Od
samego rana po domu przewijały się tłumy ludzi. W dresach zeszłam
do kuchni, by zjeść jakieś śniadanie. Natalia jeszcze spała, ale
postanowiłam jej nie budzić, tym bardziej, że była dopiero 6.45.
Siedziałam przy wysepce na barowym stołku i podjadałam krewetki i
koreczki, które przygotowywała Han na śniadanie. Uwielbiałam tak
przesiadywać w kuchni i przyglądać się, jak kobieta krząta się
po pomieszczeniu. Zawsze była skupiona podczas gotowania, nic ani
nikt nie mógł wytrącić jej z równowagi. Gdy tylko mnie zobaczyła
podsunęła mi szklankę soku z czarnej porzeczki i znów powróciła
do swojego zajęcia. Nagle do pomieszczenia weszła mama.
-Hej
mamuś. -powiedziałam wesoło.
-I tak
widać, że masz kaca. -rodzicielka usiadła obok mnie i uśmiechnęła
się do mnie porozumiewawczo. Zaczerwieniłam się. Mama wzięła
deskę i zaczęła kroić warzywa. -Jak tam Anthony?
-Chyba
dobrze.
-Ehh,
teraz wygląda o niebo lepiej. -mama westchnęła i uniosła wzrok ku
górze.
-Jak
TERAZ? -spojrzałam na nią nie rozumiejąc. Przypomniałam sobie
jego łobuzerski wygląd z dzieciństwa. Uwielbiał chodzić w
bojówkach i białym podkoszulku z napisem „GangstaBoy”. Kiedyś
ubrał się tak na bankiet, mama chciała z niego ściągnąć ten
strój, ale on stanął na parapecie i powiedział, że skoczy jeżeli
ona będzie mu kazała to zdjąć. Wtedy też z procy rozbił wazę w
ponczem. Uśmiechnęłam się pod nosem.
-Nic nie
wiesz? On jest chory, ma raka. -zrobiło mi się ciemno przed oczami.
-Córuś... dobrze się czujesz? -mama dotknęła mojej dłoni.
Wstałam i pobiegłam na parking. Ledwo co widziałam przez łzy.
Wsiadłam do pierwszego lepszego auta, które miało kluczyk w
stacyjce i pojechałam do domu chłopaka. To zaledwie dwie
posiadłości dalej.
W
drzwiach przywitała mnie mama Anth – Stacy.
-Dzień
dobry Pani. -powiedziałam uściskując kobietę.
-Claudia,
cóż za niespodzianka! -Stacy przyjrzała mi się. No tak, wybiegłam
w dresie, bez makijażu i z nieułożonymi włosami.
-Jest
Anth? -powiedziałam rozglądając się za chłopakiem.
-Tak,
jest u siebie, trafisz? -kobieta wskazała mi schody na górę.
Poczułam się jak 10-letnia dziewczynka, która ganiała się z
kolegą po tych schodach. Teraz wbiegłam szybko na górę od razu,
kierując się do pokoju chłopaka, łzy spływały mi po policzku.
Zapukałam. Usłyszałam cichą odpowiedź. Weszłam do pokoju. Nie
zmienił się za wiele. Zamiast zabawek na półkach stały książki
i segregatory, a na szafce, na której kiedyś była kolekcja
żołnierzyków stały zdjęcia. Od razu dostrzegałam fotografie, na
których byliśmy razem. Teraz chłopak stał z jakąś buteleczką
leków i połykał jeden z nich. Spojrzałam na niego. Miał smutne
oczy, był zupełnie inny niż wczoraj. Bezsilnie opuściłam ręce,
stałam z lekko przechyloną głową i przyglądałam się
chłopakowi. Spojrzał na mnie i powrócił do popijania leków.
-Jak
mogłeś mi nie powiedzieć … -szepnęłam zakrywając twarz
rękoma.
-Każde
z nas ma swoje życie. Ja tu, a ty tam. -chłopak podszedł do mnie i
przytulił. -Nie płacz gwiazdko. -pogłaskał mnie po głowie. Tak
mnie nazywał w dzieciństwie, gdy w letnie noce wymykaliśmy się
nad jeziorko i siedzieliśmy całą noc przyglądając się
rozgwieżdżonemu niebu.
-Jak
mogłeś... -powtórzyłam zaciskając pięści. Uświadomiłam
sobie, że przez związek z Marc'iem zupełnie odcięłam się od
świata. Amy miała rację mówiąc, że wyrwałam się z więzienia.
-Claudia,
nie zamartwiaj się o mnie. To tylko choroba, jak każda inna. Pogódź
się z tym... i już. -Anth usadowił mnie na kanapie pod oknem.
-Pogodziłeś
się z tym, że możesz...
-Każdy
z nas kiedyś umrze. -przerwał mi. Kucnął przede mną i odgarnął
moją niesforną grzywkę. -Ty też się pogodziłaś ze śmiercią,
pamiętasz? To ty z nią igrałaś czekając na operację. Śmierć
stała ci za plecami, ale ty ją kopnęłaś w jaja i już. -podniósł
mój podbródek i spojrzał w moje oczy. -Pamiętaj, że ty wygrałaś.
Zrozumiałam
go, wiedziałam jak się czuje z wyrokiem na karku. Nie potrafiłam
zapytać go ile jeszcze ma czasu, chyba nie chciałam wiedzieć...nie,
chciałam.
-Ile
jeszcze...
-Jeszcze
długo. Ponad dwa lata będę cię męczył, a potem będę
najjaśniejszą gwiazdką na niebie. -uśmiechnął się. Dwa lata...
czy to dużo? Sama nie wiem. -Chodźmy, chcę dzisiaj coś
wylicytować. -pociągnął mnie za rękę. -A ty chyba jeszcze się
musisz przebrać. -spojrzał na mój strój. Otarłam ręką łzy z
policzka. Pojechaliśmy do mojego domu.
Natalia
już biegała po moim pokoju w poszukiwaniu kosmetyków i
prostownicy. Po jakiejś godzinie byłyśmy gotowe. Siostra włożyła
sukienkę bez ramiączek, dosyć obcisłą w kolorze cielistym. Do
tego założyła beżowe szpilki. Z dodatków wybrała długie
kolczyki. Ja natomiast przebrałam się w sukienkę na 3 cm
ramiączkach, była biała z haftowanymi kwiatuszkami. Założyłam
szpilki w kolorze ciemnej zieleni. Zeszłyśmy na dół. Było ponad
200 osób. Wszyscy siedzieli w potężnej sali z numerkami w ręku.
Tata nerwowo chodził koło mikrofonu, czekając aż wszyscy zajmą
swoje miejsca.
-Claudia,
masz gości. -Han podeszła do mnie i szepnęła na ucho. Wskazała
mi otwarte drzwi domu. Natalia siedziała już z Anthony'm, więc
sama wyszłam przed dom. Był już zmierzch i oświetlona fontanna
wyglądała przepięknie. Zobaczyłam jak z samochodów wychodzą
chłopaki, a Amy już stała przed domem z Siv'em.
-No
cześć Wam! -krzyknęłam na ich widok. Chłopaki rozglądali się
na wszystkie strony. Max podszedł do mnie, objął mnie w pasie i
pocałował w policzek. -Chodźcie, zaraz się zacznie licytacja. Jak
ty sexownie wyglądasz w tym garniaku. -poprawiłam kołnierzyk
Max'owi. On tylko się uśmiechnął, złapał mnie za rękę i
poszliśmy zająć miejsca. Na aukcji można było kupić wszelakie
przedmioty. Ja chciałam za wszelką cenę wylicytować jedyny
samochód, który został wystawiony. Sportowe, nowiutkie BMW.
Siedziałam jak na szpilkach w oczekiwaniu aż nadejdzie pora
licytacji.
-A teraz
przejdziemy do licytacji samochodu marki BMW. -usłyszałam. Zaczęłam
nerwowo obracać w palcach tabliczką z numerkiem. Chłopaki zaczęli
mi się przyglądać.
-Oho,
zaraz się zacznie. -Amy złapała mnie za rękę. -Dasz radę.
-szepnęła mi do ucha. Siedziała z tyłu, więc odchyliłam lekko
głowę i jej podziękowałam. -Zaczynamy od … 100 tysięcy!
-mężczyzna głośno powiedział. Tabliczki poszły w ruch. -120,
125, 130, 140 … -cena wzrastała jak szalona. -150 tysięcy numer
198. 150 tysięcy... 160 tysięcy!
-Co to
za 198? -powiedziałam sama do siebie i zaczęłam się rozglądać.
-Kto da
więcej, kto da 170 tysięcy? -uniosłam tabliczkę do góry. -Numer
142 170 tysięcy! -tak, był mój. Ale nie, numer 198 znów podbił
cenę. -175, 180, 182, 185, 187, 190...
-Co to
za dupek!? -powiedziałam nieco głośniej, ludzie spojrzeli na mnie.
Jest, mam go! Znów uniosłam tabliczkę do góry. -Anthony?!
-zobaczyłam chłopaka, gdy ten odwrócił się w poszukiwaniu numeru
142, który mu ciągle podbijał stawkę, czyli mnie. Na chwilę
opuściliśmy tabliczki. Mężczyzna komentujący zamilkł, wszyscy
przyglądali się nam. Chłopak uśmiechnął się i.. równo
podnieśliśmy tabliczki.
-Proszę
państwa, to jedyny, nie powtarzalny samochód na świecie!
-No,
dawaj. -powiedziałam po cichu. -Wal wyżej. -szeptałam, by Anth
podbił cenę. Nie wierzyłam w to, że już się poddał.
-210
tysięcy! -tak, nie poddał się. -210 tysięcy po raz pierwszy...210
tysięcy po raz drugi...
-220
tysięcy! -nie oddam mu tej bryki. Po sali rozległ się cichy
chichot. Licytacja trwała jeszcze kilka minut.
-Claudia,
to jest już 300 tysięcy... -Max złapał mnie z rękę, gdy znów
chciałam podnieść rękę do góry.
-Nie
zapłacę tyle. -powiedziałam unosząc numerek. Anthony znów podbił
cenę.
-300
tysięcy po raz pierwszy...po raz drugi...po raz trzeci. Sprzedane!
-Anthony wygrał.
-Płacisz
za swoje! -ojciec Anth, który siedział obok mojego rzucił zaraz po
licytacji.
Wszyscy
ruszyli do ogrodu, gdzie miało się odbyć przyjęcie.
-Nieźle
mnie naciągnęłaś. -Anth podszedł do mnie.
-Ja
ciebie? Te pieniądze pójdą dla dzieci, zrobiłeś tylko dobry
uczynek. -poklepałam chłopaka po ramieniu. -To jest Max, Thomas,
Nathan, Siva i Jay. -przedstawiłam chłopaków. Udaliśmy się do
stołu. Do samego ranka bawiliśmy się. Tańczyliśmy, śpiewaliśmy,
piliśmy, słowem dobra impreza w doborowym towarzystwie.
________________________________________
Dzisiaj bez zdjęć, wybaczcie, ale lenistwo ogarnęło mnie totalnie, a to dlatego, że w tym tygodniu nie mam nic do nauki, kompletne zero!
Z tego lenistwa też mało zaglądam na Wasze blogi, wybaczcie. Im mam więcej wolnego czasu, tym bardziej się nie mogę zebrać ze wszystkim. Hah, teraz śpię po 10 godzin i jestem bardziej niewyspana niż po 4-5 godzinach standardowo.
Zawzięłam się za fotografowanie i latam z aparatem wszędzie. Właśnie wróciłam ze Starego Miasta, palce prawie mi odmroziło... uh! Ale warto było!
A jak tam u Was, Robaczki ?
Dzisiaj bez zdjęć, wybaczcie, ale lenistwo ogarnęło mnie totalnie, a to dlatego, że w tym tygodniu nie mam nic do nauki, kompletne zero!
Z tego lenistwa też mało zaglądam na Wasze blogi, wybaczcie. Im mam więcej wolnego czasu, tym bardziej się nie mogę zebrać ze wszystkim. Hah, teraz śpię po 10 godzin i jestem bardziej niewyspana niż po 4-5 godzinach standardowo.
Zawzięłam się za fotografowanie i latam z aparatem wszędzie. Właśnie wróciłam ze Starego Miasta, palce prawie mi odmroziło... uh! Ale warto było!
A jak tam u Was, Robaczki ?
Uuuu ....... 300 patyli ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda mi tego biznesmena rak :/
No nic czekam na nn
Nigdzie mi tam nie wychoć bez szalika , czapki i rękawiczków , ucz się na moich błędach
Teraz siedzę z laptopem w ręku pod kołdro
super rozdział :)
OdpowiedzUsuńto tyle bo nie mam słów bardzo mi się podoba :)
jutro ostatni dzień do szkoły przed feriami a u mnie w szkole co ? sprawdzian z historii po prostu świetnie :)
Rozdział jak zwykle udany,nic dodać nic ująć ,wspaniały <3
OdpowiedzUsuńCzekam na CD,weny :)
Zapraszam też do mnie,dodałam nowy rozdział:
http://inlovewith1dstory.blogspot.com/
biedny Anth ;/
OdpowiedzUsuńżal mi go przez tą chorobę...
świetny rozdział!
też bym chciała tydzień bez nauki ;c
pisz szybko nn!
weny ;)
ouuu... tak troszkę smutno i tak troszkę imprezowo :D
OdpowiedzUsuńejjj no takiej to dobrze ja prdl xD
a ja.. jeszcze tydzień chodzenia do szkoły..
mazowieckie wita ferie 28 stycznia niestety :P
akcja HELP THE WANTED!
jak wiesz, albo nie wiesz The Wanted zostali nominowani na virgin media jako najlepszy band, ale pobija ich 1D trzeba im pomóc!
więc wbij:
http://www.virginmedia.com/music/awards/best-group.php
możesz oddać nawet tysiąc głosów i każdy się liczy ;) ważne żeby TW wygrało ! :D
niesamowity!!!!!!
OdpowiedzUsuńZapraszam na dalsze losy Liama i Mia http://emmmm9835.blogspot.com/2013/01/11jeden-krok-do-niej.html
Świetne, świetne, świetne, świeeetne! ♥
OdpowiedzUsuńNic dodać, nic ująć! ♥
CZEKAM NA NEXT! :D
Jaaa ale mnie tu dawno nie było!
OdpowiedzUsuńSzok!
Nadrobiłam wszystko i jestem pod wrażeniem,jak Ty świetnie piszesz!;)
Max i Claudia,Claudia i Max<3
Awwww jaram się!
Ha!A nie mówiłam od początku,że ta parka się spiknie i co i co,są razem!;p
Jej ja tu się jaram parką ale szkoda mi też Anthonego:c Nie zostało mu wiele czasu...
A i Nath!Tym to dopiero mnie zaskoczyłaś:o
On nie może stracić głosu,nooooo:c
The Wanted bez Sykesa,to nie The Wanted!;p
Czekam na następny:)
Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa.!
OdpowiedzUsuńJak mnie tu dawno nie było.. O.o
Kolejny zajebiaszczy rozdział. ;*
Tylko mnie zmartwiłaś Nathanem...
On nie może stracić głosu.!!
Rozumiesz.? ;D
A no i zapomniałabym : Claudia i Max... <3
Pasują do siebie. ;p
Czekam na następny. ;D