fotografię
swego syna. Gdy mnie zobaczył zerwał się na równe nogi.
-Chciałam tylko...- zaczęłam, nie
wiedziałam jak mam się zachować. Przez chwilę zwątpiłam w
słuszność mojego przyjazdu tutaj.-Odezwij się kiedyś. Jak już
będziesz szczęśliwy...-motałam się w swoich „zeznaniach”.
Sama już nie wiedziałam co mam mu powiedzieć.
-Dziękuję ci...- chłopak pogłaskał
mój policzek. Przymknęłam oczy. To skończyło się w ten sam
sposób co się zaczęło.
-Powodzenia- powiedziałam i odeszłam.
Miałam ochotę rozpłakać się jak małe dziecko, ale nie. Tak
widocznie miało być, tak widocznie się musiało stać. Nathan
objął mnie ramieniem.
-Rzekomo dziewczyny obżerają się
lodami jak mają „ciężki dzień”. - chłopak obdarzył mnie
serdecznym uśmiechem. Pojechaliśmy do najlepszej cukierni w
okolicy. Zamówiliśmy potężny puchar lodów.
-Czemu taki przystojniak nie ma
dziewczyny?- chciałam jak najszybciej zapomnieć o tych wszystkich,
ostatnich wydarzeniach. Spojrzałam na chłopaka mieszając
rozpuszczające się lody.
-Hmm, wiesz... nie zastanawiałem się
nad tym. Jest dobrze tak jak jest.- brunet puścił mi oczko. Jeszcze
ze dwie godzinki siedzieliśmy i śmialiśmy się. Bardzo fajnie było
tak oderwać się od tego wszystkiego. Nawet można by powiedzieć,
że zbliżyliśmy się z Nath'em.
Po południu wróciliśmy do domu.
Chłopaki wieczorem pojechali na próbę, a ja dzwoniłam do hoteli i
organizatorów koncertów, by potwierdzić pewne szczegóły.
__________________________
Dobra, taki napisany od tak. Właśnie wróciłam z szału świątecznych zakupów, padam na twarz!
Min. 6 kom i będzie NEXT ;p
Trochę szkoda Claudii , ale tak z drugiej strony ......
OdpowiedzUsuńAle się porobiło...
OdpowiedzUsuńA ja myślałam, że oni bd szczęśliwi razem i wgl
Zaskakujesz mnie ;p
Bardzo podobają mi sie te Twoje pomysły i czekam na więcej ;D
A może tak Claudia i Nath, hmm? ^^
Czekam na ciąg dalszy i kolejne świetne pomysły :)
Weny !
łohohoho, ale się pomieszało. ; oo
OdpowiedzUsuńw sumie to dobrze, nie lubiłam tego Chrisa. hihiih.
Słodko z Nathana strony tak wgl. C:
świetny cudowny wręcz. awww. *.*
hm. Jak powiem, ze ryczę jak bóbr, to nie bd dziwne? Pewn.e bd. Ale tak wlasnie jest, nwm czemu. Czy to ze zmęczenia czy nie wiem czemu ale jak czytałam to scenę pożegnania a w tle leciało mi eda sheerana give me love to się popłakałam i do tej pory płacze. Dziękuje za ten rozdział. Jest cudowny i pełen emocji. Więcej w takim stanie nie będę czytać. Masz dziewczyno talent tylko go nie zmarnuj ;) czekam na nn.
OdpowiedzUsuńsuper rozdział :-) no to się porobiło czekam na next :*
OdpowiedzUsuńWow!ale się Claudia nayebała,normalnie w cztery dupy:D
OdpowiedzUsuńZaskoczyłaś mnie tym,że Cris ma synaO.o
Nie spodziewałam się tego:)
Ha!ale przeczułam,że nam zaserwujesz bombę i się nie myliłam;D
Czekam oczywiście na następny;)
baaardzooo fajny rozdział
OdpowiedzUsuńnareszcie nadrabiam :)
weeny zycze i czekam na nexta
o mamoo ;c
OdpowiedzUsuńszkoda, że nie są razem ;<
świetne opowiadanie, cieszę się że na nie trafiłam ;D
pisz szybko nowy rozdział ;))
weny ;]
Heej . Napewno nie rozpoznajesz nicku , ani strony , ponieważ wszystko musiałam zmienić . Przepraszam , za przerwę w pisaniu , ale to jest aktualny adres http://you-world-my-world-own-world.blogspot.com/ , który kiedyś występował pod nazwą you-perfect-to-me.blogspot.com . Mam nadzieję ,że zmiana nazwy strony , nie będzie powodowała , twojego nieuczęszczania na stronie ♥ Przepraszam za spam ♥
OdpowiedzUsuńBardzo fajne opowiadanie!!
OdpowiedzUsuńCzeskam an nastepny rozdzial :)
Pisz szybko!!!
Mam nadzieje ze Claudia bedzie z Max'em :)