Uniosłam powoli powieki, bałam się
tego, że cały poprzedni dzień okaże się jednym, pięknym snem.
Nie chciałam budzić się samej w tym łóżku, chciałam by on był
tuż obok mnie. Na chwilę mocno zamknęłam oczy, jakby to miało
dać większą nadzieję na to, że tutaj będzie. W końcu odważyłam
się spojrzeć. Był. To wystarczyło mi do wielkiego entuzjazmu,
uśmiechnęłam się pod nosem. Po chwili i on się obudził.
Spojrzał na mnie i bez żadnego słowa pocałował mnie.
Uszczypnęłam się, by uwierzyć w to wszystko. Tak, to nie był
sen, to prawdziwa rzeczywistość. Leżeliśmy tak i zerkaliśmy na
siebie. Nie miałam ochoty się odzywać, to było takie nasze
milczenie. Coś, czego nikt w tym momencie nie mógł nam odebrać,
to sprawiało nam w tej chwili największe ukojenie. Ukojenie tych
wszystkich kłótni, docinek, teraz trwała cisza, jakby zapowiadała
nową strategię relacji między nami. Ta cisza dawała początek
zupełnie czemuś innemu. Naszą „przyjemność” przerwał
telefon od Eric'a, który przypomniał mi, że o 10 wyruszamy na
miasto, by zobaczyć najważniejsze zabytki.
-Zbierajmy się. -usiadłam na brzegu
łóżka. Spojrzałam na widok za oknem. Na tle białych obłoczków
widać było czubek wieży Eiffel. Trochę niżej rozpościerał się
dywan dachów domów, kamienic, hoteli. Przez uchylone okna słychać
było samochody, skutery i ludzi, którzy tysiącami przemierzali
ulice.
-Miasto zakochanych... -Max usiadł
koło mnie. Teraz oboje wpatrywaliśmy się w ten obrazek.
Przypomniałam sobie moje wcześniejsze wizyty w Paryżu. Zawsze
podkreślałam, że nie czuje się tej atmosfery, romantyczności,
uczucia, które otaczałoby nas i wiązało dłonie i serca, które
razem miałyby zwiedzać Paryż. Jeszcze wczoraj, gdy mijaliśmy
wieżę była dla mnie tylko „jakimś” obiektem turystycznym,
teraz wyglądała zupełnie inaczej.
-To chodźmy je zwiedzić. -zaczęłam
szukać w torbie jakiegoś wygodnego stroju na dzisiejszy dzień.
Zdecydowałam się na szorty w jasno niebieskim kolorze, sportowy,
czarny top, na który założyłam zwiewną, białą koszulkę. Z
dodatków wybrałam kilkanaście bransoletek i niewielką torbę, w
której miejsce było tylko dla najpotrzebniejszych rzeczy. Włożyłam
również zwykłe trampki.
Wszyscy spotkaliśmy się przed
hotelem.
-To kto poprowadzi naszą wycieczkę?-
Jay i Nath przekręcali mapą na wszystkie strony.
-Daj to. Masz do czynienia z osobą,
która zdawała rozszerzoną geografię!- zabrałam mu tą pomoc
dydaktyczną. W tym mieście już kilkanaście razy byłam, więc nie
sprawiało mi za wiele trudu poruszanie się po nim.- Najpierw
pójdziemy do Luwru, potem do Katedry Notre Dam, a na koniec
wjedziemy na Eiffla.
-A obiad?!- Tom wcinał jakiegoś
batonika.
-Spokojnie... -pokiwałam przecząco w
stronę brata. Ruszyliśmy.
-Claudia!- Amy podbiegła do mnie.
Szłyśmy przodem w pewnej odległości od całej reszty.
-Co tam?- z głową lekko uniesioną do
góry rozglądałam się dookoła.
-Ty już wiesz, co tam! - dziewczyna
przyglądała mi się uważnie.
-Czujesz atmosferę tego miasta?-
spojrzałam na nią.
-Chodzi ci o romantyczność owianą
lekką tajemnicą ?
-O to to, właśnie o to mi chodzi!-
klasnęłam w dłonie.
-No wiesz... pamiętasz jak byłyśmy
tutaj ze szkoły? Nie zwracało się na to uwagi, a teraz... wiesz,
wtedy byłyśmy same, a teraz.
-Hmmm, chyba muszę zwrócić honor
temu miejscu, bo jest naprawdę piękne i romantyczne. -teraz
zadarłam głowę wysoko do góry.
Po kilkunastu minutach dotarliśmy do
Luwru. Tradycyjnie przed wejściem w kształcie szklanej piramidy był
tłum ludzi. Musieliśmy cierpliwie czekać w kilometrowej kolejce.
Wreszcie mogliśmy wejść do środka. Przemierzyliśmy tysiące
metrów tego niesamowitego muzeum. Gdy już mieliśmy wychodzić
chłopcy za wszelką cenę chcieli zobacz Kodeks Hammurabiego. Rad
nie rad musieliśmy krążyć korytarzami, by go odnaleźć. W końcu
wszyscy byli już nasyceni sztuką. Po kilku godzinnym spacerze
muzealnymi korytarzami udaliśmy się do Katedry Notre Dam.
-Ej, a tam nie straszy ten dzwonnik?-
Nath z przejęciem przyglądał się potężnemu kościołowi.
-Siedzi w kącie i porywa samotne
dzieci. -Siva poczochrał włosy Natha.
-Jasneee... -Nath szedł koło Max'a i
Thom'a z nadzieją, że „w razie czego” chłopcy go obronią. Na
całe szczęście nie spotkaliśmy żadnego dzwonnika. Od Katedry
mieliśmy jakieś 2 km do wieży. Spacerkiem, wzdłuż rzeki
przemierzaliśmy tą drogę.
-Chodźmy na jakąś kawę. - Eric
ociągał się na samym końcu. Zdecydowaliśmy, że usiądziemy na
chwilę w małej knajpce na rogu. Zamówiliśmy kawy i ciasto. Po
krótkim odpoczynku ruszyliśmy w dalsza drogę.
-Gdzie ta wieża? -Jay rozglądał się
na wszystkie strony.
-No zaraz! -Amy i ja szłyśmy na
przodzie, za nami Max i Siva, a potem Nath, Jay i Tom, którzy
obżerali się watą cukrową zakupioną gdzieś po drodze. Wreszcie
minęliśmy stacje kolei.
-Patrz uważnie na lewo!- krzyknęłam
do Jay'a wskazując mu ręką kierunek.
-Nic nie widzę!- Jay podekscytowany
podbiegł do mnie. Jeszcze przez chwilę szliśmy w skupieniu.
Skręciliśmy między drzewa.
-To tutaj.- powiedziałam i stanęłam
tryumfalnie rozglądając się.
-Gdzie!?- wszyscy krzyknęli chórem.
Nic nie odpowiedziałam tylko podniosłam rękę do góry. Wszyscy
spojrzeli w wyznaczonym kierunku. Byliśmy tuz pod wieżą.
Zrobiliśmy sobie zdjęcia i udaliśmy się do kolejki.
-O nie... taka kolejka?!- Thomas usiadł
na ławce.
-Bez obaw. -wręczyłam Max'owi mapę i
zaczęłam szukać dokumentów w torbie. Po kilku sekundach pojawili
się murzyni, którzy sprzedawali małe, metalowe wieżyczki.
Chłopaki zaczęli się z nimi targować. Jedna miała kosztować 2
euro, jednak oni za 2 euro kupili 3 małe. Ahh, biznesmeni.
-Chodźcie. -pomachałam do nich kartką.
-Claudia, kocham cię! -Jay i Nath
rzucili się na mnie, gdy weszliśmy bramką dla VIP-ów, nie ma to
jak wcześniejsza rezerwacja.
-Ej, ej.- Max odsunął chłopaków, a
sam objął mnie w pasie. Chwilę musieliśmy poczekać na windę.
Wjechaliśmy na pierwsze, potem na drugie piętro. Następnie
musieliśmy się przesiąść do drugiej windy. W końcu dotarliśmy
na sam szczyt. Było już praktycznie ciemno. Gdy tylko weszliśmy na
taras włączyły się lampki na wieży, które w szaleńczym tempie
migają i niczym morska latarnia,dwa długie światła krążyły
wokół wieży.
-Gdzie Nath?! -spytałam chłopaków,
którzy uczepili się rolnetki.
-Chyba w środku. - Siva wskazał mi na
wejście. Poszłam zobaczyć co się stało, bo chłopaka, którego
zawsze, wszędzie jest pełno, teraz nie ma. Zastałam go pod
wykresami, w których wysokość wieży Eiffla była porównywana do
największych budynków w danym państwie.
-Nie idziesz? -stanęłam koło niego.
-Yyy, nie.
-Boisz się!?- spojrzałam na niego z
lekkim niedowierzaniem.
-Yh, no tak... ale ja tu sobie
pochodzę, też jest dobrze.
-Nie żartuj. Chodź! Może to twój
ostatni raz na wieży, potem będziesz żałował, że nie zobaczyłeś
tego widoku, nie poczułeś tego wiatru. -chwyciłam go za rękę.
Najpierw niemal go ciągnęłam, ale w końcu wyszedł na taras. Na
początku stał tylko pod ścianą.
-No chodź!- krzyknęłam do niego.
Chłopak chwycił moja rękę i podszedł do barierki. Po chwili Nath
już nie był tak przerażony.
-Claudia, chodź.- Max pociągnął
mnie za rękę.
-Ale... Jay !- krzyknęłam na loczka,
by ten zajął się Nath'em. Max zaprowadził mnie na drugą stronę
balkonu. Przez chwilę staliśmy i wsłuchiwaliśmy się w ten hałas,
który nas otaczał. Mieszanina wszystkich języków świata w jednym
miejscu tworzyła coś niesamowitego. Chłopak przyciągnął mnie do
siebie.
-Kocham Cię. -powiedział i pocałował
mnie. Nie liczył na odpowiedź, ale ja nie byłam w stanie mu tego
powiedzieć. Wtuliłam się w jego ramiona. Zamknęłam oczy i
zobaczyłam wszystkie ostatnie tygodnie. Po raz kolejny zrozumiałam,
że oni są moją rodziną, że dają mi tyle radości i szczęścia.
Dopiero o północy wróciliśmy do
hotelu. Wszyscy poszliśmy od razu spać. O 8 rano mieliśmy mieć
lot do Londynu. Tak właśnie zakończyliśmy trasę koncertową.
__________________________________________________
Kocham Was !
Za oglądalność, komentarze ! Kocham ! <3
Jak tam u Was święta? Ja się ruszać nie mogę od tego jedzenia, matkooo !
Komentujcie ! Ja już piszę 33 rozdział haha ! Powiem wam, że fabuła się jeszcze bardziej rozkręci. Ten odcinek taki sobie... Trochę jest taki bardzo mój, bo 2 razy byłam w Paryżu i mniej więcej tak sobie chodziliśmy po mieście... z mapą, na wieże mieliśmy VIP'y i tak dalej, dalej.
Komentujcie - wiem, że potraficie ;)
Omamuniuu jaki romantyczny koniec *o*
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny , już zacieram rączki
Tak, taki romantyczny :)
OdpowiedzUsuńHaha biedny BabyNath ^^
Ja też piszę już któryś tam kolejny ;D
Czekam na nexta ;);*
Boże jakie cudowne :3. Rozdział typu romantico :D
OdpowiedzUsuńPisz szybko następny ^.^
Zapraszam też do mnie :)
http://inlovewith1dstory.blogspot.com/
Jak będzie ci się nudziło,to może zajrzysz ;)
Ojoj Maksiu wyznał Claudii miłość<33
OdpowiedzUsuńAwww i to na wieży Eiffla,to takie romantyczne!♥
Czekam na następny;)
Byłam sporo razy w Paryżu i uwielbiam to miasto :)
OdpowiedzUsuńDlatego każdy rdz, ktr opisuje jego piękno jest dla mnie wyjątkowym.
Rdz jest wspaniały! :D
Strasznie szkoda mi Nathana xd
I jak romantycznie ^^
Dawaj szybko next i weny ;*
Zostałaś nominowana do Liebster Award :)
OdpowiedzUsuńSzczegóły na moim blogu
http://inlovewith1dstory.blogspot.com/
Cudowny rozdział *.*
OdpowiedzUsuńTaki romantyczny ;D
Rozwalił mnie Nathan z tym dzwonnikiem xD
Jaki on strachliw.... no masakra jakaś! xD
Dawaj next ;D
super rozdział :-) ej to dawaj next :) dobrze że jest z Maxem
OdpowiedzUsuńnooo paczcz ;D
OdpowiedzUsuńa ja nie byłam w Paryżu xD
no shit :D
i mam mętlik w głowie przez Ciebie, bo nie wiem na co zbierać czy na UK czy na Francję :D
nie, dobra przy UK zostaję ;D
świetny rodział :D
biedny Nathan, moja wyobraźnia podsyła mi obraz jak on stoi taki wystraszony :D
ołł jak romantycznie :D
kocham Cię *-* ;D
dawaj nn! ;D
to jest cudne
OdpowiedzUsuńale się usmiałam jak jay i nath miłość jej wyznali
haha
weny
czekam na nexta
zmieniłam adres bloga:
Usuńbattleground-opowiadanieothewanted.blogspot.com
Zostałaś nominowana do Liebster Award!
OdpowiedzUsuńSzczegóły na moim blogu:
http://nevercloseyoureyes-twstory.blogspot.com/
Awww, uwielbiam Twoje opowiadanie! CAŁEGO BLOGA! ♥
OdpowiedzUsuńNie mogę przestać czytać...
Chcę więcej i więcej!
Dodawaj szybciutko kolejny rozdział, kochana! ♥
Ten cudowny!
WENY! ♥
marrymeharrystyles.blogspot.com/
Awww... Boskie.! ;*
OdpowiedzUsuńNathan, nie wiedziałam że taki strachliwy o.o
I plus ten dzwonnik rozwalił mnie. xd
Max, wieża Eiffla i na deser wyznanie miłości. *.*
Weny życzę. ;*
Dawaj nexta. ;p
ooo jakie full romantic
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział *.*
zresztą jak każdy.
awww.
nn <3
Świetne <33 będę tu częściej wpadać :)
OdpowiedzUsuńhej ♥ zostałaś nominowana do Liebster Award przeze mnie :* szczegóły u mnie w poście : http://you-world-my-world-own-world.blogspot.com/2012/12/nominacja-do-liebster-award.html :*
OdpowiedzUsuńNominuję Cię do ` Liebster Award ♥ więcej na moim blogu http://friend-of-famous.blogspot.com/2012/12/liebster-award.html heheh ♥
OdpowiedzUsuń[spam]
OdpowiedzUsuń"Rivendale Hospital to placówka dla młodzieży między szesnastym, a dwudziestym pierwszym rokiem życia, która zmaga się z wieloma problemami. Anoreksja, schizofrenia, depresja czy próba samobójcza to jedne z wielu przeszkód jakie stają im na drodze. Czy ktoś będzie w stanie pomóc tym zagubionym nastolatkom? A może zdecydują się na inne środki pomocy? Jak w nowym miejscu poradzi sobie siedemnastoletnia Elle? I czy przez to wszystko pomoże jej przejść stała mieszkanka szpitala - Fleur? Oczywiście jak w każdej historii pojawi się wątek miłosny, który zapewne jeszcze bardziej namiesza w życiu bohaterów. " zapraszamy na naszego nowego bloga ---> http://sick-mad-sad.blogspot.com/ ~ Elle and Fleur ♥ x
Świetny rozdział. Paryż, i na dodatek tak romantycznie... *.*
OdpowiedzUsuńPs. u mnie nowy rozdział http://one-event-jb.blogspot.com/