Witam Was na moim blogu
- niegdyś - story-the-wanted.blogspot.com !
W archiwum znajdziecie opowiadanie o The Wanted (rozdziały 1-59).
Zapraszam do czytania i komentowania!
Claudia Xyz

poniedziałek, 14 stycznia 2013

24


-No mówcie! -Tom siedział na kanapie niecierpliwiąc się. Właśnie mieliśmy z Nathan'em powiedzieć im o tej całej sytuacji.
-Co tam porabiacie? -z góry schodziła Natalia i Amy. Siostra puściła oczko do Nathan'a.
-Krótkie zebranie. -powiedziałam siadając na stoliku. -Mów. -spojrzałam na Natha. Chłopak przez chwilę stał ze spuszczoną głową, jakby bał się powiedzieć im prawdy. Widocznie wiedział, że może ich zawieść, bo przez niego będą musiały być odwołane najbliższe 4 koncerty. W końcu chłopak odważył się.
-Młody głowa do góry! Claudia przesunie koncerty na inne terminy i po problemie! -Siva poklepał Nathan'a po ramieniu.
-Nie przejmuj się. Wszystko będzie dobrze, skoro to tylko drobny zabieg.
-Nie jesteście na mnie źli?
-No chyba żartujesz! Czemu tak nawet pomyślałeś, hmm? Pamiętasz jak kiedyś ja byłem chory na anginę i dałem kompletną plamę na koncercie? I nikt nie był zły, to się zdarza. -Max poczochrał Młodego za włosy.
-Skoro przez 2 tygodnie nie będzie prób to... jedziemy na wakacje! -krzyknęłam. Pokazałam im zarezerwowany lot na Bahamy. -Dobra, teraz my jedziemy do moich rodziców... -wskazałam na mnie i na Natalię. -A wy, przyjedźcie do nas jak się tu już ze wszystkim ogarniecie. -popatrzyłam na chłopaków. Musieli jeszcze pojechać do redakcji, by udzielić wywiadu i mieli mieć sesję w plenerze. Amy postanowiła pojechać do swojego domu po resztę rzeczy. Ja i siostra spakowałyśmy się i ruszyłyśmy w drogę.

Podróż trwała koło 3 godzin. Najpierw musiałyśmy przebić się przez korki w centrum, a potem dojechać do posiadłości za miastem. Jak zwykle o tej porze roku wszystko pięknie tam wyglądało. Ozdobne krzewy były poobcinane w smukłe stożki i kule, kwiaty równo posadzone, a fontanna przed domem przystrojona była cudownymi roślinami. W drzwiach przywitała nas Hana ogłaszając nam, że już pieką się moje ulubione ciasteczka.
-Natalia! -z salonu wyszła mama rozkładając ręce, by przywitać się z dziewczyną. Rozglądałam się w poszukiwaniu ojca, jednak nie mogłam go dostrzec. Mama poinformowała mnie, że tata ma spotkanie ze swoimi nowymi doradcami. Postanowiłam go odwiedzić. Kiedy byłam mała ojciec zabraniał mi wchodzić do jego gabinetu bez względu na to czy miał jakiś gości czy też nie. To była jego forteca! Pewnego dnia mama musiała wyjechać do swoich rodziców, a nasza pomoc była chora. Rad nie rad ojciec musiał się mną zająć. Nie potrafiąc sobie odmówić kilku godzin nad papierami zabrał mnie do gabinetu, usadowił na wielkim, skórzanym krześle i kazał mi siedzieć i niczego nie dotykać. Przez jakieś 4 godziny przyglądałam się ojcu w tym co robi. Rozkładał różne mapy, wykonywał mnóstwo telefonów, wertował sterty papierów i właśnie ten dzień ja i George uważamy za moment, w którym i ja złapałam żyłkę przedsiębiorcy. Od tej pamiętnej chwili często przesiadywałam w gabinecie ojca i przyglądałam się jego pracy. On nauczył mnie porządku, pilnowania spraw i organizacji. Z wiekiem mieliśmy co raz więcej tematów do rozmów, ojciec podsuwał mi różne kwity, kazał liczyć przeróżne cyfry. W wieku 16 lat byłam na bieżąco z dochodami i kapitałem naszej rodziny. Wiem, że ojciec ma ulokowane pieniądze w różnych bankach, ma też jakieś cenne przedmioty w skrytkach, ale powiedział, że o tym wszystkim dowiem się w swoim czasie. To u jego boku zaczynałam swoją pierwszą pracę. Dzięki temu, że ojciec zawsze miał najlepszych prawników przyglądałam się ich pracy. Byłam jak prezes naszego domu. Tym razem też postanowiłam pójść do gabinetu i przysłuchiwać się biznesowym rozmowom. Weszłam do dużego pokoju. Na środku stał potężny, podłużny stół, a na jego końcu siedział ojciec. Przy stole było jakiś 8 mężczyzn, niektórych z nich znałam z widzenia. Na stole porozkładane były segregatory. Uśmiechnęłam się pod nosem. Skinęłam głową do wszystkich mężczyzn, którzy spojrzeli na mnie, gdy pojawiłam się w środku.
-To moja córka, Claudia. -ojciec poinformował prawników. Wszyscy jakby odetchnęli z ulgą, sprawy, które teraz były omawiane widocznie nie mogły wyjść poza ten ścisły krąg. Usiadłam na moim krześle przy ściance z książkami i dokumentami. Przyglądałam się im wszystkim.
-Moglibyśmy zainwestować 30 procent,a resztę, jeśli transakcja się uda wpłacimy po pierwszym kwartale. Zmniejszymy ryzyko ewentualnej straty, a nawet jeśli, to będziemy mogli odzyskać jakieś... 18 procent. -jeden z najmłodszych mężczyzn obracał swoim długopisem w ręce zerkając na notatki. Był ubrany w siwy garnitur i jasną, wrzosową koszulę. Jako jedyny nie miał krawata. Był bardzo przystojny. Zauważył to, że się na niego patrzę, uśmiechnął się do mnie, a ja spuściłam wzrok.
-Moglibyśmy ulokować przecież 10 procent, po co się pchać w tak duże EWENTUALNE straty! -jeden ze starszych mężczyzn uniósł się.
-Panowie... -ojciec spokojnie powiedział. Nastała cisza. Tata podał mi dokumenty, zobaczyłam, że rozmawiają o akcjach jakiejś dużej firmy.
-Lepiej będzie wpłacić 30 procent, wtedy mamy większe szanse na jakikolwiek zysk. -powiedziałam. Ojciec zawsze liczył się z moim zdaniem, był ciekaw tego co mam do powiedzenia. George skinął potakująco głową i spojrzał na młodego prawnika. Po kilkunastu minutach zebranie się skończyło.
-Anthony, zostaniesz na obiedzie? -ojciec zatrzymał chłopaka w siwym garniturze.
-Nie chciałbym robić problemu. -chłopak pakował dokumenty do torby.
-Ależ to żaden problem. Mam nadzieję, że ojciec wpadnie na obiad w niedzielę?
-Oczywiście.
-Do zobaczenia przy stole. -tata wyszedł z gabinetu. Zostaliśmy sami. Chwilę przyglądałam się mężczyźnie.
-Anthony Louder, Anthony Louder... -powiedziałam siadając na fotelu ojca. W owym chłopaku rozpoznałam mojego najlepszego przyjaciela z dzieciństwa. Razem wychowywaliśmy się, nasze opiekunki się znały, więc bardzo często razem spędzaliśmy czas na zabawie. Gdy nasi ojcowie wyjeżdżali na różne akcje my bawiliśmy, że jesteśmy na froncie wojennym i dowodzimy półkiem. Potem nasi ojcowie wspólnie szkolili saperów, więc i my bawiliśmy się w rozbrajanie bomb czyli rozkładanie pilota na części pierwsze czy długopisu. Nasi ojcowie w końcu zakończyli karierę w wojsku. Tata Anthony'iego zajął się prawem, stał się bardzo cenionym prawnikiem, ojciec i on razem zaczęli prowadzić różne interesy. Jak widać Anth przejął kancelarię po ojcu i właśnie dlatego jest teraz tutaj. Nasze drogi rozeszły się, gdy założyłam firmę w Londynie i tam na stałe zamieszkałam.
-Jak ci idzie? -chłopak stał oparty o krzesło.
-Z czym? -kręciłam się w fotelu.
-Z naszą... umową.
-Hah! Świetnie! Nawet lepiej niż świetnie! -klasnęłam w dłonie. Nasza umowa pochodzi z okresu, gdy mieliśmy jakieś 12 lat. Obiecaliśmy sobie, że, gdy będziemy mieć po 27 lat i żadne z nas nie będzie miało partnera to się pobierzemy. Taka właśnie jest nasza umowa. -A tobie jak idzie? -spojrzałam na niego.
-Tak... średnio na jeża. -uśmiechnął się.
-Chodźmy na ten obiad. -wstałam i udałam się do jadalni. Natalia rozmawiała z moją mamą, nawet nie zauważyły gdy weszliśmy. Usiedliśmy przy stole. Wspólnie zjedliśmy obiad. Jak zwykle z okazji mojego przyjazdu Hana zrobiła kurczaka z suszonymi owocami i żurawiną, którego uwielbiam. Na deser były wcześniej wspomniane ciastka. Ja i Natalia postanowiłyśmy pójść na kort i pograć.
-Cześć wam. -Anth stał za siatką.
-Chodź do nas! -krzyknęłam podrzucając piłkę.
-Nie mam stroju.
-To jedź do domu, przywieź sobie i zagramy.
-Będę za 30 minut! -chłopak popędził do samochodu. Razem z siostrą rozgrzałyśmy się przed meczem. Chłopak przyjechał po kilkunastu minutach. Świetnie się bawiliśmy. Wieczorem przyjechali różni znajomi. Następnego dnia miał się odbyć bankiet, na którym miała zostać przeprowadzona licytacja, z której pieniądze miały zostać przekazane na cel charytatywny. Anthony pojechał koło 21. Ja i Natalia postanowiłyśmy spędzić wieczór na moim balkonie. Przytachałyśmy zgrzewkę piwa i tradycyjnie wino, trochę chipsów i ciastek. Siedziałyśmy i śmiałyśmy się do rozpuku.
-Podoba ci się Jay? -usiadłam na płytkach, opierając się o balustradę.
-Jest... spoko. Popaprany jak cała reszta. Najlepszy jest Nath... kurcze, widziałaś te jego oczy, one są cholera, no! Mega boskie! -dziewczyna siedziała na parapecie z puszką piwa w ręku.
-Dżizas! Nathan ci się podoba?! Byłam święcie przekonana, że Jay na ciebie leci!
-Lecieć to wiesz on sobie może, ale ja tam... nie garnę się jak mucha do gn... no nie ważne. -zaśmiałyśmy się. Do samego świtu plotkowałyśmy, tematy nie kończyły się nam, można, by powiedzieć, że miałyśmy ich co raz więcej.

9 komentarzy:

  1. tylko nie to! konkurent Maxa? bylyeby sie nie rozstali z powodu teg biznesmena, taka ładna z nicha para :)
    czekam na nn :D

    OdpowiedzUsuń
  2. nie rób Maksowi konkurencji, bo się to źle skończy ;C
    złamane serce albo jeszcze gorzej..
    rozdział jak zwykle świetny ;)
    mówiłam już, że podziwiam Twój styl pisania?
    pewnie jeszcze nie raz Ci o tym przypomnę, więc pisz szybko nn;]
    weny ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział :)
    czekam na next :)
    weny!!
    a i mam nadzieję że ten biznesmen nie namiesza :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie rusz związku Maxa i Claudii
    Zniszcz tego biznesmena czy kim on tam jest :p
    Możesz go zabić , pozwala ci :)
    Czekam nn
    TYLKO PAMIĘTAJ , BO JAK NIE TO Z DZIDO PRZYJDĘ

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapraszam na nowy rozdział z życia Liama i Mia http://emmmm9835.blogspot.com/2013/01/dla-kochanego-liamamia-zawsze-bede-cie.html
    z góry przepraszam za spam

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział.
    Mam nadzieje, że Anthony jeszcze sie pojawo. ;p

    OdpowiedzUsuń
  7. Zajebisty rozdział <33333333
    Pisz szybko nexta,weny :)
    Zapraszam też do mnie.

    OdpowiedzUsuń
  8. podoba mi się wygląd bloga, jak tylko znajdę wolną chwilę to zabiorę się za czytanie ;) dam znać co i jak... ^^ Teraz chciałabym zaprosić cię do mnie ;) http://hope-love-truth.blogspot.com/ pojawił się prolog, może cię zainteresuje. xx

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej,przeczytałam cały blog i stwierdzę,że ZAJEBISTY. ;) Bardzo podoba mi się twój sposób pisania.
    Czekam na CD,weny <3
    Zapraszam też do mnie. Dopiero zaczęłam więc jest 1 rozdział. Może skomentujesz,dodasz się do obserwatorów,byłabym wdzięczna ;)
    http://truly-deeply-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń