Ten
dzień był idealny do spacerowania po mieście i oglądania tych
urokliwych uliczek i zakątków miasta. Po śniadaniu zebraliśmy się
w recepcji, skąd wyruszyliśmy na zwiedzanie. Na śniadaniu była
też Lily, Sharlotte przyszła nie co później. Thomas był bardzo
zadowolony, wyglądał jakby dostał co najmniej gwiazdkę z nieba. Z
lekką ironią patrzyłam na niego i Lily, no cóż nie przypadłyśmy
sobie do gustów. Dziewczyna gdy tylko mnie zobaczyła, podeszła i
chciała do mnie zagadać, ale ja ją spławiłam, zaczynając
rozmowę z Natalią i Amy. W końcu udaliśmy się na miasto.
Spacerkiem
przechodziliśmy przez piękne uliczki, które przepełnione były
turystami. Dotarliśmy na brzeg oceanu. Szliśmy przyglądając się
z wysokości na wzburzoną taflę wody. Mijając nowoczesne budynki
hoteli, banków, kasyn i różnych klubów dotarliśmy jakby do
odległego miejsca. Naszym oczom ukazało się skaliste wzgórze, na
którym stał Kościół. Postanowiliśmy wspiąć się do Świątyni.
Ukazał się nam niesamowity widok.
-Niebo...
-Nathan z zadartą głową do góry przyglądał się smukłym
wieżyczkom Kościoła zakończonymi krzyżami. Wszystko było
zupełnie inne niż tam, na dole. Oderwane od rzeczywistości.
Świątynia była cała biała, tylko drzwi i framugi okien
pomalowane były na błękitny kolor. Weszliśmy do środka. Było
tam bardzo skromnie, ołtarz przyozdobiony świeżymi kwiatami, w tle
duży krzyż z Jezusem. Zaraz nad naszymi głowami znajdował się
chór. Przy suficie wysiały ogromne żyrandole z kryształków.
Usiedliśmy na chwilę. Uklęknęłam. Przeżegnałam się. Łokcie
oparłam o ławkę przede mną, a głowę o dłonie. Zamknęłam
oczy, tak było mi lepiej skupić się na swoich myślach. Bardzo
rzadko odmawiam modlitwy, formułki. Po prostu mówię, mówię w
duszy to, co czuję. W tedy wiem, że są to moje słowa, moja własna
intencja i przemyślenia. W pamięci powróciłam do wszystkich
wydarzeń z minionego czasu. Łzy same napłynęły mi do oczu. Jedna
z nich spłynęła po moim policzku. Poczułam jak Max ociera ją.
Objął mnie ramieniem i pocałował w policzek. Spojrzałam na niego
i lekko się uśmiechnęłam.
-Kocham
Cię... -powiedziałam prawie bez głosu w gardle. Chłopak tylko
pogłaskał mój policzek. Nawet nie zauważyliśmy, że zostaliśmy
sami. Właśnie wychodziliśmy z ławek, gdy przed nami stanął
Ksiądz.
-Dzień
dobry. -był to starszy mężczyzna, miał około 70 lat. Uśmiechnął
się do nas. Lekko skinęliśmy głowami. -Chcecie się pobrać?
-spojrzał na nas. Ja zerknęłam na Max'a. Chłopak stał lekko
zszokowany.
-Ym,
raczej... tak tylko... -chłopak sam nie wiedział co ma powiedzieć.
-Chcieliśmy
tylko chwilę pomyśleć. -powiedziałam spoglądając na krzyż.
-Rozumiem.
-ksiądz zaczął przeczesywać palcami swoją brodę. -Oj dzieci,
jeszcze długa i kręta droga przed Wami, ale bądźcie dobrej myśli.
On Ciebie zawsze obroni i nie pozwoli, by stała ci się jakaś
krzywda. Ona będzie ci na zawsze zaprzątała głowę, nie pozwoli
byś był smutny. Idźcie z Bogiem. Chłopcze... poradzisz sobie ze
wszystkim, gdyby COŚ. -zamilkliśmy. Max uścisnął mocniej moją
dłoń. Zastanawiałam się nad słowami Księdza, skąd on to może
wiedzieć, jakie kłody będą nam rzucane pod nogi? Odeszliśmy w
stronę wyjścia. Widziałam jak staruszek błogosławi nas, gdy
mieliśmy za chwilę zniknąć za błękitnymi drzwiami. Staliśmy
przez chwilę przed Kościołem. Wzięłam głęboki oddech. Czułam
jak serce szybko mi biło. Czyżbyśmy właśnie mieli spotkać
Proroka czy może kogoś więcej? W mojej głowie myśli kłębiły
się, by odnaleźć odpowiedzi na tak wiele pytań, które teraz
pojawiły się. Nie do końca docierało do mnie to wszystko.
-Wiecie
co?! -nagle zza budynku wyszła nasza reszta wycieczki. -Tutaj jest
taki Ksiądz, który przepowiada czy na przykład dany związek
przetrwa, albo czy ktoś będzie na coś chory. -Siva i Nath z
przejęciem przeglądali jakąś gazetkę.
-Ja to
bym się chciał dowiedzieć czy mógłbym mieć wszystkie modele
Nike. -Thomas spojrzał na swoje wypucowane buty. Wszyscy zaczęliśmy
się śmiać. W zamyśleniu i zatrwożeniu udaliśmy się na obiad.
-Max,
oddaj mi mój telefon. -siedziałam okrakiem na chłopaku, który
leżał na łóżku z głową pod poduszką.
-Niee.
-usłyszałam stłumiony głos.
-Max'iu!
Chcę tylko zadzwonić. -nie miałam pojęcia, gdzie chłopak schował
mojego smartfona. Musiałam go odzyskać.
-Po co?!
-Łysol,
dawaj tego fona i już! Niespodzianka! -chłopak zerwał się i
zaczął mnie łaskotać.
-Łysol,
ja ci dam! -turlałam się ze śmiechu po całym łóżku, ledwo co
wytrzymywałam.
-Ma..ma...ax!
No...hahaha, Ma..hahaha...Max! -zleciałam na podłogę z hukiem.
-Niespodzianka, no i już! -stanęłam, zakładając ręce na biodra.
-Dawaj go na 10 minut!
-Niech
ci będzie. -chłopak wyciągnął z kieszeni spodni komórkę. Nie
sprawdzałam wiadomości i nieodebranych połączeń, tylko
zadzwoniłam do ojca. Tata ma kilku znajomych, którzy mają swoje
domki na wyspach i jachty. Postanowiłam, że możemy zorganizować
sobie małą wycieczkę. George dał mi namiary na jednego z jego
kolegów, który bez problemu użyczył nam jacht, a także zaprosił
do domu na wyspie kilkanaście kilometrów od portu. Mogliśmy
wypłynąć dopiero następnego dnia, bo kapitan dopiero wtedy miał
wolny termin.
-To co
gołąbeczki porabiamy?- siedzieliśmy przy hotelowym basenie.
-Dziewczyny
na zakupy! -Natalia siedziała ze mną na leżaku i wiązałam jej
kłosa.
-A my,
panowie? -Siv'a spojrzał na kolegów.
-Tradycyjnie,
skoczymy na siłkę i ruszymy w miacho. -Thom znad swoich
przeciwsłonecznych okularów spojrzał na Lily, która siedziała
obok niego, nie wtrącając się do rozmowy.
-Okiej!
-klasnęłam w dłonie i ruszyłam do pokoju, by zanieść ręczniki.
-Yyy, a
my, tzn, JA? -Lily odrzuciła swoją „szatyńską” czuprynę do
tyłu.
-A to
już jak chcesz! Ja, Natalia, Amy i Sharlotte idziemy, a ty … rób
co chcesz. -miałam dość oglądania jej … mordy. Wybaczcie, ale
ta dziewczyna doprowadza mnie do szału. Jak Sharlotte jest normalna,
fajna i można z nią pogadać, tak z tą?! Skąd się tacy ludzie
biorą! Lily obrażona wstała i ruszyła za nami.
-Siostra?
-Thomas zatrzymał mnie i zaciągnął do baru.
-Mów
szybko. -widziałam jego wściekłą minę, szykował się wielki
opieprz.
-Nie
podoba mi się twój stosunek do Lily.
-Coś
jeszcze? -starałam się nie wsłuchiwać w jego paplaninę tylko
rozglądałam się po pomieszczeniu.
-Posłuchaj.
Lily będzie z nami spędzała czas i wszędzie z wami chodziła, bo
ona teraz jest ze mną, rozumiesz?! Traktuj ją jak mojego gościa. I
gwarantuję ci, że po powrocie do Londynu też będę się z nią
spotykał.
-Co,
dobrze ciągnie, nie? Widać, że wyszkolona. -na mojej twarzy
pojawił się głupi uśmieszek. -Sory, ale ona wygląda jakbyś ją
znalazł przy autostradzie. Ja ci mówię, że z tego będą same
problemy!
-Trzymajcie
mnie! -chłopak wrzasnął. -Lily to moja laska, rozumiesz, masz ją
szanować tak jak Natalię, Amy czy Sharlote, tak jak ja szanuję i
toleruję twoje kumpele, jasne?!
-No,
laski to pewnie ona dobre robi. -mruknęłam pod nosem. Widziałam,
że brat mało nie eksploduje ze złości. -Dobra, stary, daj na
wstrzymanie. -poklepałam go po ramieniu. -Ja jej jeszcze pokażę...
-mruknęłam, gdy wychodziłam z baru.
Przez
kilka godzin szwędałyśmy po sklepach z różnymi pierdołami. W
końcu znalazłyśmy sklep ze strojami kąpielowymi, koszulkami i
innymi takimi szmatami. Jak to my, rzuciłyśmy się do
przymierzalni, zapominając o kilku torbach przywiezionych ubrań z
Londynu.
-Claudia,
patrz! -Amy stała w przymierzalni, mając na sobie cudowny strój
kąpielowy.
-Genialnie
wyglądasz! Natalia, a ty jak tam? -zajrzałam do siostry, która
wbijała się w jednoczęściowy, mocno skrojony strój.
-Gruba
dupa ze mnie. -dziewczyna wyginała się, by zapiąć niewielki
zameczek na karku.
-Co wy
na to? -z przymierzalni wyszła Sharlotte w pięknym, zwiewnym paero.
-Muszę
też takie mieć! -powiedziałam i od razu pobiegłam po chustę.
-Lily, a
ty? -Sharlotte spojrzała na dziewczynę, która wciąż przeglądała
koszulki. Nagle w sklepie pojawiło się trzech facetów.
-Lily!
-jeden z nich podszedł do szatynki.
-Joseph,
co ty robisz? -Lily zaczęła szeptać.
-No
kochana, ileż można do ciebie dzwonić? Mieliśmy się spotykać
dwa razy w tygodniu jak moja żonka biega na spa, a ty, co? Z góry
zapłaciłem? Zapłaciłem. -facet wcale nie ściszył głosu.
Wszystkie patrzyłyśmy po sobie. Czyżbym miała rację, oceniając
Lily? Faktycznie, jest panną do towarzystwa?!
-Dobrze,
Joseph. -dziewczyna zaciągnęła mężczyznę przed sklep. Udałam
się do stoiska z torbami, bo ono znajdowało się najbliżej wyjścia
i podsłuchiwałam ich rozmowę.
-Wpadnę
dzisiaj do ciebie, dobrze? -dziewczyna bardzo spokojnie mówiła.
-O tej
samo co ostatnio. A jutro?
-Jutro
mam inne plany. Do zobaczenia.
Szybko
skierowałam się do kasy, by dziewczyna się nie zorientowała, że
podsłuchiwałam ich rozmowę. Tak, potwierdziły się moje
podejrzenia. Wszystkie udawałyśmy, że nie przejęłyśmy się tym
dziwnym spotkaniem.
Do
samego popołudnia chodziłyśmy pomiędzy straganami i kupiłyśmy
mnóstwo, różnych potrzebnych i niepotrzebnych rzeczy. Koło 17
zjawiłyśmy się w hotelu. Chłopaki już chlapali się w oceanie.
-No hejo
panowie! -pomachałyśmy do nich torbami z zakupami.
-Chodźcie,
woda jeszcze ciepła! -Jay pomachał do nas. Z racji, że wszystkie
miałyśmy na sobie stroje kąpielowe dołączyłyśmy do naszych
facetów.
-Idziemy
do ciebie... czy do mnie? -właśnie Thomas i Lily zbierali swoje
rzeczy. Wszyscy udaliśmy się w stronę hotelu. Szłam tuż za nimi.
-Yyy,
muszę coś jeszcze załatwić. Spotkamy się jutro. -dziewczyna
bardzo przekonująco powiedziała i pocałowała chłopaka w
policzek. Zerknęłam na Amy, która pokiwała przecząco w moją
stronę. Każdy rozszedł się do swojego pokoju.
-Na
magicznej wyspie tylko ty i ja, tylko nasze serca dwa, nasza miłość
aż po grób, która w blasku słońca mieni się, tylko splecione
dłonie dwie, które idą przez całe życie swe. -wśród rożnych
papierów, leżących na stoliku pod telewizorem, znalazłam świstek
papieru, który pierwotnie chciałam wyrzucić, ale rozwinęłam go i
przeczytałam. -Łysol, co to? -pomachałam do niego zmiętą kartką.
-A daj
spokój, miałem napisać tekst do nowego singla i jakoś... nie
idzie. -podrapał się po głowie.
-Ja się
na tym nie znam, ale … chyba nie jest taki zły …
-Coś
jeszcze wymyślę … Chodźmy spać, bo jutro dzień pełen wrażeń.
-Tak
spać? Tak normalnie?! Jesteś chory?! -dotknęłam czoła chłopaka.
-Spać!
-złapał mnie w pasie, przerzucił przez ramię i bez żadnych
skrupułów rzucił mnie na łóżko.
-Brutal!
-krzyknęłam i uderzyłam w niego poduszką.
-Ja?!
-chłopak usiadł na mnie okrakiem. -Ja? -teraz pochylił się na de
mną i przygryzł moją wargę.
-Spać...
-powiedziałam cicho i zamknęłam oczy.
________________________________________________________________
Ah wzięłam się za pisanie tego opowiadania. Tkwię gdzieś przy 44 rozdziale ;)
Przyznaję się, że nie komentuję Waszych opowiadań, bo najnormalniej nie mam czasu. Hah na zwolnieniu, ale na nic nie starcza mi czasu. Siedzę non stop na fbl i próbuję się jakoś w to wszytko wciągnąć. Najbardziej irytuje mnie to, że opuszczę 3 warsztaty fotograficzne i nie będę miała żadnych fot, a na sesję też nie pójdę... uh!
Jak tam u Was?
Ta laska Toma Ughh......
OdpowiedzUsuńPrzez nio to Tom będzie cierpiał .....
Ten ksiądz i ta jego przepowiednia to mnie trochę przeraziła ....
świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńto z księdzem to na serio niezłe :)
zauważyłam że nie wpadasz do mnie nadrobisz jeśli będziesz chciała :)
akurat teraz ślub :)
czekam na twój kolejny rozdział :)
weny :*
"Na magicznej wyspie tylko ty i ja, tylko nasze serca dwa, nasza miłość aż po grób, która w blasku słońca mieni się, tylko splecione dłonie dwie, które idą przez całe życie swe" <-- sama to napisałaś? zajebiste :)
OdpowiedzUsuńciekawe kiedy Lily zniknie stąd...
czekamy na nn! :P
trafilam tu przez przypadek, ale rozdzial spodobal mi sie i bede wpadala czesciej ;)
OdpowiedzUsuńjestem ciekawa co bedzie dalej :]
jesli kiedys znajdziesz czas to smialo zapraszam do mnie na nowe opowiadanko :) jeszcze swiezutkie ;p
http://wantedowe-story.blogspot.com/
łysol oddawaj fona xd hahahahahaha xD
OdpowiedzUsuńłyyysol :P
iii co ja jeszcze chciałam powiedzieć.. ;P
a no 'tak żem czuła', że tamta to jakaś podejrzana typiara xD
dawaj nn!
Lily.. sdfhdslweishvcstyo
OdpowiedzUsuńZabić ją.! xd
Ja jej nie chce słyszeć. :D
Dawaj nexta. ;*
Nowy rozdział : http://ifoundyou-twstory.blogspot.com/
o.O
OdpowiedzUsuńale się porobiło..
genialny rozdział!
czekam na nn, weny ;))
|SPAM , SPAM |
OdpowiedzUsuńZ góry przepraszam .
Na blogu pojawił się 1 rozdział . Zapraszam : http://trrembles.blogspot.com/2013/01/chapter-i.html : * jeszcze raz przepraszam :c
wow! rozdział jak zwykle świetny! czekamy na nexta:*
OdpowiedzUsuń***Spam, spam ****
OdpowiedzUsuńNa blogu pojawił się nowy rozdział :) przepraszam za spam , jeśli Ci wadzi , usuń ten komentarz :* czekam na komentarz :* z góry dziękuję i jeszcze raz przepraszam :> http://you-world-my-world.blogspot.com/2013/01/can-me-help.html
Świetny rozdział *.* Z tym łysolem to dobre :D
OdpowiedzUsuńCzekam na CD,weny ;*
Zapraszam też do mnie na nowy rozdział :)
http://inlovewith1dstory.blogspot.com/
hehe;p no ten Maxio;p
OdpowiedzUsuń