Witam Was na moim blogu
- niegdyś - story-the-wanted.blogspot.com !
W archiwum znajdziecie opowiadanie o The Wanted (rozdziały 1-59).
Zapraszam do czytania i komentowania!
Claudia Xyz

niedziela, 20 stycznia 2013

26


Obudziłam się o 7.15. Głowa pękała mi w szwach. Spałam zaledwie 3 godziny, więc czemu się dziwić. Na fotelu leżał garnitur Max'a, ale jego nigdzie nie było. Zdziwiłam się nieco, gdzie on się mógł zapodziać, ale cóż, położyłam głowę na poduszkę i zasnęłam. Po chwili drzwi pokoju się otworzyły i Max wpadł zdyszany. Usiadł na łóżku głęboko oddychając. W ręku miał butelkę wody.
-Twój... ojciec...-mówił pomiędzy oddechami- ma... nie złą... krzepę...
-Co on ci zrobił? -otworzyłam jedno oko i spojrzałam na spoconego chłopaka.
-Wpadł... tu... o 5.40... jezuuu -Max wziął łyk wody -i powiedział, że … idziemy … biegać. No to... luz, nie? Ale... matko jedyna no! -tym razem przyssał się do butelki na dłużej.- 1,5 godziny sprintem, wkoło … tego... pieprzonego jeziorka.
-Test... -mruknęłam sama do siebie. Mogłam się spodziewać, że ojciec nie przepuści okazji, by przetestować mojego chłopaka. Max opadł na łóżko i jeszcze przez dłuższy czas nie mógł dojść do siebie po treningu. O 8.15 zeszliśmy na śniadanie. W kuchni jak nigdy panował chaos. Czwórka chłopaków wraz z Natalią i Amy na czele okupywali królestwo Han. I ona tego dnia zachowywała się zupełnie inaczej. Nie była wpatrzona w garnki i przepis tylko podśpiewywała sobie i zagadywała do chłopaków. Tuż za nami pojawiła się mama.
-Zdałeś kolego. -poklepała Max'a na powitanie. Chłopak zmizerniał gdy przypomniał sobie poranek z moim ojcem.
Wszyscy usadowiliśmy się przy kuchennym stole i zaczęliśmy smażyć gofry. Mieliśmy przy tym sporo radochy. Po zjedzonym posiłku udaliśmy się do pokoi, by się spakować. Musieliśmy wyjechać jeszcze przed obiadem, ponieważ następnego dnia z samego rana Nathan miał zostać przyjęty do szpitala. Han dała nam mnóstwo przysmaków, spakowaliśmy torby do bagażnika.
-Trzymajcie się. Jak będziecie już na wyspach to zadzwońcie. Natalia uważaj na siebie. -mama prawiła nam litanię przed odjazdem. W korytarzu pojawił się ojciec.
-Masz mi się nią opiekować. -od razu skierował się do Max'a.
-Oczywiście.
-No, i bez wygłupów mi tam! -George pogroził palcem w stronę reszty. Wszyscy załadowaliśmy się do samochodów i pojechaliśmy do Londynu.

Wieczorem atmosfera w domu stawała się co raz bardziej napięta. Każdy na swój sposób przeżywał jutrzejszy dzień. O 20 większość rozeszła się do swoich pokoi, nikt nie miał ochoty na zabawy i wygłupy. Siedziałam w pokoju przeglądając internet.
-Mogę? -zza lekko uchylonych drzwi wyjrzał Nath. Przytaknęłam i zrobiłam miejsce na łóżku. Chłopak był blady, nie wyglądał za dobrze. Siedział wpatrując się w zdjęcie moje i Max'a na wieży Eiffla. Chciałam powiedzieć mu, że wszystko będzie dobrze, ale powstrzymałam się. Chłopak oparł głowę na moim ramieniu. Siedzieliśmy tak w ciszy. Po jakiś 2 godzinach Nath poszedł do siebie. Nie wiedziałam co mam z sobą zrobić. Zeszłam do kuchni, było ciemno i dosyć chłodno.
-Nie śpisz jeszcze? -po ciemku siedział Max.
-A co ty tu robisz? -stanęłam jak wryta.
-Tak sobie tutaj... siedzę. -powiedział. Wstał i objął mnie w pasie. Położyłam głowę na jego ramieniu i zamknęłam oczy. Miałam ochotę rozpłakać się jak małe dziecko. Wokoło dzieje się tyle rzeczy. Nathan, Anthony … Chłopak zaczął coś nucić pod nosem.
-Chodźmy spać. -powiedział całując mnie w szyję.
-Yhym... -było mi tak dobrze w jego ramionach. Czułam, że mogę się na nim oprzeć, a on to wszystko zniesie, jakbym na chwilę przekazywała mu wszystkie moje problemy.

Staliśmy pomiędzy drzwiami do jego i mojej sypialni.
-Dobranoc. -powiedziałam kierując się do siebie.
-Może byśmy... -chłopak złapał mnie za rękę. -kto do kogo się przeprowadza?
-To jest bez znaczenia. -przewróciłam oczami uśmiechając się przy tym.
-Jutro się do ciebie wprowadzam. -Max pocałował mnie w policzek. W końcu rozstaliśmy się i każdy poszedł do swoich pokoi. Szybko zasnęłam.

Rano Nathan oznajmił, że nie chce, by wszyscy jechali z nim do szpitala. Ostatecznie pojechałam tylko ja. Chłopak przez całą drogę siedział z naciągniętą czapką na oczy i nie odzywał się. Po kilkunastu minutach dojechaliśmy do ogromnego budynku. Szliśmy korytarzami aż doszliśmy do odpowiedniego oddziału. Lekarz już na nas czekał. Nathan został zabrany na jakieś badanie, a ja siedziałam w sali i czekałam na niego. Nerwowo obracałam telefonem w ręku. Po jakiejś godzinie przyszedł.
-I jak? -zapytałam uśmiechając się przy tym tak prawdziwie jak tylko to było możliwe.
-Fantastycznie. -burknął przykrywając się kołdrą po same uszy. Rozumiałam go doskonale. Był wściekły i obrażony na wszystkich i na wszystko dlatego, że tutaj jest. Może nie wszyscy to rozumieją, ale ja sama tak się czułam leżąc w szpitalu.
-Mam dla pana świetną wiadomość. -do sali wszedł lekarz. Nathan usiadł na łóżku udając poważnego i bardzo zainteresowanego. -Wyniki będą za jakąś godzinę, więc zabieg możemy wykonać jeszcze dzisiaj po południu. Rewelacyjnie, prawda? -chłopak uśmiechnął się i poczekał aż doktor opuści salę, by móc znów zniknąć pod kołdrą. Siedzieliśmy tak w ciszy, ja kręciłam się na stołku, a on tylko co jakiś czas wyglądał spod kołdry.
-Głupia jesteś. -powiedział, gdy zobaczył jak odpycham się i unoszę nogi do góry, by nabrać prędkości. Uśmiechnęłam się pod nosem -udało mi się go rozbawić.
-Rzodkiewka! -pogroziłam mu palcem i dalej się bawiłam.
-Ej! Wiesz co by było, gdyby ta farba wtedy nie zeszła? -usiadł na łóżku i skrzyżował ręce.
-Byłbyś prawdziwą rzodkiewką! -”podjechałam” na krześle do niego. Atmosfera nieco się rozluźniła. Śmialiśmy się i na chwilę zapomnieliśmy o zabiegu, który zbliżał się wielkimi krokami. Po południu pielęgniarka przyszła, by zabrać Nath'a na salę.
-Czekam na pana koło zabiegowego. -młoda pielęgniarka oznajmiła. Chłopak zbladł w jednym momencie.
-Claudia... gdybym już nigdy więcej nie mógł powiedzieć ani słowa to...
-Nath, nawet się nie wygłupiaj! -krzyknęłam siadając obok niego.
-Posłuchaj. Powiedz Natalii, że … bo ja się chyba zakochałem... przekaż jej, że te sceny z Jay'em wcale na mnie nie zrobiły wrażenia, bo wiem, że ona też do mnie coś czuje. -spojrzałam na niego, nie do końca rozumiałam o co mu chodzi. -Dziękuję ci za wszystko.
-Jesteś dla mnie jak brat. -złapałam go za rękę i spojrzałam w te jego piękne oczy. -Robię tylko to, co należy do siostry. Leć już. -chłopak lekko się ociągając wyszedł z sali. Siedziałam wpatrując się na widok za oknem. Zastanawiałam się o co chodzi z Natalią, z nim i Jay'em. Na wyświetlaczu mojego telefonu wyświetliło się zdjęcie Natalii – nie odebrałam, chciałam przez chwilę odpocząć. Po chwili telefon Nath'a też zaczął dzwonić. Zobaczyłam, że na tapecie Nath ma zdjęcie Natalii. Przypomniałam sobie, kiedy ja znalazłam na pulpicie u Max'a folder z moimi zdjęciami. Postanowiłam zadzwonić po siostrę, by przyjechała do szpitala.

-No hej, co z nim? -siostra wparowała do sali i spojrzała na puste łóżko.
-Czekamy... -powiedziałam przyglądając się dziewczynie.
-No co?
-Chyba masz mi coś do powiedzenia. -uniosłam brew do góry.
-Nie wiem o czym mówisz. -podałam jej telefon Nath'a, na którym widniało jej zdjęcie. Dziewczyna oparła się o ścianę spoglądając „gdzieś”.
-Ty się zakochałaś! -powiedziałam spoglądając na jej uśmiech.
-No, tak przynajmniej mi się wydaje.
-Już czaję! -klasnęłam w dłonie -Chciałaś żeby Nath był zazdrosny, kiedy tak się „kumplowaliście” z Jay'em.
-No... Nath od początku mi się spodobał. Wiesz, te jego full cap'y, przecież wiesz, że ja takie rzeczy ubóstwiam! -dziewczyna poprawiła swoją skejtowską czapkę na głowie. Ona i Nath byli tacy podobni do siebie. Z lekka dziecinni i bardzo uroczy. Zaśmiałam się w duchu. Jeszcze jakieś 2 godziny plątałyśmy się po sali w oczekiwaniu na Natha.
-Jest nasz pacjent. -wstałam, gdy do sali na wózku wjechał Nath. Pielęgniarka pomogła mu położyć się do łóżka. Był bardzo blady i ledwo co stał na nogach. Przeraziłam się na ten widok. Chłopak nie odezwał się ani słowem, wziął telefon i napisał „pora żebyś jej to powiedziała, ja nie mogę” -podał mi telefon, a ja z przerażeniem spojrzałam na niego. Z jego oczu zaczęły spływać łzy.
______________________________________________________
Dziękuję Wam za wszystkie komentarze, bardzo podnosicie mnie na duchu i to utwierdza mnie w słuszność pisania tego opowiadania. Już straciłam motywację do pisania, ale w zapasie mam jakieś 43 rozdziały, więc się nie martwcie. Teraz skupiłam się na fotografowaniu, dlatego tak rzadko zaglądam na Wasze blogi, z góry przepraszam - siła wyższa. 
Komentujcie ! 

6 komentarzy:

  1. że ku*wa co ???
    Oszalałaś dziewczyno !!!
    On ma nadal śpiewać i wyznać co czuję !!
    A nie ku*wa !!!
    Normalnie istna masakra ja pier*ole :/

    OdpowiedzUsuń
  2. o mamo nie wiem od czego zacząć... chyba najlepiej od początku
    1. ten test mnie rozwalił.. pozytywnie oczywiście ;D
    2. biedny Nath ;< on nie może stracić głosu ;(((
    3. Natalia powinna mu powiedzieć co do niego czuje
    poza tym genialny rozdział! jak zawsze zresztą ;3
    btw. też kocham fotografię <3
    masz floga, photobloga albo coś w tym stylu?
    czekam na nn ;] weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. ohoho, wiedziałam że wyjdzie małe love między Sykesem, a Natalią.
    powodzenia dla nich bo ja nie wiem co ten idiota ma z tą operacją, przecież wszystko ok bedzie.
    jesteśmy z nim. <3
    hahaha, Max strzeż się. Tatuś Claudii czyha
    powalił mnie ten 'trening' :D
    co ja jeszcze miałam..
    dobra, zapomniałam :C
    to do następnego i weeny, weny. :*

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny rozdział :)
    będzie przeprowadzka Maxa do pokoju Claudii :)
    weny!!
    czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  5. "NO TO LUZ, NIE?" hahahahahaha wyobrazilam sobie wtedy Maxa xd
    jejkuu niech sie to wszystko wyprostuje i bedzie dobrze :D
    ja bylam pewna ze Natalia bedzie z Jayem :)
    czekamy na next, weny :*
    p.s. wrzuc swoje zdjecia, fanki fotografii chetnie poogladaja :>

    OdpowiedzUsuń