Obudziłam
się o 7.15. Głowa pękała mi w szwach. Spałam zaledwie 3 godziny,
więc czemu się dziwić. Na fotelu leżał garnitur Max'a, ale jego
nigdzie nie było. Zdziwiłam się nieco, gdzie on się mógł
zapodziać, ale cóż, położyłam głowę na poduszkę i zasnęłam.
Po chwili drzwi pokoju się otworzyły i Max wpadł zdyszany. Usiadł
na łóżku głęboko oddychając. W ręku miał butelkę wody.
-Twój...
ojciec...-mówił pomiędzy oddechami- ma... nie złą... krzepę...
-Co on
ci zrobił? -otworzyłam jedno oko i spojrzałam na spoconego
chłopaka.
-Wpadł...
tu... o 5.40... jezuuu -Max wziął łyk wody -i powiedział, że …
idziemy … biegać. No to... luz, nie? Ale... matko jedyna no! -tym
razem przyssał się do butelki na dłużej.- 1,5 godziny sprintem,
wkoło … tego... pieprzonego jeziorka.
-Test...
-mruknęłam sama do siebie. Mogłam się spodziewać, że ojciec nie
przepuści okazji, by przetestować mojego chłopaka. Max opadł na
łóżko i jeszcze przez dłuższy czas nie mógł dojść do siebie
po treningu. O 8.15 zeszliśmy na śniadanie. W kuchni jak nigdy
panował chaos. Czwórka chłopaków wraz z Natalią i Amy na czele
okupywali królestwo Han. I ona tego dnia zachowywała się zupełnie
inaczej. Nie była wpatrzona w garnki i przepis tylko podśpiewywała
sobie i zagadywała do chłopaków. Tuż za nami pojawiła się mama.
-Zdałeś
kolego. -poklepała Max'a na powitanie. Chłopak zmizerniał gdy
przypomniał sobie poranek z moim ojcem.
Wszyscy
usadowiliśmy się przy kuchennym stole i zaczęliśmy smażyć
gofry. Mieliśmy przy tym sporo radochy. Po zjedzonym posiłku
udaliśmy się do pokoi, by się spakować. Musieliśmy wyjechać
jeszcze przed obiadem, ponieważ następnego dnia z samego rana
Nathan miał zostać przyjęty do szpitala. Han dała nam mnóstwo
przysmaków, spakowaliśmy torby do bagażnika.
-Trzymajcie
się. Jak będziecie już na wyspach to zadzwońcie. Natalia uważaj
na siebie. -mama prawiła nam litanię przed odjazdem. W korytarzu
pojawił się ojciec.
-Masz mi
się nią opiekować. -od razu skierował się do Max'a.
-Oczywiście.
-No, i
bez wygłupów mi tam! -George pogroził palcem w stronę reszty.
Wszyscy załadowaliśmy się do samochodów i pojechaliśmy do
Londynu.
Wieczorem
atmosfera w domu stawała się co raz bardziej napięta. Każdy na
swój sposób przeżywał jutrzejszy dzień. O 20 większość
rozeszła się do swoich pokoi, nikt nie miał ochoty na zabawy i
wygłupy. Siedziałam w pokoju przeglądając internet.
-Mogę?
-zza lekko uchylonych drzwi wyjrzał Nath. Przytaknęłam i zrobiłam
miejsce na łóżku. Chłopak był blady, nie wyglądał za dobrze.
Siedział wpatrując się w zdjęcie moje i Max'a na wieży Eiffla.
Chciałam powiedzieć mu, że wszystko będzie dobrze, ale
powstrzymałam się. Chłopak oparł głowę na moim ramieniu.
Siedzieliśmy tak w ciszy. Po jakiś 2 godzinach Nath poszedł do
siebie. Nie wiedziałam co mam z sobą zrobić. Zeszłam do kuchni,
było ciemno i dosyć chłodno.
-Nie
śpisz jeszcze? -po ciemku siedział Max.
-A co ty
tu robisz? -stanęłam jak wryta.
-Tak
sobie tutaj... siedzę. -powiedział. Wstał i objął mnie w pasie.
Położyłam głowę na jego ramieniu i zamknęłam oczy. Miałam
ochotę rozpłakać się jak małe dziecko. Wokoło dzieje się tyle
rzeczy. Nathan, Anthony … Chłopak zaczął coś nucić pod nosem.
-Chodźmy
spać. -powiedział całując mnie w szyję.
-Yhym...
-było mi tak dobrze w jego ramionach. Czułam, że mogę się na nim
oprzeć, a on to wszystko zniesie, jakbym na chwilę przekazywała mu
wszystkie moje problemy.
Staliśmy
pomiędzy drzwiami do jego i mojej sypialni.
-Dobranoc.
-powiedziałam kierując się do siebie.
-Może
byśmy... -chłopak złapał mnie za rękę. -kto do kogo się
przeprowadza?
-To jest
bez znaczenia. -przewróciłam oczami uśmiechając się przy tym.
-Jutro
się do ciebie wprowadzam. -Max pocałował mnie w policzek. W końcu
rozstaliśmy się i każdy poszedł do swoich pokoi. Szybko zasnęłam.
Rano
Nathan oznajmił, że nie chce, by wszyscy jechali z nim do szpitala.
Ostatecznie pojechałam tylko ja. Chłopak przez całą drogę
siedział z naciągniętą czapką na oczy i nie odzywał się. Po
kilkunastu minutach dojechaliśmy do ogromnego budynku. Szliśmy
korytarzami aż doszliśmy do odpowiedniego oddziału. Lekarz już na
nas czekał. Nathan został zabrany na jakieś badanie, a ja
siedziałam w sali i czekałam na niego. Nerwowo obracałam telefonem
w ręku. Po jakiejś godzinie przyszedł.
-I jak?
-zapytałam uśmiechając się przy tym tak prawdziwie jak tylko to
było możliwe.
-Fantastycznie.
-burknął przykrywając się kołdrą po same uszy. Rozumiałam go
doskonale. Był wściekły i obrażony na wszystkich i na wszystko
dlatego, że tutaj jest. Może nie wszyscy to rozumieją, ale ja sama
tak się czułam leżąc w szpitalu.
-Mam dla
pana świetną wiadomość. -do sali wszedł lekarz. Nathan usiadł
na łóżku udając poważnego i bardzo zainteresowanego. -Wyniki
będą za jakąś godzinę, więc zabieg możemy wykonać jeszcze
dzisiaj po południu. Rewelacyjnie, prawda? -chłopak uśmiechnął
się i poczekał aż doktor opuści salę, by móc znów zniknąć
pod kołdrą. Siedzieliśmy tak w ciszy, ja kręciłam się na
stołku, a on tylko co jakiś czas wyglądał spod kołdry.
-Głupia
jesteś. -powiedział, gdy zobaczył jak odpycham się i unoszę nogi
do góry, by nabrać prędkości. Uśmiechnęłam się pod nosem
-udało mi się go rozbawić.
-Rzodkiewka!
-pogroziłam mu palcem i dalej się bawiłam.
-Ej!
Wiesz co by było, gdyby ta farba wtedy nie zeszła? -usiadł na
łóżku i skrzyżował ręce.
-Byłbyś
prawdziwą rzodkiewką! -”podjechałam” na krześle do niego.
Atmosfera nieco się rozluźniła. Śmialiśmy się i na chwilę
zapomnieliśmy o zabiegu, który zbliżał się wielkimi krokami. Po
południu pielęgniarka przyszła, by zabrać Nath'a na salę.
-Czekam
na pana koło zabiegowego. -młoda pielęgniarka oznajmiła. Chłopak
zbladł w jednym momencie.
-Claudia...
gdybym już nigdy więcej nie mógł powiedzieć ani słowa to...
-Nath,
nawet się nie wygłupiaj! -krzyknęłam siadając obok niego.
-Posłuchaj.
Powiedz Natalii, że … bo ja się chyba zakochałem... przekaż
jej, że te sceny z Jay'em wcale na mnie nie zrobiły wrażenia, bo
wiem, że ona też do mnie coś czuje. -spojrzałam na niego, nie do
końca rozumiałam o co mu chodzi. -Dziękuję ci za wszystko.
-Jesteś
dla mnie jak brat. -złapałam go za rękę i spojrzałam w te jego
piękne oczy. -Robię tylko to, co należy do siostry. Leć już.
-chłopak lekko się ociągając wyszedł z sali. Siedziałam
wpatrując się na widok za oknem. Zastanawiałam się o co chodzi z
Natalią, z nim i Jay'em. Na wyświetlaczu mojego telefonu
wyświetliło się zdjęcie Natalii – nie odebrałam, chciałam
przez chwilę odpocząć. Po chwili telefon Nath'a też zaczął
dzwonić. Zobaczyłam, że na tapecie Nath ma zdjęcie Natalii.
Przypomniałam sobie, kiedy ja znalazłam na pulpicie u Max'a folder
z moimi zdjęciami. Postanowiłam zadzwonić po siostrę, by
przyjechała do szpitala.
-No hej,
co z nim? -siostra wparowała do sali i spojrzała na puste łóżko.
-Czekamy...
-powiedziałam przyglądając się dziewczynie.
-No co?
-Chyba
masz mi coś do powiedzenia. -uniosłam brew do góry.
-Nie
wiem o czym mówisz. -podałam jej telefon Nath'a, na którym
widniało jej zdjęcie. Dziewczyna oparła się o ścianę
spoglądając „gdzieś”.
-Ty się
zakochałaś! -powiedziałam spoglądając na jej uśmiech.
-No, tak
przynajmniej mi się wydaje.
-Już
czaję! -klasnęłam w dłonie -Chciałaś żeby Nath był zazdrosny,
kiedy tak się „kumplowaliście” z Jay'em.
-No...
Nath od początku mi się spodobał. Wiesz, te jego full cap'y,
przecież wiesz, że ja takie rzeczy ubóstwiam! -dziewczyna
poprawiła swoją skejtowską czapkę na głowie. Ona i Nath byli
tacy podobni do siebie. Z lekka dziecinni i bardzo uroczy. Zaśmiałam
się w duchu. Jeszcze jakieś 2 godziny plątałyśmy się po sali w
oczekiwaniu na Natha.
-Jest
nasz pacjent. -wstałam, gdy do sali na wózku wjechał Nath.
Pielęgniarka pomogła mu położyć się do łóżka. Był bardzo
blady i ledwo co stał na nogach. Przeraziłam się na ten widok.
Chłopak nie odezwał się ani słowem, wziął telefon i napisał
„pora żebyś jej to powiedziała, ja nie mogę” -podał mi
telefon, a ja z przerażeniem spojrzałam na niego. Z jego oczu
zaczęły spływać łzy.
______________________________________________________
Dziękuję Wam za wszystkie komentarze, bardzo podnosicie mnie na duchu i to utwierdza mnie w słuszność pisania tego opowiadania. Już straciłam motywację do pisania, ale w zapasie mam jakieś 43 rozdziały, więc się nie martwcie. Teraz skupiłam się na fotografowaniu, dlatego tak rzadko zaglądam na Wasze blogi, z góry przepraszam - siła wyższa.
Komentujcie !
Extra! Czekam na next.
OdpowiedzUsuńże ku*wa co ???
OdpowiedzUsuńOszalałaś dziewczyno !!!
On ma nadal śpiewać i wyznać co czuję !!
A nie ku*wa !!!
Normalnie istna masakra ja pier*ole :/
o mamo nie wiem od czego zacząć... chyba najlepiej od początku
OdpowiedzUsuń1. ten test mnie rozwalił.. pozytywnie oczywiście ;D
2. biedny Nath ;< on nie może stracić głosu ;(((
3. Natalia powinna mu powiedzieć co do niego czuje
poza tym genialny rozdział! jak zawsze zresztą ;3
btw. też kocham fotografię <3
masz floga, photobloga albo coś w tym stylu?
czekam na nn ;] weny ;)
ohoho, wiedziałam że wyjdzie małe love między Sykesem, a Natalią.
OdpowiedzUsuńpowodzenia dla nich bo ja nie wiem co ten idiota ma z tą operacją, przecież wszystko ok bedzie.
jesteśmy z nim. <3
hahaha, Max strzeż się. Tatuś Claudii czyha
powalił mnie ten 'trening' :D
co ja jeszcze miałam..
dobra, zapomniałam :C
to do następnego i weeny, weny. :*
świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńbędzie przeprowadzka Maxa do pokoju Claudii :)
weny!!
czekam na next :)
"NO TO LUZ, NIE?" hahahahahaha wyobrazilam sobie wtedy Maxa xd
OdpowiedzUsuńjejkuu niech sie to wszystko wyprostuje i bedzie dobrze :D
ja bylam pewna ze Natalia bedzie z Jayem :)
czekamy na next, weny :*
p.s. wrzuc swoje zdjecia, fanki fotografii chetnie poogladaja :>